18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Ból odbytnicy czy może sensowna odpowiedź

_R...........s_ • 2014-12-30, 20:42
Czy kiedyś was temat na sadolu tak zaciekawił, że chcieliście go dalej pociągnąć?

Temat przewodni: likwidacji stawki minimalnej motorem rozwoju, a może taki ch*j i kolejna bujda dla leniwych nastolatków.

Mnie tak, ale niestety temat powoli umarł, a żaden (a podjął się tylko jeden) z oponentów trochę sobie nie poradził z prostym zadaniem matematycznym. No ale ch*j z tym, próbuje jeszcze raz:

Więc drodzy sadole, gimby, kwejkowcy i inni odszczepieńcy. Prosił bym ten jeden jedyny raz o dyskusje w stylu starego sadola, kiedy zamiast wyzwisk czy też kilkunastu akapitów pie**olenia tego samego bez sensu, pojawią się jakieś sensowne argumenty. Temat pewnie trafi do klopa, aczkolwiek mnie strasznie nurtuje.

Płaca minimalna, tak to właśnie o nią chodzi i o to w jaki sposób przyczynia się do rozwoju, lub jego braku. Oczywiście zakładamy nasze piękne polskie realia. Czyli praca min, oznacza opływanie w luksusach, takich jak polowanie na promocje i ciułanie pieniędzy by tylko opłacić rachunki.

Załóżmy sobie kilka rzeczy na początek (tak drogie gimby, to są tylko założenia, mogą być nierealne, są po to by uprościć zadanie, a potem i tak spróbujemy bez nich).

-Przedsiębiorca nie musi martwić się sprzedażą, ile wyprodukuje tyle rynek przyjmie.
-Dostępne środki ludzkie także są nieograniczone, mamy całą masę zamrożonych bezrobotnych, których pracodawca może rozmrozić za darmo kiedy tylko chce.
-Ilość mieszkań także jest nieskończona, i ich cena nie zależy od podaży, czyli ilości chętnych.
-Firma posiada nieskończoną liczbę stanowisk, kosztują tyle co ich użytkowanie.
-Firma nie chce nic zarabiać ani się rozwijać, po prostu żyje z dnia na dzień robiąc to samo, bez oszczędności i długów.
-Firma nie płaci żadnych opłat typu zus, ubezpieczenia etc.
-Pracownik nigdy nie choruje, a jego wydajność jest stała.

Tak gimby, podkreślam, to są tylko założenia, one są NIEREALNE (mam nadzieje że tym razem niektóre osoby zrozumieją).

Rozdział 1: Pracodawca

Jesteśmy pracodawcą, posiadamy n- liczbę pracowników (n jest liczbą dodatnią większą od zera, dla przykładu przyjmijmy sobie n=1, co także jest nierealne, dlatego jeśli chcecie bardziej rzeczywisty przykład przemnóżcie sobie wyniki ile razy tylko chcecie).
Nasz pracownik jest zwykłym robotnikiem bez magicznych zdolności ani żadnej specjalizacji.

No i teraz pytanie ile mu damy zarobić? A dajmy mu na rękę 1700 zł (nie chcę mi się znowu liczyć). Dla jeszcze większego uproszczenia dodajmy że produkuje tylko jeden produkt miesięcznie i jego wydajność jest stała.

No to ile może taki produkt kosztować? Każdy logicznie myślący człowiek powiedział by że koło 3 tyś, w końcu firma musi na tym zarobić, trzeba opłacić badania, dopuszczenia, licencje, magazyny, i marketing. Możemy być realistami, ale dla przykładu zaniżmy delikatnie tą wartość. Niech to będzie jakieś 800 zł.

