Nie zrozumiem nigdy baranów, którzy ćpają jakiś syf robiący z bani kisiel. Wrzucają grzyby, kwasy, czy nawet marychę, po której też chodzą wj***ni jak gwóźdź w deskę.
Jestem jeszcze jakoś w stanie ogarnąć sens wciągania prochów, chodź to też ch*jstwo dla smutnych bejów, ale przynajmniej nie działa na banię jak jakieś haluny.... .