18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Skoczek z Poniatowskiego

Grubkubb123 • 2024-04-26, 23:14
Mężczyzna skoczył z Mostu
Poniatowskiego. Zginął na miejscu.
Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek okoto
godziny 19 na wysokości ulicy Kruczkowskiego
Mężczyzna siedząc na barierce, nagle skoczył.
Mimo reanimacji nie udało się go uratować. Dalsze
czynności prowadzita policja.


Kujda

2024-04-27, 11:17
Flaszka dla kamerzysty. Dla denata zaś wieczny pokój nad jego duszą.

baronturbina

2024-04-27, 11:23
smc napisał/a:

Miałem kiedyś taki okres.
Kasy w ch*j, firma sama działa, wszystko w rodzinie poukładane. Wstawałem sobie o 9-tej zrobić kawę. Wszystko git.
Po jakimś czasie wstawałem po 10-tej, a potem mi się już nawet nie chciało wychodzić z łóżka. Jak mnie już żona wyganiała, kręciłem się po mieście beż celu. Mogłem zrobić, kupić wszystko, a nic mi się nie chciało. Jak mijałem cmentarz, to pierwszą myślą było, że chciałbym tam już leżeć i odpocząć. Wszedłem do Decarhlonu, na widok kolorowych linek do wspinaczki przyszło mi do głowy, że taka zielona byłaby najlepsza do powieszenia. W galerii handlowej podszedłem do szklanej barierki i pomyślałem, że za nisko, nie zabiję się po skoku. k***a, to było silniejsze ode mnie. Bałem się podchodzić do barierek, bo bałem się, że to będzie impuls... Nawet wczoraj siedząc w samochodzie w korku, zobaczyłem tory tramwajowe zarośnięte trawą i moją pierwszą myślą było, że można na nich położyć głowę i zapomnieć o wszystkim... Kilka sekund później zza zakrętu wyjechał tramwaj z dużą prędkością. Na bank nie zdążyłby wyhamować.
Jestem normalnym, tylko mocno zmęczonym człowiekiem, który osiągnął wszystko, co zaplanował. Niczego mi nie brakuje. Jednak takie myślą czasem się pojawiają. Są silniejsze ode mnie.
Moje wnioski są takie, że nikt nie planuje samobójstwa, nikt nie odlicza dłoni i godzi. To jest bardziej jakiś niespodziewany impuls, jakiś odruch, którym organizm chce się bronić przed cierpieniem. Jest niezależny od nas.
Dlatego cieszmy się życiem, róbmy wszystko dla zabawy, nie przejmujmy się tym światem. Myślny kategoriami tu i teraz, jak masz ochotę na kawę na mieście to ją kup, a nie przeliczaj czy cię na nią stać. Bierzmy przykład że zwierząt, one mamą więcej mądrości, niż nam się wydaje.
Bądźmy dobrzy dla ludzi, nawet tych, co są dla nas niemili, bo nie wiemy, kto jest na granicy...





Baronessa napisał/a:

Myśli kiełkują? Chlopie, ja z depresją jestem za pan brat już jakieś 10 lat, znam te wszystkie stany depresyjne doskonale. Co do psychiatry i leków antydepresyjnych - brałem raz kilka lat temu przez rok i powiem to samo, co każdy, kto je brał. Leki antydepresyjne nie leczą depresji. One jedynie sprawiają, że jest ci obojętny stan, w którym się znajdujesz, ale nie sprawią, że będziesz szczęśliwy, czy dostaniesz motywacji do życia. Druga sprawa to skutki uboczne po antydepresantach. Bezsenność jak po amfetaminie, brak apetytu przy szczupłej sylwetce, albo wpie**alanie za 3 i tycie, jak ulany knur, do tego napady lęków, jak po dopalaczach. Więcej krzywdy chemia ci wyrządza, jak pożytku.
No ale jak otoczenie zawiodło, to trzeba szukać innych sposobów i chociaż tą chemią podtrzymać sztucznie chęć do życia człowiekowi... Gdyby nie szacunek do życia ludzkiego, w tym przypadku własnego, to pewnie już dawno bym skończył jako wisior w garażu, no i wstyd trochę dla starych własne dziecko samobójcę chować. Nie chcę lipy narazie im robić... Żyję, bo żyję, ale satysfakcji z tego życia nie odczuwam praktycznie żadnej. Może przyjdą lepsze dni, lepsza praca, finanse i ciekawi ludzie...
Generalnie depresja - temat rzeka. Długo by można o tym rozmawiać...



k***a pierwsze mądre i życiowe posty na tym portalu od lat.
Najłatwiej śmieć się z gościa co z mostu skoczył. Kiedys jak te cwaniaczki co przesiewają, siada na krawędzi w tle zagra „who’s laughing now?”

