A tam pie**olenie. Jeździłem na wieś na każde wakacje. Biegał taki byczek po wsi, pamiętam akurat ten jeden raz, i nikt nie mógł go ogarnąć. Przyjechał wujo, podszedł do niego spokojnie i wk***ionego furiata swoim spokojem i pewnością siebie tak zakręcił że z byka pojeba stał się potulny baranek. Później byku por*chał, nie wujka, i normalnie zachowywał się dalej jak byk rozpłodowy.