Jaka piękna znieczulica, gość ze straganu wychodzi, staje, gapi sie, baba w zielonym lezie z komórą, udaje ze nie widzi, podchodzi oblukać i idzie dalej, kierowca wychodzi z komórą, idzie, nie podbiega, nic nie robi, bo nie może, bo w jednej ręce ma kolegę na łączach, a w drugiej kanapkę od żony. Mundurowy który podszedł zdaje się rozpocznie od wylegitymowania kierowcy. Nikt się nad dziadkiem nie pochyla. A popatrzmy sobie jak ładnie leży, pewnie i tak juz nie żyje.