Filmik nagrywany przez dziennikarza w rejonie Afganistanu, a konkretnie w prowincji Kandahar. Troche wymiany ognia, troszke krwi. Coś dla militarystów.
A wy nie do końca potraficie czytać ze zrozumieniem. Bulwersuje mnie po prostu fakt, że cała pieprzona kompania jankesów pakuje w pojedynczy krzak cały magazyn amunicji, wzywa artylerie, helikoptery, samoloty i inne gówno, zrzuca kolejne pół tony ładunków wybuchowych na ów krzak i tyle. Napisałem gdzieś "nie ma efektów rodem z hollywood - ch*jnia"? Nie? Macie problem ze zrozumieniem tego, że są jednak ludzie, którzy tą śmieszną "wojnę" uważają za jedno wielkie gówno? Co, pewnie pół rodzinki wyjechało do Afganistanu walczyć o "demokracje"? I chwała im za to, tylko mi nie wciskajcie, że to ma jakiś sens.
Zgraja pie**olonych ignorantów i "ekspertów w zakresie wojskowości"...