Kiedy mieszkałam w UK, miałam sąsiadkę, która woziła swojego kilkuletniego syna na wózku inwalidzkim odkąd się tam na dzielnie wprowadziłam. k***a nawet mi jej szkoda było, dopóki nie przyuważyłam kiedyś tego małego gnojka jak zapie**ala na dwóch nogach po podwórku. Normalnie biegał, skakał, łaził po drzewach i był największym łobuzem. A rano przed 9 mamusia prowadziła go na wózku do szkoły. Nie będę nawet wspominać o socjalu jaki mają w UK na niepełnosprawne dzieci. I takich przypadków jest tam mnóstwo.