tekst chyba sprzed dwoch lat. Mimo to wielki szacun szczegolnie za czesc z wybieraniem do niej numeru.
W Anglii jest paranoja jesli chodzi o oblsuge klienta. Firmy ciagle wysylaja listy, maile a gdy sie chce rozwiazac jakis problem mozna spedzic na pie**olonych infoliniach nawet ponad godzine.
Gdyby TPSA byla w UK i zajmowalaby sie uslugami internetowymi, rozpie**olila by angielskie firmy w pyl.
Porwnanie TPSA z Virgin to tak jak by porownywac Szwajcarie z Kambodzom.
Virgin teraz wchodzi do Polski, dlatego chce wszystkich przestrzec przed ta firmom. Banda gnojow dla ktorych liczy sie tylko zysk. Znajac polskie zapatrzenie sie na zachod, pewnie firma bedzie robic to samo.
Nie mam pojęcia jak funkcjonuje virgin w Anglii, ale tobie chyba tepsa płaci za pisanie tych głupot. Bo nie wierzę, że z własnej woli piszesz takie farmazony. Szwajcaria, dobre, dobre.
..."Virgin teraz wchodzi do Polski, dlatego chce wszystkich przestrzec przed ta firmom. Banda gnojow dla ktorych liczy sie tylko zysk. Znajac polskie zapatrzenie sie na zachod, pewnie firma bedzie robic to samo..."
Pewien bardzo stary Indianin potrzebował pożyczki w wysokości 500$. Udał się do lokalnego banku.
Bankier wyciągnął formularz i zaczął zadawać pytania:
- Na co zamierza pan przeznaczyć pieniądze ?
- Na podróż do miasta żeby sprzedać, to co wykopałem z mojej ziemi.
- Jaki proponuje pan zastaw ??
- Nie wiem co to zastaw - odpowiedział Indianin
- To jest coś wartościowego, co pozwoli pokryć koszty pożyczki, gdyby pan jej nie był w stanie spłacić... Może ma pan jakieś pojazdy?
- Mam pickupa Chevy z 1949 r.
Bankier potrząsnął głową... - A może ma pan jakiś żywy inwentarz?
- Mam konia...
- Może być - powiedział bankier przyznał pożyczkę pod zastaw konia.
Kilka tygodni później starzec przyszedł ponownie do banku. Wyciągnął gruby zwitek banknotów, odliczył 500$ i naliczone przez bankiera odsetki...
- Tu są pieniądze, które pożyczyłem - powiedział wręczając je bankierowi
- A co zamierza pan zrobić z resztą pieniędzy? - spytał bankier
- Włożyć do kieszeni - odparł Indianin
- A może złożyłby je pan w depozycie w naszym banku?
- Nie wiem co to depozyt...
- Cóż, wpłaca pan pieniądze do naszego banku, my się o nie troszczymy, pilnujemy ich, a jak ich pan potrzebuje, to je pan wypłaca...
Stary Indianin pochylił się w stronę bankiera, spojrzał na niego podejrzliwie i spytał:
- A jaki pan proponuje zastaw?