18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Dziwactwa naukowców

Nikczemny_Płód • 2013-08-01, 15:06
Jeśli się spodoba to w komentach więcej


Zaczynamy od A:


Ampére, André Marie (fizyk)
André Marie Ampére (1775-1836) miał dwa koty – dużego i małego – które bardzo lubił. Przeszkadzały mu jednak ciągłym drapaniem do drzwi, więc w końcu wpadł na doskonały pomysł. Kazał wywiercić dla kotów dwa otwory w drzwiach: jeden duży – dla dużego, drugi mały – dla mniejszego.

André Marie Ampére (1775-1836), stwierdziwszy pewnego razu brak zegarka, wysłał list do przyjaciela, u którego spędził ostatni wieczór. Zapytywał w nim, czy przypadkiem nie zostawił u niego zegarka. Adresat, przeczytawszy list, zobaczył w postscriptum: „Przed chwilą znalazł się mój zegarek, więc nie trudź się poszukiwaniem.”

Gdy André Marie Ampére (1775-1836) był na przyjęciu u znajomych rozpętała się paskudna ulewa. Gospodarze, wiedząc, że gość ma dość daleko do domu zaproponowali mu nocleg. Ampére chętnie przystał na propozycję po czym, gdy gospodarze zajęli się ścieleniem łóżek gdzieś zniknął.
Po dłuższym czasie usłyseli dzwonek. W drzwiach zobaczyli przemoczonego do
suchej nitki Ampére’a.
„Gdzie Pan był?” – zapytali z nieskrywanym zdziwieniem.
„W domu, po piżamę.” – odparł spokojnie Ampére.

André Marie Ampére (1775-1836) był człowiekiem bardzo roztargnionym często oddającym się rozmyślaniom. Pewnego razu zdążając na wykłady znalazł na drodze ciekawy mały kamyk i z zainteresowaniem przyglądał się jego fakturze. W pewnej chwili w nagłym przebłysku przypomniał sobie, że przecież śpieszy się na wykład. Wyciągnął zegarek i oceniwszy, że zostało mu bardzo niewiele czasu, zdecydowanie przyśpieszył kroku. Jednocześnie ostrożnie ułożył kamyk w kieszeni, a zegarek wyrzucił przez barierkę Pont des Arts wprost do Sekwany.


Banach, Stefan (matematyk)
Stefan Banach (1892-1945) nie znosił dostosowywać się do formalnych procedur akademickich, więc gdy zarzucono mu, że będąc znany na całym świecie ze swoich osiągnięć naukowych nie ma doktoratu, to zaproponowano mu zdawanie egzaminu – Banach jednak odmówił. Więc jego koledzy wymyślili podstęp. Na samą pracę doktorską wzięli niepublikowaną publikację Banacha, a egzamin… Banach był entuzjastą dyskusji naukowych, w związku z tym, jak usłyszał, że jest grupa osób, która chce przedyskutować z nim szereg problemów, niesłychanie się zapalił. Po przybyciu na spotkanie z tą grupą z zapałem odpowiadał na wszystkie pytania i bardzo był zdziwiony, gdy następnego dnia się dowiedział, że właśnie zdał egzamin doktorski.

Tuż przed wybuchem wojny do Stefana Banacha (1892-1945) do Lwowa przyjechał John von Neumann, aby nakłonić go do emigracji do USA. Miał ze sobą czek, podpisany przez Norberta Wienera, na którym tenże postawił tylko jedną cyfrę: „1”, a Banach miał dopisać za tą „1” tyle zer, ile tylko zechce. A ten odpowiedział spokojnie, że nie zna liczby zer, które by mu zrekompensowały Polskę, Lwów i Kawiarnię Szkocką.

Podczas odbywającego się w 1983 roku w Warszawie Międzynarodowego Kongresu Matematyków kilku matematyków z zagranicy zobaczyło na tramwaju napis „Banacha”. Koniecznie chcieli tę ulicę zobaczyć, pojechali więc tym tramwajem, a gdy dojechali na pętlę, zobaczyli tam sporej wielkości niezabudowany teren. Stwierdzili wówczas zgodnie, że nie jest to “ulica Banacha”, a raczej “przestrzeń Banacha”.

Bloembergen, Nicolaas (fizyk)
Kiedy w 1964r amerykanin Charles Townes (1915-…) otrzymał Nagrodę Nobla z fizyki za skonstruowanie lasera rubinowego, ofiarował żonie na pamiątkę kosztowny rubin.
Gdy potem w roku 1981 laureatem nagrody został Nicolaas Bloembergen (1920-…), odkrywca lasera trójpoziomowego, jego żona upomniała się o odpowiedni klejnot, powołując się na przykład Townesa.
„Moja droga, jeśli tak bardzo chcesz, to jestem skłonny pójść w ślady Townesa. Muszę cię jednak ostrzec, że mój laser pracuje na cyjanku.” – odparł Bloembergen.

