Ani baba ani pijak, koleś przytomnie rozbijał gości jak kręgle. Brak zapisu co było wcześniej, zapewne kłak w rosole albo śmiech kelnerki na pytanie "kiedy kończysz?" wk***ił się i rozładował emocje jak ostatni ch*j. Na dowód tego ostatnie ujęcia jak z gracją chciał ominąć kibel bo szkoda mu było auta.