18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

#historia własna

Zabawna rzecz o umieraniu

Legolas55555 • 2016-08-22, 17:48
381
Rzecz działa się niedawno w okolicach Wrocławia, nie chcę zdradzać danych osobowych, ani dokładnego miejsca zamieszkania. Mogę jedynie powiedzieć, że była to wioska w okolicach wyżej wspomnianego miasta. Osobiście pochodzę z Łeby, kto był ten wie co to za miasteczko. Turystyka latem, zimą czysta śmierć, pieprzone Ghost town.

W każdym razie, w naszej małej Łebie, wynajmuję pokoje i miałem okazję poznać Panią B. z jej przybraną córeczką N.. Para była to dziwaczna, budząca śmiech, zażenowanie, ale zarazem pewną dozę sympatii ze względu na radosne usposobienie do życia, oraz pewną dozę odrazy ze względu na smród unoszący się z każdej fałdy jej (tj. Pani B.) cielska. A był to pie**olony olbrzym, znacie kawały o twojej starej, która pasek zakłada bumerangiem bo jest gruba jak cholera. No to ta babeczka była jeszcze grubsza. Musicie wyobrazić sobie prawdziwie wielkiego słonia, mającego około 70 może 75 lat. Natomiast jej córeczka, była jak z początku myślałem cichą osóbką, jednakże okazała się zwyczajnie rzecz ujmując upośledzona z lekka na głowie. Ot nie wielka rzecz, potrafiła pójść do sklepu po bułki, wiązać buciki mniej więcej jak Franklin w 8 odcinku, ale nic więcej.

Owe dziewczyny przyjeżdżały do nas 2 lata a potem już ich u siebie nie przyjmowaliśmy gdyż roztaczały wokół siebie niemały smród. Pokój po ich miesięcznym pobycie, musieliśmy sprzątać 2 dni, wietrzyć tydzień, a majtki spadochronowe Pani B. wiszące na sznurkach mojego podwórka odstraszały nawet stałych klientów. Bynajmniej nie wielkością samą w sobie, lecz wielką plamą na środku tego co nazywamy kakaowym okiem, stworzoną z gówna i spoconej dupy. Mała N. co zabawne zawsze wieszała je z uśmiechem na ustach. Mam przynajmniej nadzieję, że był to uśmiech, a nie grymas nieogaru. Następne 2 lata dziewczynki zatrzymywały się gdzie indziej, w szczególności polecaliśmy im iść do wk***iających nas sąsiadów (troll). W tym roku (2016) natomiast zaskoczył nas ich brak, więc postanowiliśmy zasięgnąć informacji, co się z nimi stało. A stało się dość niecodzienne wydarzenie, o którym dowiedziałem się od sąsiadki która z sympatyczną Panią B. się zaprzyjaźniła.

Do meritum. W styczniu tego roku Pani B. chodząc sobie po swoim domu razem ze swoją przybraną córką N. nagle poczuła się gorzej i osunęła się na krzesło. N. jako że nie kumała o co chodzi, chciała pomóc mamie wstać. Niestety przy tej jakże zacnej próbie pomocy Pani B. zasłabła na amen i zwaliła się swoim 300 kilowym (taki szacunek) cielskiem na małą N. (N. miała 1,50m, i była chudziutka). Jak się później okazało Pani B. właśnie dostała udaru mózgu który zakończył wtedy jej żywot natomiast N. znalazła się w pułapce bez wyjścia, leżąc pod martwym cielskiem swojej przybranej matki, próbując złapać oddech i wydostać się spod niej, powoli tracąc siły. Zabawna rzecz na temat tej śmierci, jest taka że N. przeleżała w tej pozycji od piątku do poniedziałku (wymarzony weekendzik), aż któraś sąsiadka z domu obok nie zainteresowała się brakiem N. chodzącej do sklepu po jedzenie dla tego łażącego starego czołgu. Policja wyważyła drzwi i znalazła obie panie w śmiertelnym uścisku. Jedna już się rozkładała, druga natomiast ledwo żywa została przewieziona do szpitala. Tam stwierdzono, że pod naciskiem matki trochę się N. zrobiła martwica w jednej z nóg. Tę nogę jej amputowano, jednak niestety lub może stety martwica poszła dalej i życia małej N. nie udało się już uratować.

W ten sposób zakończył się żywot dwóch samic gatunku homo sapiens. Tutaj nasuwa się morał i pytanie. Morał: Nie żryj jak świnia bo możesz być dla kogoś poważnym ciężarem. Pytanie: Czy to się nadaje do nagród Darwina?

:lodowka:


PS. Pamiętam jak rozmawiałem z B. i powiedziała mi, że codziennie modli się o to, żeby N. umarła razem z nią bo ona sobie sama nie poradzi. Bóg jest dobry. :idzwch*j:
Halibut • 2016-08-22, 21:07  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (105 piw)
Po ile masz te pokoje?
85
Ostatnio pojawiła się moda na pisanie historii, więc i ja napiszę coś od siebie w związku z tym, że mamuśka zawsze potwarza, że do 16 roku życia miałem kartkotekę jak 90letnia Babcia.


Historia własna

pt: "Krwiożerczy kątownik"

Występują:
Ja :-)
Sadolowa Mama :lol:
Krwiożerczy Kątownik :lodowka:
Dom Sąsiadów :dead:
Sąsiedzi :wytrysk:

Na samym początku ogólny zarys historii. Sąsiedzi budowali dom, że bliscy to zaprosili na wódkę mnie i moich rodziców co by zobaczyć jak on wygląda :pijaki: , jedno piętro było ukończone, a drugie nadal w proszku.

