Muza jakby ktoś szlifierką kątową jechał po starej szafie plus kot skórowany na żywca, ekipa chyba po srogich pigułach, ale i tak znajdą się super "znafcy" muzyki co będą piać peany nad genialnością tego stylu , swobodą artystycznej wypowiedzi , odkrywaniem podświadomości i innymi tego typu wysrywami. Nic tylko zacytować Pawła Wilczaka z " ostry na cienkim dla pan doktor"
Przypomina mi mocno spektakl w teatrze na którym ostatnio byłem. Wyszliśmy z żoną w połowie, To już nie pierwszy raz jak widziałem takie gówno nazywane sztuką. Więcej nie chodzę. Jest teraz coś takiego, że jak potrafisz zrozumieć sztukę to znaczy, że była za mało oryginalna i poj***na.