Mieszkam blisko wylotówki z Warszawy w stronę Gdańska. Jak tylko zaczyna się sezon na warzywa, to słychać, jak kosiarki zapieprzają na ślepym łuku ponad 200 km/h. I za każdym razem, gdy jestem z psami na spacerze i przejeżdża taki jeden z drugim, to nasłuch*ję z nadzieją, czy nie będzie zaraz dźwięku szorowania po asfalcie. Sadistic mnie zniszczył.
Guy Martin to jeden z najbardziej pozytywnych gości w tym światku. Dobrze że jak zwykle nic mu się nie stało. Jeśli komuś się wydaje że mówi po angielsku to niech spróbuje przetłumaczyć jakąś jego wypowiedź
Polecam książkę tego faceta, Motobiografia ma w tytule. Co jak co ale dla mnie jest arcych*jem i do wszystkiego doszedł sam, własną ciężką pracą. To nie ten co ma w rubryce zawód: syn bogatego ojca.
Nie mogl zapiac biegu i po raz pierwszy w rozmowie po wypadku byl calkowicie zszokowany. Byl to pierwszy raz kiedy nie mial zupelnie kontroli i do wypadku doszlo nie z jego winy. Nawalil sprzet to moment w ktorym kazdy zdaje sobie sprawe jaki jest malutki i ze tak naprawde ma ch*ja do gadadania w obliczu smierci. Ciesze sie ze wyszedl z tego calo mam nadzieje ze skonczy kariere caly i zdrowy.