Jeśli byk, którego akurat dosiadasz stratuje człowieka, to czy jesteś współwinny jego śmierci albo wręcz za nią odpowiedzialny? Na logikę tak by wychodziło, ale to jakiś Meksyk i na ową logikę w prawnej interpretacji tej szopki bym nie liczył.
A jeśli się za takie numery nie odpowiada, to można wręcz zaprosić swojego bardzo nielubianego "kolegę" na zabawę i później jakoś tam byczkowi podpowiedzieć, co ma i komu konkretnie robić...
Poza tym to widać, że jak nie ma zbyt wiele przepisów w niektórych społecznościach odnosnie tego sportu, to jest później za dużo wypadków na jednych zawodach.