Tegoż właśnie dnia, ja mały chłopiec lubiący życie na krawędzi wybrałem się do nich z rodzicami. Sąsiedzi mieli dzieci, które były w podobnym wieku jak ja. Namówili mnie żebym zobaczył ich pokoje, które były na piętrze. Miałem może wtedy z 10 lat, ale jak już wspominałem lubiłem życie na krawędzi i zawsze musiałem coś odj***ć. Mamuśka zabraniała, żebym z nimi szedł ale w końcu uprosiłem. No i pobiegłem z nimi na górę. Schody betonowe bez żadnego pokrycia brak barierki naj***ne młotków siekierek śrubek i innego gówna. Pomykaliśmy sobię chwilę po piętrze i nadszedł czas aby zejść. Pierwszy krok, drugi krok i jeb. Spadłem z połowy schodów :sparta: . Nie było by tak źle gdyby nie kątownik, dla debili oto zdjęcie kątownika:



No i właśnie ja mały chłopiec nabiłem się udem na ten kątownik. Krew płacz zgrzytanie zębów, a ja tak stoje jak wryty. Od razu zleciała się reszta famili z sąsiadami, sąsiadka jak zobaczyła mięsko i plamę krwi pode mną to kipła. Wszyscy płacz, darli morde. Moja mama przyzwyczajona już do krwi i innych urazów ( chciała być pielęgniarką ale nie wyszło ), chwyciła mnie za rękę i z poważnym wyrazem twarzy powiedziała

: Biegniemy szybko do domu trzeba tamować. :mikolaj:


No i pobiegliśmy. Wbiegliśmy do domu. Nie wiem gdzie był wtedy ojciec ale gdzieś się chyba zgubił po drodze. Bynajmniej wbiegamy do kuchni mama wyciąga apteczkę. Sytuacja była kiepska. Kątownik rozciął mi dość ukrwiony punkt nogi, wisiało mięso, no taki w zasadzie materiał na harda :D Ogólnie moja mamuśka wspomina moją kamienną twarz przez 90% akcji, kiedy tylko mowiłem " Tak " "Nie" Chce mi się siku". Do sedna. Mama jak już mówiłem minęła się z powołaniem ale umiejętności to ona miała. Wzięła szybko Gazy spirytus salicylowy itd itp. Pytacie zapewne, czemu nie zadzwoniła po karetke albo nie pojechaliśmy autem. Pierwsze jak ona to mówi " liczył się czas" drugie "zaprosili nas na wódeczkę " a nie k***a na piknik z kiełbaskami i muzyką country. Po oczyszczeniu rany stwierdziła, coś trzeba zrobić z tym mięskiem więc wzięła i przykleiła plaster naciągnęła mięsko, owinęła nogę bandażem. Polała banie wódki i powiedziała żebym się położył. Doglądała mnie podobno całą noc ale przespałem. Potem już się goiła przez kilka dni.

Oczywiście powiecie, że historia z dupy nie moja i w ogóle, więc proszę oto zdjęcie blizny:





Ps: wiem, że jakość trochę słaba ale mam tylko toster :roll:
marcikonik • 2013-11-11, 23:07  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (90 piw)
Rad00 napisał/a:

@2up
Się k***a nie odzywaj parchu 8-)
Piwa:otrzymane: 57, postawione: 747
Tematów: 0

@up

Bo miałem taki kaprys :-D



Weź ze mnie przykład. Zamiast wstawiać gówno , lepiej sobie po prostu pooglądać ciekawe tematy. Parchu

Trolling policji

MrYeni • 2013-06-21, 20:56
280
Ostatnio mojemu ojcu wyszedł niezły trolling policjantów. Jechał jak zawsze bez zapiętych pasów i w pewnym momencie minął się z niebieskimi. Te cwaniaczki zauważyły, nawróciły (co tata zauważył i zapiął pasy) no i standardowo - kogucik, lizaczek i na przystanek zjazd. I tutaj rozmowa:
- Dzieńdobry, aspirant Józek Nowak komenda wojewódzka policji w Rzeszowie. Panie kierowco powodem kontroli jest brak zapiętych pasów.
- Ale jak to? Przecież mam zapięte.
- Panie kierowco, wraz z partnerem widzieliśmy że Pan nie miał, więc nie oszukujmy się.
- Panie władzo, ten samochód (a jest to praktycznie nowy samochód z 2012r. ) ma system który nie pozwala na zapłon bez zapiętych pasów. Zademonstruje.
I w tym momencie tata wypiął pas i bez naciśnięcia na sprzęgło kliknął guziczek START. Auto oczywiście nie odpaliło. Podejście drugie z zapiętym pasek. Wciśnięte sprzęgło, zapłon - samochód odpala. :D
- Widzi Pan?
Policjant nie wie co zrobić, zwątpił, szczena opadła.
- Proszę jechać, szerokości.


Także drodzy sadole, jak widać na naszym przykładzie, można łatwo wybrnąć z sytuacji gdy lubicie jeździć bez pasów w razie ewentualnej kontroli, choć apeluje - dbajcie o bezpieczeństwo i zapinajcie pasy! :P
KlinikaAborcyjna • 2013-06-21, 21:33  Najlepszy komentarz Najlepszy komentarz (74 piw)
up
młody co masz taki ból dupy o te niezapięte pasy?
Niezapięcie pasów nie robi z nikogo pirata drogowego , no ale takie bałwany jak ty to chodziły by zimą w klapkach "kubota" gdyby przepisy drogowe tak kazały .