Biorąc podmywane to w jakim „kraju” mieszka ten gość to nie ma się co dziwić. Tym bardziej przy kontakcie z sowiecką milicją. Przynajmniej wiadomo że nie skuli go za chlanie w robocie, bo sami by musieli beknąć jak każdy rusek.
Masz na myśli to, że był nagrywany?
A wiedział o tym? Tylko to pozwalałoby go tak nazwać.
Bez tego to zwykła taktyka zatrzymanego - przestępcy czy też nie.
Bez nagrania dowodziłby, że został pobity przez policję.
I to dość skutecznie - wszak obdukcja potwierdzałaby jego słowa.
Stare garusy miały tendencje do samookaleczeń. Często odpieprzali takie manewry jak ich zatrzymywaliśmy. Pech chciał że na policji wrażenie rzadko to robiło a na nas (bo policjantem nie byłem)) nie robiło wcale. My czekaliśmy aż skończy sobie łeb rozpie**alać i uprzejmie wzywaliśmy pogotowie. Grunt to kultura.