Na co składa się te 800 zł? Część to opłaty stałe niezależne od ilości sprzedanych produktów, takie jak opłacenie przełożonych, badań rozwojowych, opłacenie ciecia na bramie, sprzątaczek etc. Są także koszta które są stałe dla każdej jednej sztuki i zwiększają się wraz z produkcją. Są to koszty materiału, użytkowania stanowiska, koszt takich pierdół jak woda, srajtaśma, światło na jednego pracownika, który produkuje jeden produkt.
Teraz jak to sobie podzielimy? A dajmy pół na pół, w końcu to tylko PRZYKŁAD. Czyli 400 zł opłata za produkt, i 400 zł stałej opłaty, pomnożonej przez liczbę n (liczba pracowników przed zwiększeniem pracowników). No i oczywiście nie zakładamy nowych inwestycji, czy profitów dla zakładu, to zakład non profit (potem to zmienimy) :krejzi:

Rozdział 2: Zarobki
Nasz pracownik, nazwijmy go Karol zarabia 1700 zł/produkt. Do tego dochodzą koszty wcześniej opisane w wysokości 800 zł, na każde "n" pracowników. Jak że mamy "n" liczbę Karoli, to będą oni zarabiali na łba jakieś 2500 zł (w pamięci policzyłem).
Czyli Karol zarabia 68% wartości produktu, który produkuje (oczywiście w rzeczywistości jest to znacznie mniejszy procent).
A teraz przejdźmy do oszczędności. Potrzebuje on jakieś 800 zł/mies na przeżycie. Są to koszta jedzenia, dojazdów, mieszkania etc. Powiedzmy 400 zł życie, 400 mieszkanie.
Tak więc Karolowi zostaje jakieś 900 zł oszczędności każdego miesiąca, co daje 53% pensji i 36% ceny produktu.

Rozdział 3: Rewolucja

Teraz załóżmy że chcemy obniżyć cenę, i zwiększyć produkcję, czyli wiadomo, nie zrobimy tego kosztem zarządu, inżynierów, materiałów, etc, tylko zrobimy to kosztem pracownika, jak w prawdziwym świecie.
Będziemy teraz zatrudniać m-liczbę pracowników (m jest wielokrotnością liczby n, nie musi być to liczba całkowita, można np zwiększyć liczbę pracowników o 10%, w końcu wcześniej ilość pracowników "n" mogła być np 10, przez co zwiększenie kadr o 10% jest całkiem możliwe), załóżmy sobie że podwoimy kadrę. Więc m = 2 * n.

Jako że nie ma płacy minimalnej, a jej brak stymuluje rozwój, spróbujmy zwiększyć dwukrotnie wydajność, za taką samą cenę. W miejsce n-liczby Karoli zatrudniamy m- liczbę Arnoldów i Katarzyn, jednak będą oni zarabiali połowę tego co Karol, czyli 850 zł.

No ale nie ma tego złego, cena produktu też spadnie, co nie i się wszystko wyrówna i będzie rozwój i dz**ki i lasery.

Przeliczmy sobie to jeszcze raz, koszt produktu, tak jest już nie 800 zł, tylko 600zł (opłaty za zarząd, inżynierów etc są dalej takie same, ale jest dwa razy więcej produktów więc dzielą się przez pół 200 zł, jednak koszty stanowiska, materiałów etc pozostają na tym samym poziomie, czyli 400 zł).

Produkt dziś kosztuje już nie 2500 tylko uwaga, 850 zł + 600 zł (opłata dla pracownika, plus koszta), co daje nam 1450 zł. Produkt potaniał o tysiąc złotych, fantastycznie, teraz każdego będzie na niego stać, ale przekonajmy się.

Nasi nowi pracownicy zarabiają po 850 zł na osobę co daje 59% ceny produktu (wcześniej 68%), jednak muszą opłacić sobie życie (wcześniej 800 zł, teraz jednak ludzi jest więcej więc jedzenie tanieje, a mieszkanie drożeje, z uwagi na większy popyt, więc koszt życia pozostanie taki sam). Więc ilość oszczędności to całe 50 zł co daje 4% wartości produktu (wcześniej 36%), na litr wódki miesięcznie będzie.

Rozdział 4: k***a moje pole

Podsumujmy sobie na szybko, nasza n-liczba Karoli zarabiała 1700 zł, jednak po opłaceniu rachunków zostawało im 900 zł, jest to 53% pensji i 36% ceny produktu.

Po zmniejszeniu pensji, i przy znacznym zwiększeniu produktywności jednak okazuje się że nowi pracownicy nie są już tacy majętni, ich oszczędności miesięczne wynoszą jedynie 50 zł co daje tylko 4% wartości produktu. Nawet jeśli pomnożymy to przez dwa, wyjdzie nam że na każde m pracowników przypada jedynie 100 zł oszczędności co i tak dalej 8% wartości produktu.

