Nie rozumiecie... to że głupia to głupia, ale przy jednym pociągu ciężko jest usłyszeć drugi, jadący w drugą stronę, myślała że to jeden pociąg tylko jedzie i uznała dźwiek drugiego jako tego pierwszego jedynego slusznego prawdziwego
Nigdy tego nie zrozumiem. Nosi to dziecko dziewięć miesięcy. Męczy się w ciąży, boi się nawet szybko wejść po schodach bo może coś się stać. Wymiotuje, ma dziwne jedzeniowe zachcianki w środku nocy. A potem poród, strach czy na pewno wszystko dobrze i oczywiście straszny ból podczas rodzenia. Potem karmienie, kupowanie ciuchów, wstawanie w nocy... Ogólnie w ch*j roboty, wydatków i zmartwień.
A potem taka tępa k***a praktycznie wpycha swoje dziecko pod pociąg. Jak bardzo trzeba mieć na bani?