Wiadomka że nas w ch*ja robią - wszyscy. Taki przypadek - nie pamiętam dokładnie choroby ale dość poważna (może to byl jakiś rak) - jest z nią taka akcja że nasz ukochany rząd refunduje ją w niemal 100%, problem jest jednak taki że kuracja tym lekiem kosztuje jakies niewyobrażalna pieniądze (kilka tysi). Więc co robią lekarze publicznej służby z polecenia góry? Nawet o leku nie wspominają, za to polecają takie wyroby które przez rząd nie są finansowane... (historia wyciągnięta od znajomych lekarzy pracujących w prywatnych klinikiach)
Nie bez przyczyny przemysł farmaceutyczny jest najbardziej opłacalnym po zbrojeniowym, 30g cukru sprzedać po 70 zł to jest coś, a to tylko środek homeopatyczny prawdziwa przebitka jest na lekach
Równie dobrze można się przypie**olić do połowy "leków" na rynku, jak coś nie działa to albo wierzymy, że działa albo wmawiamy sobie, że działa - efekt placebo.