A co jeśli dodamy do tego złe podatki, uznajmy że są one liniowe i dla każdego takie same procentowo. Niech to będzie hmmm 30%? Pasuje.

Każde n Karoli zarabia 1700 zł, więc podatku będzie w ch*j, bo 510 zł. Tak więc do ręki Karol dostanie 1190 zł. Po opłaceniu rachunków 800 zł i tak zostanie mu 390 zł, jest mniej, ale ciągle oszczędza 16% produktu.

A teraz przejdźmy do naszej podwojonej grupy pracowników. Tutaj przed opodatkowaniem dostawali 850 zł, teraz płacą tylko 255 zł podatku, a na rękę zostaje595 zł. Po opłaceniu rachunków i życia zostaje -205 zł. Czyli co miesiąc tracą 200 zł.

Czyli wynika z tego, że nawet wzrost wartości nabywczej pieniądza, nie był w stanie skompensować zmniejszenia zarobków.

Rozdział 5: Oranie pola snopowiązałką to zły pomysł.

Powoli urealniamy nasz mały eksperyment myślowi. Podatki już spróbowaliśmy a teraz co by tu. A jedźmy po kolei.
-Przedsiębiorca nie musi martwić się sprzedażą, ile wyprodukuje tyle rynek przyjmie.

Taki ch*j, dwukrotne zwiększenie sprzedaży to naprawdę ogromny wyczyn. W dodatku społeczność zarabia znacznie mniej, a uwzględniając podatki nawet traci. Nie ma obrotu pieniądz na rynku, a bieda zamiast kupować dobre rodzime produkty, szuka tańszych zamienników zza wschodu. Skutek? Firma jest zmuszona znacznie zredukować zatrudnienie i spróbować eksportować gdzieś dalej, bo lokalny rynek się powoli załamuje.

-Dostępne środki ludzkie także są nieograniczone, mamy całą masę zamrożonych
Taki ch*j, ilość ludzi jest ograniczona. Wraz ze wzrostem zatrudnienia trzeba przyjmować coraz ch*jowszych, a i za większe pieniądze. Już nie można w ludziach przebierać. Zwiększa to znacząco koszty, raz że ludzie chcą więcej, dwa że produktywność spada.

-Ilość mieszkań także jest nieskończona, i ich cena nie zależy od podaży, czyli ilości chętnych.
Mieszkania wraz ze wzrostem ludności drożeją, więc i koszty życia rosną. Ludzie muszą zatem wydawać coraz więcej na zwykłe życie, oszczędności coraz mniej, a skoro pracownicy dostają mniej pieniędzy, to i mniej zostaje oszczędności.

-Firma posiada nieskończoną liczbę stanowisk, kosztują tyle co ich użytkowanie.
Taki ch*j, stworzenie każdego kolejnego stanowiska pracy to spory koszt, na który poza sprzęt składa się wyszkolenie delikwenta. Więc i tutaj zwiększenie zatrudnienia zwiększa znacznie koszta.

-Firma nie chce nic zarabiać ani się rozwijać, po prostu żyje z dnia na dzień robiąc to samo, bez oszczędności i długów.
Taki ch*j, chyba tutaj nie muszą tłumaczyć, że podstawowym celem korporacji jest rozrost i zarabianie.

-Firma nie płaci żadnych opłat typu zus, ubezpieczenia etc.
No niestety trzeba to gówno płacić. No ale każdy przed wyborami mówi że to zmniejszy :roll: więc dlaczego jkm miałby być inny.

-Pracownik nigdy nie choruje, a jego wydajność jest stała.
Taki ch*j, tutaj chyba nie muszę tłumaczyć.

Rozdział 6: Taki ch*j, jak ktoś tu doczytał.

Podsumowując, zademonstrowałem tutaj prosty eksperyment myślowy. Nie jestem ekonomistą, ale chciałem się dowiedzieć w jaki sposób obniżenie pensji wpływa na rozwój, w końcu wg pewnych osób płaca minimalna go tylko blokuje. Wiem że pod tym tematem pojawi się sporo bólu dupy i pustych frazesów, w stylu wartość nabywcza wzrasta, jak jest go mniej (tak geniusze po to pisałem jak się ma procentowo pensja do ceny produktu).