Bohr, Niels Henrik David (fizyk)
Definicja eksperta wg Nielsa Bohra (1885-1962):
„Ekspert to człowiek, który w bardzo wąskiej dziedzinie zrobił wszystkie możliwe błędy.”

Nad drzwiami swojego wiejskiego domu Niels Bohr (1885-1962) powiesił podkowę, która jakoby przynosi szczęście. Jeden z gości zapytał zdziwiony:
„Czyżby pan, taki wielki uczony, wierzył, że podkowa przynosi szczęście?”
„Nie” – odpowiedział Bohr – „Ale powiedziano mi, że podkowa przynosi szczęście także tym, którzy w to nie wierzą.”

Niels Bohr (1885-1962) tak wspominał odwiedziny Alberta Einsteina w Kopenhadze:
„Gdy przyjechał do Kopenhagi, naturalnie pojechałem przywieźć go ze stacji kolejowej. W tym czasie Margrethe i ja mieszkaliśmy u mojej mamy (…) Ze stacji jechaliśmy tramwajem i rozmawialiśmy z takim ożywieniem o różnych sprawach, że przejechaliśmy o wiele za daleko. Wobec tego wysiedliśmy i pojechaliśmy z powrotem. Tym razem również minęliśmy właściwy przystanek. Nie pamiętam ile przystanków, ale jeździliśmy w tę i z powrotem, ponieważ Einstein był naprawdę zainteresowany (…) w każdym razie jeździliśmy tramwajem w jedną i w drugą stronę. Co o nas myśleli ludzie, to inna sprawa.”

Gdy jednego razu Niels Bohr (1885-1962) wykładał na konferencji o zawiłościach budowy bomby atomowej wszyscy byli sfrustrowani. Bohr mówił jak zwykle mało zrozumiale, urywanymi zdaniami, mieszaniną duńskiego, niemieckiego i angielskiego (niektórzy mówili na specyficzny język Bohra – bohrish). Prawą ręką trzymał kredę, którą pisał na tablicy a w lewej gąbkę, którą niemal natychmiast ścierał. W pewnej chwili jeden z naukowców krzyknął:
„Bohr proszę oddaj gąbkę” – i dalej wzory pozostawały na tablicy.

Niels Bohr (1885-1962) był nałogowym fajczarzem. Charakterystyczne dla Bohra było to, że miał nieustanne kłopoty z „uruchomieniem” swej fajki. Kiedy bowiem zapalił już zapałkę i zbliżał do cybucha, by rozżarzyć tytoń, przychodziła mu do głowy jakaś nowa idea, którą chciał się natychmiast podzielić z rozmówcą. Zastygał więc z palącą się zapałką w ręku, aż zgasła lub zaczynała go parzyć w rękę. Brał więc nową zapałkę i zabawa zaczynała się od nowa. Świadomi tych kłopotów, współpracownicy Bohra przy każdej okazji obdarowywali go największymi pudełkami zapałek, których mu stale brakowało, bo zużywał ich tysiące.

Pod koniec życia Niels Bohr (1885-1962) unikał trudnych pytań zadawanych mu przez studentów. Znalazł na to zresztą znakomity sposób. Podczas wykładu, gdy ktoś ze słuchaczy próbował zapędzić słynnego fizyka w „kozi róg”, naukowiec brał pudełko zapałek i udając, że chce zapalić wygasłą fajkę, niby przypadkowo rozsypywał zapałki po podłodze. Następnie dłuższy czas poświęcał na zbieraniu zapałek nie przerywając wywodu. Miał to taki skutek, że nikt (włącznie z pytającym) nie wiedział, czy wypowiedziane w trakcie tego zamieszania słowa profesora dotyczyły pytania, czy też nie.

Niels Bohr (1885-1962) w trakcie czytania szczególnie skomplikowanej teorii z fizyki (konkretnie chodziło o pracę Diraca leżącą u podstaw odkrycia pozytonu), Niels Bohr ironicznie stwierdził, że mogłaby być szczególnie przydatna w charakterze pułapki na słonie:
„Trzeba tylko przybić gwoździem afisz z tą teorią na drzewie w dżungli. Jestem przekonany, że każdy przechodzący obok słoń (zwierzę znane przecież z wielkiej mądrości), zatrzymywałby się natychmiast i próbował ją zgłębić. Zanim zrozumiałby o co w niej chodzi, można by go zapakować i dostarczyć do zoo w Kopenhadze.”

