Polaczki boją się tak policji, że jak zobaczą suszarkę lub radiowóz przy drodze to na ograniczeniu do 90 km/h zwolnią do 20 km/h.
Ostatnio zjeżdżam z górki- można jechać 90- a zawsze jeździ się tam około 100-120 km/h. Górka i zakręt, a za zakrętem na przystanku stoi policja. Oczywiście debile się tak przestraszyli, że dali po heblach zwalniając do 20 km/h.
Ledwo wyhamowałem zatrzymując się kilka centymetrów przed zderzakiem samochodu z przodu.
Patrzę w lusterka do tyłu jedzie rozpędzona ciężarówka, nie myśląc długo wyprzedziłem tych pajaców na podwójnej ciągłej, a kierowca ciężarówki żeby nie zabić tych zjebów musiał zrobić to co ja. Gdyby ich nie wyprzedził to zrobiłby z nich mielonkę. Oczywiście radiowóz włączył koguty i za nami. Na szczęście miałem taki skok adrenaliny, że po jego spadku byłem taki zmęczony i zamulony. Normalnie to kłóciłbym się z psami, że stwarzają zagrożenie i dostałbym pewnie wysoki mandat,ale kierowca ciężarówki gadał z policjantami tak, że każdy tylko dał 50 zł łapówki i obyło się bez mandatu.
Jedno z dwóch ograniczeń które ma sens które znam ( drugie w pobliżu Siewierza ) . Ktoś pomyślał że ograniczenie jest ok ale zapomniał że 50,70,90 jest mnóstwo które sensu nie mają. Na tych ograniczeniach oczywiście stoją Panowie ze sprzętem którym mierzyć nie mogą a to inna sprawa. Ograniczenie powinno dać do myślenia że zakręt , że niebezpieczeństwo itp. U nas nasrają znaków bez sensu i jak już się do tego przyzwyczaisz to znak który "Mówi" zwolnij, masz w dupie. Taka prawda