Teraz po prostu chciałbym się dowiedzieć gdzie popełniłem błąd, skoro miał być rozwój a jest regres i kryzys. No i tym razem starałem się prosto do bólu pisać, żeby wszyscy w miarę zrozumieli.

Nie chcę bólu dupy, ani shit stormu (nie tym razem :krejzi: ), ciekawi mnie po prostu wytłumaczenie.


edit:
@rzklanu
Czyli jestem marksistą, bo uważam że wypłacanie ludziom sprawiedliwej części wypracowanego zysku wpływa pozytywnie na rozwój. No i dowiedziałem się dzięki tobie, że powinno się zatrudniać najtańszych ludzi, nie zwracając uwagi na produktywność. Ważne że chce "pracować", nie ważne jak mu to będzie szło. No i nie zważajmy na rynek, ważne żeby jak najwięcej kasy zgarnąć dla siebie, bo nic tak nie przyśpiesza rozwoju jak zamrażanie pieniędzy, w końcu obrót gotówki jest taki nietwórczy i zły.

No niestety, to nie ja mam spojrzenie zbliżone do marksa :roll:

@furor.condemnandi
Podoba mi się twoje spojrzenia na świat. Jeśli komuś się praca nie podoba to odchodzi, no brawo. A gdzie, przeprowadza się, zamraża się? A co jeśli ma rodzinę, jeśli ma małe dzieci, a w pobliżu nie ma żadnego podobnego zakładu pracy? Tak niestety wyglądają nasze realia.
No a jeśli podnosi pensje to się poprawia, brawo po to ten cały mój wywód był, że jeśli chcemy by stopa życiowa się poprawiła, szczególnie na danym rejonie trzeba ludziom zacząć płacić, wtedy mają oszczędności i mogą je wydawać na mniej potrzebne badziewie.
No i wiarę w magiczną rękę wolnego rynku postawił bym obok wiary w mikołaja. Niestety ludzie to sk***ysyny, a ręka rynku działa tylko w marzeniach. Chociaż zazdroszczę tak prostej wizji świata.

@Nuterx
Czyli mówisz ze gość straszący komuną to najlepszy dowód? Ja pie**ole, płaca minimalna to puste półki, bo ludzie kupują wszystko, taka ogromna jest ta stawka :krejzi:
W czasach w których płaca minimalna ledwo starcza na życie strasznie pustymi półkami jest dość żałosne. No i olaboga, zdrożeją produkty, bo trzeba zapłacić ludziom. Super, w końcu po co robolowi pieniądze, skoro lepiej je wyda dyrektor zakładu, albo zamrozi na koncie.
Strasznie naiwny i ogólnikowy ten filmik.

_R...........s_

2014-12-30, 22:25
@Nuterx
Olaboga zobaczyłem jeszcze raz tego śmiesznie gestykulującego grubaska i? Prosty wniosek, kolejny studencik po ekonomii oderwanej od rzeczywistości. Starałem się coś ciekawego wyciągnąć z tego filmiku a tu dupa.

Olaboga cena rynkowa wzrasta wraz ze wzrostem pensji minimalnej. No i nadpodaż powstaje, bo ceny są zbyt wysokie. Bo wiadomo nie można usunąć kuzyna, brata, szwagra etc z zarządu firmy, lepiej płakać że robol za dużo zarabia :roll: Wszak kierownictwo, prezesi etc zarabiają bardzo uczciwie. Wystarczy sobie porównać ile razy więcej zarabiał prezes firm od zwykłego robola kiedyś i dziś, no i dowiemy się gdzie sporo pieniążków znika. No ale przecież prezesa ani nikogo z rady nie możemy ruszyć, więc obarczajmy winą za zbyt wysokie ceny robola którego ledwo stać na życie. No i zdolność nabywcza pieniądza spada, przy wyższych stawkach, kolejny demon. Tylko pytanie, w jakim stopniu ona spada w stosunku do wzrostu z pensji. Póki co w moim małym zadaniu z tematu głównego wyszło że, po mimo zmniejszonej wartości pieniądza robotnik i tak może kupić więcej. Gdzie w takim razie popełniłem błąd.
To ch*j że pieniądze te wypływają gdzieś na zagraniczne konta, uciekają z lokalnego rynku, ale przecież to nikogo nie osłabia, gdzie tam. No i ten ból dupy, że "przedsiębiorca" ponosi straty przez płacenie pracownikowi uczciwych stawek.

