Jak rząd tak robi to się nazywa dodrukowanie waluty i wszystko ok, a jak spróbujesz w domu to zaraz paragraf i minimum 5 lat dawania dupy w pierdlu...
Akurat fizyczne pieniądze ktoś musi stworzyć/emitować.
Problem polega na tym, że banki produkują wirtualne/elektroniczne pieniądze bez pokrycia i na to paragrafu raczej długo jeszcze nie będzie niestety.
"Najbardziej spodobała mi się maszyna do robienia pieniędzy. Model opracowali studenci moskiewskiej Wyższej Szkoły Technicznej i sprzedali Gruzinom za 10.000 rubli: potrzebujemy prawdziwej forsy, a taką maszynę możemy sobie zrobić jeszcze jedną. Pokazali, gdzie nalewać farbę, spirytus, jak wkładać papier. Zakręcili korbą – wylatują wspaniałe, szeleszczące dziesięciorublówki. Żaden ekspert nie był ich w stanie odróżnić od prawdziwych banknotów. Studenci uprzedzili nabywców: nie przeginajcie pały, chciwość gubi frajerów! Nie przegrzewajcie urządzenia, bo filigrany mogą stracić kontrast. Gruzini spakowali manatki, wzięli aparat – i do Gruzji. Siedzą wieczorami, drukują pieniążki. Raptem maszyna się zacięła. Trzeba było wciągnąć do szajki mechanika. Przyszedł, zdjął wieko – i tylko gwizdnął. Zrobili was w konia, powiada. Ta maszyna nie drukuje fałszywych pieniędzy. W środku było sto prawdziwych banknotów. Przekręcisz korbkę wylatuje nowiutka dycha. Ale już się skończyły. Koniec, szlus, nic już więcej nie wyskoczy. Gruzini na milicję. Studentów złapano – i po trzy lata za oszustwo. Gruzinom – po dziesięć. Za zamiar i próbę robienia fałszywych pieniędzy. Słusznie: studenci oszukali tylko Gruzinów, a Gruzini chcieli oszukiwać nasze robotniczo-chłopskie państwo. "