Pamiętam powyższe tytuły. Wciąż wracam do gier Atari, co jest zasługą emulatora. Niektóre z nich, jak np. Boulder Dash czy Robbo pozostają nieśmiertelne. Choć wiele jest też mniej znanych pozycji, które pod względem grywalności przewyższają wiele współczesnych gier.
Żadne tam Atari tylko RAMBO zakupione od bułgara na rynku za ciężko uzbierane pindziesiont złoty. Pierwszą grą, w którą na niej zagrałem był farmer zakopujący dołki przed jakimiś gryzoniami żeby marchewek nie kradły. Były 3 marchewki i jak wszystkie straciłem to umierałem w rzalu i bulu.