Technika przydatna gdy jest jakiś tępogłowy dresiarz ze swoją pedalską gromadką, i ma ochotę "potańczyć"
Technika:
Otwartą ręką lub najlepiej twardym, masywnym przedmiotem należy uderzyć od dołu w nos.
Skutek:
Wyłamanie kości nosowej i wbicie jej w oczy i mózg co powoduje krwotok, z reguły oślepnięcie, silny ból oraz różne efekty uboczne uszkodzenia mózgu, zależy od uszkodzonej jego części. Zależy jak głęboko wejdzie kość, przy wbiciu jej całej w mózg (raczej kilka uderzeń) uszkodzenia są nieodwracalne i z reguły kończą się śmiercią
Ta technika była opisana w książce Grahama Mastertona "Tengu". Nazywała się "drzazga". Spoko motyw, ale jeśli nie planujesz nikogo zabić i iść do pierdla to raczej nieprzydatna. Zwłaszcza w naszym popie**olonym systemie, że jak napadną cię w pięciu a ty jednego jebniesz i mu złamiesz nos, to ciebie zamkną a ich puszczą.
Ja, osobiście, polecam standardowy łokieć na mordę. W przypadku trafienia, w jakąkolwiek część głowy przeciwnika ( dobrze by było trafić w mordę ) sprawiamy szybkie KO, bez strat własnych, jak uszkodzone, obolałe, lub nawet połamane place,tak jak w przypadku typowego "pójścia na piąchy". W dodatku, nie potrzebujesz żadnej techniki, aby cios był zabójczy, po prostu walisz jak bejsbolem. Powierzchnia jaką bijesz, pozwala uniknąć śmiertelnych obrażeń, jak chociażby kości w mózgu. Zwykle kończy się na wybitych zębach, złamanej szczęce, bądź jednym i drugim. Także, tego... Zaj***ć i sp***alać
Jedyny minus to krótki dystans, ale zwykle, takie lamusy, podchodzą i pajacują, więc sami9 się proszą