Dyskoteka w Wołominie. Facet przy wejściu, ochroniarz go pyta:
- Ma pan pistolet?
- Nie mam.
- A może siekierę?
- Nie mam.
- Nóż?
- Nie.
- A kastet?
- Nie.
Ochroniarz rozbija butelkę po piwie, podaje facetowi tulipana:
- Ja pie**olę, to niech pan chociaż to weźmie.
Przedni żart Spróbujcie wcisnąć do tematu Tuska, Po, wysokie ceny, suchar, małpy, papieża to nogi z dupy powyrywam.
Specjalnie dla ciebie:
Dyskoteka w klubie PO. Stoi Tusk przy wejściu, papież go pyta:
- Ma pański kraj niskie ceny?
- Nie ma.
- A może uczciwość?
- Nie mam.
- Suchara?
- Nie.
- A niski VAT?
- Nie.
Ochroniarz rozbija butelkę po piwie, podaje facetowi małpę:
- Ja pie**olę, to niech pan chociaż to weźmie.
Gówno prawda. W Wołominie jest spoko. Byłem na takiej typowej wołomińskiej dysce ( nie, to nie był klub, to byłą dyskoteka ) i muszę przyznać, że choć towarzystwo to buraki, bo selekcja zerowa, to jednak obyło się bez większych awantur, jakoś wszyscy życzliwi byli, czego nie można powiedzieć o niektórych plebejskich klubach w centrum Warszawy. Paradoksalnie, w mieście więcej przyjezdnych buraków, niż pod miastem rdzennych.