Przedsiębiorca wyrzuci pracownika kiedy go nie będzie stać na zatrudnienie? A od kiedy zatrudnia się roboli w formie hobby, pracownicy byli, są i będą usuwani jeśli nie będą przynosić zysków. Zależy to od ilości zleceń i produktywności takiego pracownika (no chyba że jest to członek rodziny).

Jeśli jest płaca minimalna pojawia się nadpopyt. Olaboga faktycznie dostając 1280 zł na rękę, pewnie każdy robol czuje się jak król wchodząc do najdroższego sklepu z alkoholem. Pomijając jakieś tam drobne na opłacenie życia (a niech taki człowiek ma rodzinę na utrzymaniu), całą resztę może przej***ć na drogie samochody, używki i loty prywatnym odrzutowcem. Dlatego będą pustki na półkach w sklepie, jeśli wszyscy będziemy zarabiali minimalną.

A na koniec obiecuje to co obiecywał tusk i cała reszta, czyli obniżkę podatków i zniesienie biurokracji. Brawo, odkrywcze w ch*j.

Podsumowując kolejny oderwany od rzeczywistości studencik, który pewnie nigdy nie miał styczności z prawdziwym światek. Wszak jak to jest, że w bogatszych rejonach Polski nawet zwykłemu robolowi płaci się godnie, a okolice zamiast pustoszeć i umierać rozwijają się. Przecież to nie dlatego że tych ludzi stać na chodzenie do restauracji, czy inne rozrywki, toż to czary. Jak to jest, że patrząc nawet wstecz w historie, okazuje się że dobrze prosperujące przedsiębiorstwa nigdy nawet nie zbliżały się do płacenia głodowych stawek, wręcz przeciwnie, zabiegały o pracownika i starały się by ten był szczęśliwy. Równie dobrze można dziś popatrzeć na siedziby wielkich firm, chociażby google. Jak to jest, że ludzie nie mają tan opasek na kostkach liczących kroki, ani komputerów mówiących gdzie iść. Przecież idąc za radami dzisiejszych ekonomistów google popełnia błąd i powinno wkrótce upaść.

Przeraża mnie, że dziś tylu młodych ludzi ma siano zamiast mózgów. Wmawiają wam że liczenie kroków poprawia pracę, że dokładnie wyznaczony czas na jedzenie, oddawanie moczu, przebieranie, a nawet wykonywanie danej czynności poprawia pracę. A teraz nawet wmawiają że płacenie jeszcze mniejszych pieniędzy poprawia komfort życia. Tylko dlaczego takich metod nie stosują firmy którym zależy na pracowniku, firmy które osiągnęły sukces i chcą budować sobie kadrę wiernych i oddanych pracowników. Albo one się mylą, albo jakieś oderwane od rzeczywistości studenciki.




edit (bardzo ciekawy):
Czyli mówiąc po ludzku, kobieta dostaje więcej, ale jako że podatki rosną, więc proporcjonalnie stać ją na mniej. Pięknie.

A teraz się chwile zastanówmy, czy rzeczywiście. Koszta serwetki w robociźnie wzrósł o niewiele ponad 4%, natomiast wypłata o 3.9%. Co zatem nam najbardziej bruździ? Koszt zatrudnienia wzrósł o 4.5%. Podatek daje w dupę, szczególnie że wzrasta bardziej od pensji.

Idźmy dalej, załóżmy że koszt całego osprzętu, szkolenia, profit, magazynowanie etc etc sprowadza się do 2 zł na sztukę. Czyli zajebiście mało.
Tak więc w przypadku nr 1, serwetka kosztuje 12.14 zł, co przy pensji 1237.20 zł daje nam prawie 101.9 sztuki.

A co gdy kobieta zrobi 1286.16 zł a koszt takowej serwetki wyniesie 12.56 zł. Co ciekawego się wówczas okazuje, kobietę teraz stać nie na 101.9 sztuk, tylko 102,4.