Boltzmann, Ludwig Eduard (fizyk)
Ludwig Eduard Boltzmann (1844 – 1906) w okresie gdy miał małe dzieci w niedziele rano, jeśli była ładna pogoda udawał się z wózkiem do pobliskiego parku. Tam siadał na ławce i przeprowadzał skomplikowane rachunki. Od czasu do czasu przytomniał, spoglądał na zegarek i gdy zbliżała się pora obiadu, spieszył z wózkiem do domu. Był jednak roztargniony, toteż zdarzało się, że wracał do domu sam. Przyzwyczajeni do tego mieszkańcy zaraz odprowadzali wózek. Pewnego dnia miejscowy policjant przyprowadził wózek, zanim jeszcze dotarł tam Boltzmann.
„Bardzo dziękuję” – rzekła doń żona Boltzmanna – „Ale czy może pan jeszcze przyprowadzić do domu męża, bo obiad stygnie.”

Sativis

2013-08-01, 23:07
Dawaj dalej, strasznie ciekawie się czyta! Cały dzień śledzę ten temat!

~Faper Noster

2013-08-01, 23:16
Musimy poczekać bo chyba na razie pomysły mu się skończyły

ZenObi

2013-08-02, 10:56
Mój szef Cię zajebie za tego posta....

Nikczemny_Płód

2013-08-02, 11:10
Weisskopf, Viktor (fizyk)
Pewnego razu w szkole nauczyciel był bardzo niezadowolony z przyszłego uczonego, Viktora Weisskopfa (1927-2002) i powiedział mu:
„Ty nie znasz żadnych dat!”
Ten odpowiedział:
„Ja znam wszystkie daty, tylko nie wiem, co się wtedy wydarzyło.”

Wiberg, Egon (chemik)
Egon Wiberg (1901-1976), chemik niemiecki, w swoim wykładzie tak oto opisywał mleko: „Mleko jest niejednorodną mieszaniną, którą za pomocą centryfugi można rozdzielić na dwie części: jedną – składającą się przeważnie z tłuszczu, i drugą – wodnistą, którą spotykamy w handlu pod nazwą mleko pełnotłuste”.

Egon Wiberg (1901-1976), przed przystąpieniem podczas wykładu do demonstracji uprzedził słuchaczy:
„A więc, proszę państwa, przystępuję do doświadczeń z chlorem. Chlor jest gazem trującym. Gdybym się wywrócił, proszę mnie wynieść na świeże powietrze. Tym samym wykład dzisiejszy byłby zakończony.”

Wiener, Norbert (matematyk)
Norbert Wiener (1894-1964), amerykański matematyk, twórca cybernetyki podobno kiedyś błądził po mieście nie mogąc trafić do własnego domu. W pewnym momencie spostrzegł dziewczynkę bawiącą się na ulicy.
Zapytał ją czy może wie gdzie znajduje się dom rodziny Wienerów.
Usłyszał w odpowiedzi:
„To ten dom, tatusiu.”

Norbert Wiener (1894-1964) tłumaczył kiedyś studentom teorię prawdopodobieństwa i chcąc przybliżyc im pojęcie „znikomej szansy” powiedział:
„Jest to cos rownie mało prawdopodobnego jak to, by stado małp, stukając na chybił trafił w klawisze maszyny do pisania, napisało wszystkie tomy Encyklopedii Britannica.”
Zapadła cisza, w której z końca sali dała się słyszeć czyjaś uwaga:
„Ale przecież raz to się wlaśnie wydarzyło.”

Wigner, Eugene Paul (fizyk)
Eugene Paul Wigner (1902-1995) wyróżniał się niezwykłą skromnością. Był kompletnie zaskoczony, kiedy w grudniu 1963 roku przyznano mu Nagrodę Nobla z fizyki. We wspomnieniach napisał:
„Miałem wątpliwość, czy zasłużyłem na Nagrodę Nobla. Przyszło mi wtedy na myśl stare niemieckie przysłowie: głupi mają szczęście.”

