Tu to przesada w ch*j. Przypomniało mi się jak za dzieciaka się brało kanki i szło w "centrum osiedla". Przyjeżdżał wtedy gość i sprzedawał świeże mleko ( w to samo miejsce przyjeżdżał też facio z maszyną do waty cukrowej), dojone ręcznie, bo wtedy unia nie musiała nas bezbronnych, bronić przed śmiercionośnymi zarazkami, a musicie wiedzieć, że nie było wtedy aktimelków. I mleko smakowało innaczej niż te z kartonu. W sumie dalej jest dla mnie lepsze, tylko dostęp cięższy. Taaa wiem, kiedyś to było.