Co najlepsze, okazuje się że nawet przy tak ch*jowych pieniądzach, jakie zakład brałby za serwetkę, kobieta jednak jest w stanie więcej kupić. Nadążasz? To sobie teraz to wyobraź w marko.
Przypominam że na koszt produktu nie wpływa jedynie robota wykonywana przez pracownika. Zarówno wcześniej jak i teraz staram się to pokazać. Idąc dalej, przy produkcji sprzętu bardziej zaawansowanego, gdzie same opłaty tylu licencje, badania i testy, koszty sprzętu i opłaty dla wykwalifikowanej kadry stanowią lwią część ceny produktu, niewielki wzrost pensji dla zwykłego robola tym bardziej jest niewidoczny. Dodatkowo lepiej takiemu dobrze zapłacić za samą pewność że dobrze poskłada.

Dziękuję bardzo za życzenia, i również życzę sukcesów zawodowych. Być może nasze różne spojrzenia wynikają z różnych branż w których pracujemy.

Nuterx

2014-12-30, 22:58
Ehhh... nadal nie rozumiesz, ponadto wtrącasz argumenty dotyczące pracy po znajomości niemające żadnego wpływu na problem płacy minimalnej - ale ok, wbrew wcześniejszej deklaracji - wytłumaczę Ci to "łopatologicznie", i postaram się wziąć pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw".

Mam sobie zakładzik w którym pracują na umowę o pracę dwie kobietki dziergające serwetki - każdej z nich MUSZĘ płacić minimalną - czyli 1680 zł brutto (jednocześnie każda z nich kosztuje mnie 2028,43 zł) więc "do ręki" dostają 1237,20 zł. Jak na razie prosto mam nadzieję.

Każda z kobietek miesięcznie dzierga średnio 200 serwetek (pracując po 160 godz. miesięcznie). Czyli każda serwetka na starcie kosztuje: 2028,43/200 = 10,14zł (w samej robociźnie), jednocześnie każdą z kobietek stać aby kupić sobie: 1237,20/10,14 = 122,01 serwetki. Nadążasz?

Mamy rok 2015 i płacę minimalną 1750 zł brutto (jednocześnie każda kobietka kosztuje mnie 2112,96 zł) - "do ręki" dostają po 1286,16. I teraz trudniejsze - w samej robociźnie każda serwetka kosztuje 2112,96/200 = 10,56zł - a każdą kobietkę stać na: 1286,16/10,56 = 121,79 serwetki.

Łapiesz?

To w największym możliwym skrócie, świadomie pominąłem wszelkie inne towary bo sytuacja jest dokładnie taka sama. Świadomie pominąłem również pracowników których praca jest najzwyczajniej nie warta płacy minimalnej.

A teraz najtrudniejsze - wyobraź sobie podane przeze mnie informacje w skali makro - czyli tysiące pracowników, wytwarzających miliony towarów i różnice w skali całego kraju po podniesieniu płacy minimalnej, oraz większych kolejek po zasiłek, kiedy okaże się że część pracowników będzie musiało pożegnać się z zatrudnieniem jeśli pracodawca będzie chciał utrzymać te same ceny towarów.

Do pozostałych Twoich wywodów dotyczących biedniejszych i bogatszych regionów Polski, prezesów i innych "znajomków" się odnosić nie będę - są nie na temat, to zupełnie inny problem.


e\ mam nadzieję że w ten prosty sposób wskazałem Ci gdzie popełniłeś błąd w swoich TEORETYCZNYCH "obliczeniach" i jak bardzo one odbiegają od rzeczywistości.
Mimo wszystko pozdrawiam i życzę sukcesów w życiu zawodowym (mam nadzieję że bieżącym a przyszłym), a może nawet w otworzeniu własnego interesu abyś mógł się przekonać co znaczy kiedy MUSISZ komuś zapłacić "ileś tam" - ale nie mniej jak "tyle ile" jesteś ustawowo zmuszony.

Kuriki

2014-12-30, 23:51
Nuterx,
Nie chce mi się wchodzić w wielogigabajtowe polemiki bo mam w sobie trochę procentów i zaraz się położę do łóżka bo mi się oczy kleją ale o jednej rzeczy jeszcze napomknę. Wydaje mi się, że popełniłeś błąd gdyż w swoich argumentach nie uwzględniłeś czegoś co nazwałeś
Nuterx napisał/a:

Do pozostałych Twoich wywodów dotyczących biedniejszych i bogatszych regionów Polski, prezesów i innych "znajomków" się odnosić nie będę - są nie na temat, to zupełnie inny problem.

a ja w skrócie nazywam czynnikiem ludzkim. Ten czynnik automatycznie upośledza każdy argument/każdą wypowiedź, która nie uwzględnia rzeczonego czynnika.