Baronessa

2024-04-27, 11:25
smc napisał/a:

Miałem kiedyś taki okres.
Kasy w ch*j, firma sama działa, wszystko w rodzinie poukładane. Wstawałem sobie o 9-tej zrobić kawę. Wszystko git.
Po jakimś czasie wstawałem po 10-tej, a potem mi się już nawet nie chciało wychodzić z łóżka. Jak mnie już żona wyganiała, kręciłem się po mieście beż celu. Mogłem zrobić, kupić wszystko, a nic mi się nie chciało. Jak mijałem cmentarz, to pierwszą myślą było, że chciałbym tam już leżeć i odpocząć. Wszedłem do Decarhlonu, na widok kolorowych linek do wspinaczki przyszło mi do głowy, że taka zielona byłaby najlepsza do powieszenia. W galerii handlowej podszedłem do szklanej barierki i pomyślałem, że za nisko, nie zabiję się po skoku. k***a, to było silniejsze ode mnie. Bałem się podchodzić do barierek, bo bałem się, że to będzie impuls... Nawet wczoraj siedząc w samochodzie w korku, zobaczyłem tory tramwajowe zarośnięte trawą i moją pierwszą myślą było, że można na nich położyć głowę i zapomnieć o wszystkim... Kilka sekund później zza zakrętu wyjechał tramwaj z dużą prędkością. Na bank nie zdążyłby wyhamować.
Jestem normalnym, tylko mocno zmęczonym człowiekiem, który osiągnął wszystko, co zaplanował. Niczego mi nie brakuje. Jednak takie myślą czasem się pojawiają. Są silniejsze ode mnie.
Moje wnioski są takie, że nikt nie planuje samobójstwa, nikt nie odlicza dłoni i godzi. To jest bardziej jakiś niespodziewany impuls, jakiś odruch, którym organizm chce się bronić przed cierpieniem. Jest niezależny od nas.
Dlatego cieszmy się życiem, róbmy wszystko dla zabawy, nie przejmujmy się tym światem. Myślny kategoriami tu i teraz, jak masz ochotę na kawę na mieście to ją kup, a nie przeliczaj czy cię na nią stać. Bierzmy przykład że zwierząt, one mamą więcej mądrości, niż nam się wydaje.
Bądźmy dobrzy dla ludzi, nawet tych, co są dla nas niemili, bo nie wiemy, kto jest na granicy...



Dobrze pie**olisz stuleju. Tu akurat cię popieram. Depresja to jest po prostu choroba, jak rak i może dopaść dosłownie każdego. Biednego, bogatego, atrakcyjnego, brzydkiego, samotnego, czy też posiadającego rodzinę.
Najgorsza w depresji jest myśl, że wszystko przemija. Atrakcyjność, uczucie drugiego partnera, bogactwo materialne, jak samochód, czy kasa na koncie, którą zżera inflacja. Po ch*j się starać i coś robić, jak i tak w każdej chwili i w jednej chwili możesz stracić to, co budowałeś przez kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat...?

Ale na tą twoją urojoną firmę, to nadal polecam udać się do psychiatry po leki na schizofrenię!

baronturbina

2024-04-27, 11:39
SkoPio1 napisał/a:

I za każdym razem powód był ten sam?
Jeden nabój wystarczy.
Mało który samobójca strzela do siebie parę razy jak dawny główny kierownik Urzędu Ceł...


W twoim wypadku jeden nabój to było za mało. Mogłoś użyć innego niż naboju do piór Pelikan. Spróbuj następnym razem z kałamarzem.

kawior2007

2024-04-27, 11:40
baronturbina napisał/a:

Nie masz bladego pojęcia co choroba jak np. depresja może zrobić z człowiekiem. Nie wypowiadaj się na tematy, które cię przerastają.
Najtwardsi kończą na Powązkach.



Żeby dostać depresji trzeba mieć zajebiście silną psychikę, chyba o to ci chodziło

baronturbina

2024-04-27, 11:43
kawior2007 napisał/a:

Żeby dostać depresji trzeba mieć zajebiście silną psychikę, chyba o to ci chodziło


Bardziej o to że depresja może każdego dopaść. Nie ważne czy biedny bogaty czy z polski A czy z Podlasia albo miasta Łodzi. Każdy jest silny psychicznie do pewnego momentu.