Podczas drugiej wojny światowej Eugene Paul Wigner (1902-1995) brał udział w Projekcie Manhattan.
Ze względu na tajność badań zatrudnieni tam uczeni otrzymali pseudonimy.
Wigner i Fermi otrzymali prawdziwe amerykańskie nazwiska.
Wigner nosił nazwisko Eugene Wagner, a Fermi Henry Farmer. Pewnego dnia gdy jechali razem drogą dostępną tylko dla nielicznych,
na punkcie kontrolnym strażnik zapytał Wignera o nazwisko. Ten odruchowo odpowiedział:
„Wigner, nie, przepraszam, Wagner.”
Strażnik oczywiście zauważył węgierski akcent Wignera.
Spojrzał na niego podejrzliwie i zapytał surowo:
„Czy Pan się naprawdę nazywa Wagner?”
Wigner zaniemówił, ale Fermi wyratował go z opresji.
Z przekonaniem i naciskiem powiedział:
„Jeżeli on się nie nazywa Wagner, to ja nie jestem Farmer!” – i strażnik ich przepuścił.

Einstein, Albert (fizyk):
Anegdota wiążąca się z życiem wielkiego fizyka w Pradze. Mieszkał on wtedy na przeciwko zakładu psychiatrycznego do którego przylegał duży park ogrodzony wysokim murem.
Gdy pewnego razu odwiedzał go inny znany fizyk, zadał mu pytanie co on tak ogląda przez okno.
Einstein odparł:
„Obserwuję ten park, spacerują po nim sami spokojni i szczęśliwi ludzie.”

Nikczemny_Płód

2013-08-02, 20:50
Sir William Crooks: Miał aż dziesięcioro dzieci.
Zaangażował się w badanie zjawisk paranormalnych. Brał udział w seansach parapsychologicznych. Był przekonany o istnieniu mocy parapsychicznych. Prowadził nad nimi badania. Z tego powodu często stawał się obiektem kpin innych naukowców. Ogłosił odkrycie czterech nowych pierwiastków, których istnienie nie zostało nigdy potwierdzone.

Były to: victorium, incognitum, monium, ionium. Był blisko odkrycia promieni X. Zaobserwował zaciemnienie kliszy fotograficznej znajdującej się w pobliżu rury do wytwarzania promieni katodowych. Stwierdził jednak, iż klisze musiały być po prostu uszkodzone. Odesłał więc je z reklamacją do producenta.


Michael Faraday: Rozszerzona historia: W wieku 14 lat zaczął pracować jako pomocnik introligatora. Miał więc styczność z wieloma różnymi książkami, które mógł czytać. Przeczytał między innymi niedługi artykuł poświęcony elektryczności, znajdujący się w oprawianej właśnie "Encyclopedii Britannica".

Temat ten zainteresował go tak bardzo, że poświęcił mu swoje życie. Nie znał się na matematyce! Odkrycia swe ujmował w opisowej, prostej formie. Często umieszczał w swoich pracach rysunki i opisy zależności fizycznych, rezultatów doświadczeń, nie posługując się prawie żadnymi wzorami. W 1832 roku odwiedził go premier Anglii i zapytał do czego służą urządzenia, które stoją w pracowni Faradaya.
Ten ponoć miał odpowiedzieć: "Nie wiem, ale mogę się założyć, że kiedyś pański rząd nałoży na nie podatek". I rzeczywiści za prąd elektryczny pobiera się dziś opłaty.


Heinrich Hertz: Naukowiec ten w młodości uczęszczał na różne kursy rzemieślnicze. Uczył się na nich między innymi pracy tokarza, czy mechanika.

Był ponoć w tym tak dobry, że po wielu latach, gdy Hertz został fizykiem, jego profesor mówił "Co za szkoda, jakim on został by zdolnym tokarzem".



Dymitr Mendelejew:
Był siedemnastym dzieckiem Iwana Pawłowicza i Marii Dmitrejewny Mendelejów. Nie dbał o dobre zachowanie, mało go to obchodziło. Dlatego często był uważany za niewychowanego gbura. Miał dziwne pory pracy. Wstawał późno - około południa. Pracował za to do późnej nocy (trzecia, czwarta nad ranem).
Miał dwie żony. Z pierwszą rozwiódł się i niedługo później poślubił drugą. Postąpił niezgodnie z rosyjskim prawem, które pozwalało żenić się dopiero po upływie siedmiu lat od rozwodu. Mendelejew przekupił jednak pewnego popa, który udzielił mu ślubu. Niedługo wszystko wyszło na jaw.

Jednakże mimo że zgodnie z prawem naukowiec był bigamistą władze zostawiły go w spokoju - był zbyt znaną osobą. Jakiś czas później podobnie chciał postąpić pewien bogaty arystokrata rosyjski. Argumentując mówił, iż tak właśnie zrobił Mendelejew. Car odpowiedział mu: "To prawda, że Mendelejew ma dwie żony, ale przecież mam tylko jednego Mendelejewa".

mare30ks

2013-08-04, 22:31
dalej dalej