Rynek mógłby się uregulować SAM gdyby był czymś w rodzaju programu komputerowego, zaprogramowanego na osiąganie największej możliwej efektywności i jak największy rozwój. Ale niestety rynek tworzą ludzie, którzy często nie ogarniają jakie działania podejmować w celu maxymalizacji efektywności i zysków, a nawet jak wiedzą to ignorują z przeróżnych względów np; wybór krótkotrwałego zysku ale ch*jni w większym odstępie czasu, narzucenia reguł gry przez mafię (i nie mam tu na myśli państwa bo chodzi mi o mafię nielegalną), chwilowego poj***nia albo innego widzimisię.

Podsumowując; ideowo nie jestem lewicowcem (na wszelki wypadek to podkreślę), ba, chciałbym żyć w ustroju anarchokapitalistycznym ale, że jestem realistą i znam się na ludzkim działaniu to z przykrością stwierdzam, że już wolę gdy nad ludźmi jest bat (nawet trzymany przez urzędasów i nie za mocny) niż gdy ludzie są puszczeni samopas (jak to brzmi :amused: ) (i nie, to nie jest w stylu "to ja go zastrzeliłem ale to nie ja jestem mordercą :-P ) . Bo niestety w takim gdybaniu o samoregulacji wolnego rynku to może i jest urok ale, sory wielkie, to nie zadziała w praktyce.

ALE! Mam tu w tym moim małym wywodzie na myśli Polskę i zachowania tutejszych ludzi gdzie co drugi ma mentalność niewolniczo-poddańczo-służalczo-poj***ną i nawet jak się praca nie podoba to siedzą w niej i złorzeczą (choć mogą się ogarnąć lub mogli ale przez swoją mentalność się wpie**olili w ch*jową sytuację), a większość przedsiębiorców to Janusze biznesu ze słomą w butach.

Branoc

Hangman108

2014-12-31, 00:20
Ej, widziałem na jutube filmiki z Korwinem i on muwi, że stawka minimalna niszczy kraj. Prosze, pszestań kłamać.

Medivh0

2014-12-31, 00:38
Jeżeli przedsiębiorca będzie musiał oddać 60% dochodów z tytułu ciężarów publicznych to niech nikt nie oczekuje że jego pracownicy będę zarabiać kokosy. Jeżeli przedsiębiorcy nie będzie stać na zatrudnienie wynikające z prawa pracy to po prostu wybierze zatrudnienie cywilnoprawne (gdzie płacy minimalnej określić się nie da). I taki kiepsko opłacony pracownik który również będzie musiał zapłacić wspomniane ciężary publiczne nie będzie efektywnym konsumentem. W konsekwencji odbije się do na zyskach przedsiębiorcy. I tak non stop.

Sz...........an

2014-12-31, 00:57
Obniżenie pensji, źle wpływa na rozwój bo ktoś kto mało zarabia stać go na mniej, jak go stać na mniej to mniej kupuje, jak mniej kupuje to idzie mniej podatku do skarbu państwa, jak idzie mniej podatku do skarbu państwa to hołota robi podwyżki podatku na czymś co się dobrze sprzedaje i będzie się dobrze sprzedawać (alkohol, papierosy, paliwa, energia itd.) z czasem ludzie przekonują się, że jest ch*jowo i sp***alają za granicę, zaczyna brakować wtedy ludzi robiących na emerytów, panuje niż demograficzny, ogólnie ch*jnia jest i chyba nie muszę się rozpisywać bo każdy widzi jak jest.

Żeby było dobrze w tym kraju po prostu trzeba dać ludziom zarobić, żeby był obrót. Wiadomo, nie można dopuścić do tzw. "dobrobytu" bo znowu zacznie brakować towaru w sklepach, paliwo i żywność znów będzie wtedy na kartki (przydział). Musi być zachowane optimum po prostu.

Zresztą zerknijcie TUTAJ