w sumie... w każdym pokazanym przypadku sztuka się udała... z sadolowego punktu widzenia... a więc piwo! (muszę się tam kiedyś znów wybrać jeśli nie będzie to zbyt obciachowe iść bez dziecka - męczą tam jeszcze zwierzęta w cenie biletu?)
Jak ja nienawidzę cyrku... to jakiś inny wymiar, popie**olony wymiar. W sumie tak bardzo nienawidzę cyrku i uważam go za takie dziwactwo, że nawet bym poszedł to zobaczyć, jakieś przeżycie na bank. Ale po tym jak w Warszawie raz zawaliły się trybuny i jeden widz zdechł, a innym razem j***ny_tygrys_UCIEKŁ(!!!) z cyrku i zapie**alał sobie po mieście, to wolę po robocie zamknąć drzwi na wszystkie zamki i czekać aż to piekielne gówno odjedzie sobie w siną dal. Trzymajcie się z dala od cyrków, dobrze wam radzę.