Odniosłem wrażenie, że to rower przeleciał się na nim, a nie on na rowerze. Gdyby podczas wybicia podciągnął rower mocniej w górę, to bez problemu by wylądował na obydwu kołach.
Ja tak zrobiłem w gimbazie, byłem w dodatku bez kasku i walnąłem głową o podobne podłoże. Straciłem przytomność na 2-3 minuty, potem się ocknąłem, byłem świadomy ale NIC nie widziałem tylko ciemność i po jakimś czasie zacząłem odzyskiwać wzrok, tyle że przez około godzinę wszystko było rozmyte jakbym był pod wodą. A czaszka pęknięta. Kość skroniowa pękła ale się nie połamała i odłamki nie wbiły mi się w mózgdlatego żyję dzisiaj. Potem przez ponad rok bóle i zawroty głowy, niemożność spania na lewej stronie bo wzmagało to ból, a puściło mnie na dobre po tych dwóch latach. Nie polecam takich zabaw jak się nie wie się się robi.
Za małe tłumienie powrotu w damperze, bardzo popularny błąd. Jestę ekspert ę w tych sprawach.
Czy ja dobrze słyszę że koleś złamał ramę? Tak się kończy kozaczenie na dużych chopach bez przygotowania, oraz brak zdecydowania- widać że koleś się bał przez co popełnił kilka małych błędów które zebrały się w jeden wielki faceplant. Brak pełnego kasku też nie pomógł
Dlatego właśnie nie wychodzę z domu tylko patrzę jak inni się krzywdzące na rowerach, za duże ryzyko, mój wisi bezpiecznie na ścianie