(cytat z proponowanego przez Ciebie artykułu)
"Dlatego samo określenie "polskie obozy śmierci" bez kontekstu nie jest jeszcze stwierdzeniem faktu sprawstwa konkretnego wydarzenia, które jest zbrodnią wojenną albo zbrodnią nazistowską - twierdzi prawnik z UJ."
Także ten... co z tym kopem?
A swoją drogą... to autor projektu powinien [...] przewidzieć konsekwencje i wpływ takiej ustawy.
Tak samo w sprawie "polskich obozów śmierci" sprawa jest dla mnie - i dla wielu ludzi - jednoznaczna historycznie: użycie takiego sformułowania powinno być karane z urzędu. Nie jak dotychczas - kiedy wystosowywano noty dyplomatyczne lub proszono o sprostowanie. Padną słowa - niech je wypowiadający się wytłumaczy.
Nie jestem prawnikiem, ale takie rozwiązanie wydaje mi się być logicznym.
ak samo w sprawie "polskich obozów śmierci" sprawa jest dla mnie - i dla wielu ludzi - jednoznaczna historycznie: użycie takiego sformułowania powinno być karane z urzędu. Nie jak dotychczas - kiedy wystosowywano noty dyplomatyczne lub proszono o sprostowanie. Padną słowa - niech je wypowiadający się wytłumaczy.
Tylko czy "żelazna konsekwencja" czy po prostu autorytaryzm?
Takie rozwiązanie jest skrajnym debilizmem
Jak chcesz ukarać obywatela obcego państwa ?
Na ekstradycję muszą się zgodzić władze a żadne państwo nie wyda swojego obywatela.
I w takim przypadku tylko się ośmieszymy, to jest działanie na rynek wewnętrzny, pokazanie plebsowi że jesteśmy taką k***a potęgą, stworzenie wrażenia że wstajemy z kolan i teraz wszyscy mają się z nami liczyć
A co do porównywania do obrażania bliskich... bardziej adekwatnie do tego bubla... nie dasz nigdy rady przypie**olić komuś tu z miejsca, kto wyzwie Twoją matkę będąc 10000km stąd, ale za to będziesz prawnie zobowiązany zaj***ć siostrze gonga jak stwierdzi, że Twoja (jednocześnie Wasza) matka akurat dziś brzydko się ubrała.
Jeśli ktoś obcy obrazi moją Matkę, niezależnie od miejsc w którym się znajduje - nie może czuć się pewnie...
Jeśli zrobi to moja siostra - to w aspekcie sformułowania na literę k sama poddaje w wątpliwość swoje pochodzenie
A przypadku tej ustawy... jurysdykcja polskiego wymiaru sprawiedliwości bezpośrednio sięga tylko i wyłącznie do granic... w przypadku reszty jeżeli nie ma wystawionego międzynarodowego listu gończego ustawodawca, wymiar sprawiedliwości i cały IPN mogą sobie tuptać nóżką.
Dlatego tak wyglądało to do tej pory... notki dyplomatyczną z prośbą o poprawienie - bo z tą nowelizacją czy bez tej nowelizacji po prostu tyle można.
I w tym aspekcie nie rozumiesz tej ustawy... bo Twoja siostra nie musi użyć wulgarnego słowa... ba może nawet w całkiem dobrej wierze stwierdzić "mamo zmień tą bluzkę bo wyglądasz fatalnie" i za to IPN powinien jej sprzedać gonga lub 3 lata dać.
To jest właśnie absurd tej nowelizacji... że zagranicą jest warta tyle co kilka listków papieru toaletowego, a w Polsce nie będzie można chociażby w szkole mówić o tym, że w czasie IIWŚ wśród Polaków też było trochę jabaniutkich cwaniaczków i łajdaków, bo ktoś poczuje się obrażony i doniesie.
Izrael przeniósł stlice do jerozolimy i cały świat to potepił, muslimy wyległy na ulice, prawie doszło do wojny. I co? I nic! Mało kto juz to pamieta a Izrael robi swoje.
A kwestiach prawnych dotyczących spraw wykraczających poza krajową jurysdykcję - poczekajmy na ewentualny pierwszy praktyczny przypadek. Zobaczymy, czy przepis będzie martwy (czyli powszechnie lekceważony, niemożliwy do wykonania lub po prostu ignorowany jako zbyt uciążliwy albo wręcz niepotrzebny). W kwestii formalnej: kraje, które ratyfikowały Porozumienie międzynarodowe w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, Karta Międzynarodowego Trybunału Wojskowego w Londynie z 8-go sierpnia '45 nie powinny mieć wątpliwości - przynajmnie w kwestii "p.o.z"...
Tylko jaka jest ilościowa i jakościowa ta prawda historyczna? Które źródła są "bardziej wiarygodne"?
Może dla odmiany izraelski Kneset uchwali coś na kształt naszej IPNowskiej - wtedy będzie wesoło
Olszewski odparł: „powiedzmy wprost, ta ustawa jest bublem prawnym”. „W praktyce jest nie do zastosowania. Jak sąd będzie miał rozstrzygnąć np. sprawę Jana Tomasza Grossa, który będzie twierdził, że prowadził działalność naukową, kiedy przeciwnicy twierdzą, że jest paszkwilantem. Sąd tego nie rozstrzygnie” – ocenił.
Izrael jest potęgą a Polska to osrana dziura na którą wszyscy leją z pyty i każdy ma ją w dupie.
Oni mogą zrobić wiele i wszyscy przymkną oko. Polska musi się pytać każdego o zgodę bo nic nie znaczy.
Tak subtelna różnica.