O k***a aż mi się gimbaza przypomniała. Też miałem na pieńku z takim zakapiorem. Sam mam 180cm, ale on miał z 195 i był na wpół spasiony. Zawsze się sapał do mnie jak był z kolegami. Ostatecznie nie było bójki. Raz się mijaliśmy na mieście sam na sam i pewnym krokiem patrząc mu prosto w oczy ustanowiłem barami między nami znaczącą pozycję i hierarchię na chodniku. Spuścił głowę i mi ustąpił miejsca, tak że musiał się przecisnąć swoim cielskiem przez 20% chodnika. Później mi podawał rękę jak koledze jak się widzieliśmy na imprezie.
Wezmę sobie twoje rady do serca.