420710247365

2024-04-27, 12:06
Baronessa napisał/a:


Najgorsza w depresji jest myśl, że wszystko przemija. Atrakcyjność, uczucie drugiego partnera, bogactwo materialne, jak samochód, czy kasa na koncie, którą zżera inflacja. Po ch*j się starać i coś robić, jak i tak w każdej chwili i w jednej chwili możesz stracić to, co budowałeś przez kilkanaście, czy kilkadziesiąt lat...?



Przecież to nie jest myśl tylko tak jest naprawdę.

dgfdfg

2024-04-27, 12:18
cierp myslal ze moze na kurs sie zalapie ale jak zobaczył ze nic z tego nie bedzie to pojechal. Warszawska k***a cierpiarska

Scoo

2024-04-27, 12:53
Możliwe, że nie każdy to przeczyta, ale chciałbym się podzielić sytuacją, gdzie samobójcy uratowałem życie.

Będzie długo, ale myślę że warto będzie poświęcić tej historii może z 5 minut.

Było po godzinie 1:00 w nocy, puste ulice, most Jana Pawła II w Gdańsku cisza i spokój, jechałem autem i jakimś cudem zobaczyłem osobę stojącą na krawędzi mostu. Stanąłem na awaryjnych i zastanawiałem się co zrobić. Nie zadzwoniłem na 112, nie zgłaszałem nic. Byłem w podobnym stanie psychicznym co ten człowiek, życie mi się zawaliło. Rak, narzeczona zostawiła, utrata pracy, całkowity reset życia dostałem w 4 miesiące. Depresja mnie doj***ła.
Zrozumiałem, że potrzebuje on pomocy, ale od osoby, która rozumie ten stan.
Wysiadłem, bo byłem świadomy tego, że bezpośredni skok do wody z ok 20m w ciemności skończyłby się utopieniem.

-Zacząłem rozmowę, jak się nazywasz? Tak naturalnie, po prostu. Spojrzał na mnie i nie odpowiedział. Powiedziałem, że też byłem na skraju i wróciłem na dobrą ścieżkę, zawsze jest nadzieja. Podszedłem bliżej i zapytałem raz jeszcze jak ma na imię, kazał mi się odsunąć lecz nie odpuszczałem. Opowiedziałem o swojej historii, rozpoczęlismy interakcję. Zapytałem raz jeszcze jak ma na imię, odpowiedział... Tomek. Reszta rozmowy potoczyła się w napięciu lecz w wspólnym zrozumieniu.
Po całej sytuacji poprosiłem go abyśmy weszli do auta i pojechaliśmy, zapytałem się go gdzie mieszka, ale mimo wszystko i tak pojechałem z Tomkiem do siebie.
Morał jest taki, że Tomek jest moim najlepszym przyjacielem, mamy kochające żony i dzieci.
Nie wiem co by się z nim stało, gdyby mnie tam nie było. Ale wiem jedno, że dzięki tej sytuacji zdobyłem przyjaciela na całe życie.

Starajcie się zawsze pomagać, nigdy nie ignorujcie takich sytuacji. Empatia potrafi zdziałać cuda.

Bladziochreturn

2024-04-27, 13:27
smc napisał/a:

Miałem kiedyś taki okres.
Kasy w ch*j, firma sama działa, wszystko w rodzinie poukładane. Wstawałem sobie o 9-tej zrobić kawę. Wszystko git.
Po jakimś czasie wstawałem po 10-tej, a potem mi się już nawet nie chciało wychodzić z łóżka. Jak mnie już żona wyganiała, kręciłem się po mieście beż celu. Mogłem zrobić, kupić wszystko, a nic mi się nie chciało. Jak mijałem cmentarz, to pierwszą myślą było, że chciałbym tam już leżeć i odpocząć. Wszedłem do Decarhlonu, na widok kolorowych linek do wspinaczki przyszło mi do głowy, że taka zielona byłaby najlepsza do powieszenia. W galerii handlowej podszedłem do szklanej barierki i pomyślałem, że za nisko, nie zabiję się po skoku. k***a, to było silniejsze ode mnie. Bałem się podchodzić do barierek, bo bałem się, że to będzie impuls... Nawet wczoraj siedząc w samochodzie w korku, zobaczyłem tory tramwajowe zarośnięte trawą i moją pierwszą myślą było, że można na nich położyć głowę i zapomnieć o wszystkim... Kilka sekund później zza zakrętu wyjechał tramwaj z dużą prędkością. Na bank nie zdążyłby wyhamować.
Jestem normalnym, tylko mocno zmęczonym człowiekiem, który osiągnął wszystko, co zaplanował. Niczego mi nie brakuje. Jednak takie myślą czasem się pojawiają. Są silniejsze ode mnie.
Moje wnioski są takie, że nikt nie planuje samobójstwa, nikt nie odlicza dłoni i godzi. To jest bardziej jakiś niespodziewany impuls, jakiś odruch, którym organizm chce się bronić przed cierpieniem. Jest niezależny od nas.
Dlatego cieszmy się życiem, róbmy wszystko dla zabawy, nie przejmujmy się tym światem. Myślny kategoriami tu i teraz, jak masz ochotę na kawę na mieście to ją kup, a nie przeliczaj czy cię na nią stać. Bierzmy przykład że zwierząt, one mamą więcej mądrości, niż nam się wydaje.
Bądźmy dobrzy dla ludzi, nawet tych, co są dla nas niemili, bo nie wiemy, kto jest na granicy...



No widzisz, a ja nie mam czasu na glupoty tylko na taryfie zapie**alam po 12h dziennie. I teraz taki czub skoczy mi na samochod. Pol biedy jak mi nic nie zrobi, ale samochod zniszczy, na nowy mnie nie stac i za co rodzine wykarmie, kredyty bede splacal? Pomysl, ze nie kazdy ma taki komfort, ze juz wszystko w zyciu osiagnal. Ja Tobie zazdroszcze, ze masz kase i nie musisz martwic sie o jutro, ale ty tego nie doceniasz, nie szanujesz. Nie szanujesz tez swojej rodziny. Ogarnij sie i nie pie**ol, bo w tym kraju zyja ludzie co nawet kibla w domu nie maja. Masz za duzo? Zacznij pomagac innym.

BigLebovsky

2024-04-27, 14:27
baronturbina napisał/a:

Nie masz bladego pojęcia co choroba jak np. depresja może zrobić z człowiekiem. Nie wypowiadaj się na tematy, które cię przerastają.
Najtwardsi kończą na Powązkach.



Skąd pewność że temat depresji mnie przerasta? Zobaczyłeś to w szklanej kuli czy SkoPio na dyktandzie z polskiego przytaczał mój przykład?! Nie rób się sadolowym mędrcem bo to nieco groteskowe.

biegu86

2024-04-27, 15:37
Baronessa napisał/a:

Myśli kiełkują? Chlopie, ja z depresją jestem za pan brat już jakieś 10 lat, znam te wszystkie stany depresyjne doskonale. Co do psychiatry i leków antydepresyjnych - brałem raz kilka lat temu przez rok i powiem to samo, co każdy, kto je brał. Leki antydepresyjne nie leczą depresji. One jedynie sprawiają, że jest ci obojętny stan, w którym się znajdujesz, ale nie sprawią, że będziesz szczęśliwy, czy dostaniesz motywacji do życia. Druga sprawa to skutki uboczne po antydepresantach. Bezsenność jak po amfetaminie, brak apetytu przy szczupłej sylwetce, albo wpie**alanie za 3 i tycie, jak ulany knur, do tego napady lęków, jak po dopalaczach. Więcej krzywdy chemia ci wyrządza, jak pożytku.
No ale jak otoczenie zawiodło, to trzeba szukać innych sposobów i chociaż tą chemią podtrzymać sztucznie chęć do życia człowiekowi... Gdyby nie szacunek do życia ludzkiego, w tym przypadku własnego, to pewnie już dawno bym skończył jako wisior w garażu, no i wstyd trochę dla starych własne dziecko samobójcę chować. Nie chcę lipy narazie im robić... Żyję, bo żyję, ale satysfakcji z tego życia nie odczuwam praktycznie żadnej. Może przyjdą lepsze dni, lepsza praca, finanse i ciekawi ludzie...
Generalnie depresja - temat rzeka. Długo by można o tym rozmawiać...



Przykro czytać. W takim razie dobry terapeuta musi sie znaleźć. Z którym będziesz w stanie to wypracować. Wiem człowiek złota rada coś Ci pie**oli przez neta. Dobrze Ci życzę po prostu. Spróbuj coś znaleźć co sprawia Ci przyjemność i realizuj się w tym.

Zbysław

2024-04-27, 16:33
Kochani jesteście sadole moi

popłakałem się

baronturbina

2024-04-27, 16:59
BigLebovsky napisał/a:

Skąd pewność że temat depresji mnie przerasta? Zobaczyłeś to w szklanej kuli czy SkoPio na dyktandzie z polskiego przytaczał mój przykład?! Nie rób się sadolowym mędrcem bo to nieco groteskowe.


Zesrales się? Wytrzyj pupkę i do przodu.