"Serwis GamePointsNow opublikował szokujące z naszego punktu widzenia statystyki dotyczące cen gier. Z danych o średnich płacach wynika, że Polacy na jedną pudełkową kopię muszą pracować ponad cztery razy dłużej, niż Amerykanie."
W raporcie piszą:
"Najbardziej szokujące liczby dotyczą Polski, która ze średnią roczną pensją równą zaledwie 6114 funtów [30072,15 zł - przyp. Adzior] oznacza, że polscy pracownicy muszą pracować niemal dwa dni, by móc zakupić najnowszą grę."
To ja się was pytam sadole. Czy piracicie gry. Z ręką na sercu .
Ja dwa razy zostałem wych*jany w sklepie z grami i nie mogłem sobie zagrać w gry, na które zapracowałem(fakt, że zapie**alałem przy ogórkach u jakiegoś gburowatego wiochmena - pokój jego duszy), podczas gdy mój kumpel ściągał te same gierki z neta i grał po nocach aż miło. Od tamtej pory, ani razu nie zakupiłem żadnej gry (lecz w gry nowe i stare sobie mimo to gram).
Żeby kupić sobie takiego Assasyna III musisz zapie**alać dwa dni w robocie. Co jest z tym krajem nie tak? Dlaczego musimy zasuwać na wszystko 2 razy dłużej od szwabów, grubasów, czy żabojadów? Boże...
Za mało gram by bawić się w piracenie. Jedną gierkę raz na dwa miesiące mogę kupić i niespecjalnie mnie to uderzy po kieszeni. Inna rzecz, że niektóre DRM-y praktycznie uniemożliwiają normalną grę legalnym nabywcom.
Jak gra wymaga stałego połączenia z siecią (Silent Hunter 5, R.U.S.E, Sim City 5), posiada limit dwóch czy trzech instalacji (Bioshock, Sacred 2, Far Cry 2, Mass Effect, Spore) ma zablokowane DLC na płycie (mordobicia od CAPCOM) lub jednorazowy bonus (burdel w The Saboteur, grywalna postać Cat-Woman w Arkham City) - odwiedź torrenty .
Głosujmy portfelem i nie kupujmy gier, których wydawcy wymagają od nas bóg wie czego lub nakładają absurdalne ograniczenia.
Jednorazowe połączenie z siecią, gra z płytą w napędzie i wpisanie dwudziestocyfrowego kodu to jedyne zabezpieczenia antypirackie, które możemy jako gracze zaakceptować. Nie wpływają one w żaden sposób na komfort grania.
Jedyne oryginalne gry jaki mam to gry klasyki. Heroes III z dodatkami, Cywilizacja Sida Maersa, oraz Cywilizacja Call to Power. Starcraft 1, bo 2 to nieporozumienie, w sumie takie samo jak wszystkie dzisiejsze gry, naciska na grafikę i proste sterowanie. Morrowind, którego zamiast jeszcze bardziej rozbudować, to go skonsolowali i uprościli, najpierw w Oblivionie a teraz w Skayrymie.
a moim zdaniem, zamiast szukać problemów typu "gry za drogie" to wyj***ć rząd i ustawić taki (max 50 osobowy) który zrobi w końcu coś w tym j***nym kraju... 6k funtów rocznie? pls no k***a
Dziobak
Zgodzę się. Takie zabezpieczenia to już frajerstwo ograniczające uczciwych użytkowników i nabywców gier
To oczywiste, że nie jest to jakieś odpieranie ataków piractwa, (bo choćby się zesrali to piraci i tak znajdą sposób) a zupełny upadek i przegrana z nimi walka. Atakują "swoich" by jak najmniej dostali tamci.
są gracze, są fani określonej platformy, są nałogowcy...są gry, które przez steam albo aerie można zakupić za max. 30zł i nie są to ch*jówki.
ja osobiście napie**alam w cs:s cs:go, za które łącznie zapłaciłem chyba z 60zł i trackmania nations eswc która jest bezpłatna..gryw niesamowity, bo k***a jak zasiąde to minimum 2h naj***ne:D
Jedyne gry które wsparłem swoim wkładem finansowym to:
Wiedźmin I
Wiedźmin II
Starcraft (tylko Key)
Warcraft III(w promocji za 29,90)
Wszystkie inne pozycje w jakie udało mi się było kiedykolwiek grać to był pirat.
Ceny są zbyt absurdalne. Jeżeli wszystkie ceny spadły by o 1/2 (jeżeli dajmy na to Starcraft II Heart of the Swarm w czasie premiery kosztował 80 do 100 zł, a nie (bagatela) 200zł) leciał bym w tym momencie z wywieszonym jęzorem po wersję pudełkową do najbliższego sklepu. Chociaż wiem że wydawcy nie mogą nic w tym względzie poradzić.
Kupuje to, co uważam że jest warte swej ceny. Jeżeli mam kupić grę, o której czytałem zajebiste recenzje, same pozytywne opinie graczy, no ogólnie miodzio, i się okaże, że jednak mi się nie podoba to gra pójdzie do szafki i tylko pieniędzy szkoda. Wolę najpierw przetestować towar, który biorę.
No i pewnie dlatego tak głośno o wakacyjnej wyprzedaży na STEAM. Sam nabyłem teraz Wiedźmina 1 i 2 i to chyba w sumie z poczucia obowiązku bo przyznam się bez bicia - przeszedłem obie gierki wcześniej. Podobnie było z grami serii Gothic. Najpierw zagrałem, potem kupiłem. Ceny nowych gier są nie raz tak wysokie, że po prostu nie mogę sobie na nie pozwolić a tym bardziej kupując je w ciemno..
Co jest z tym krajem nie tak? Dlaczego musimy zasuwać na wszystko 2 razy dłużej od szwabów, grubasów, czy żabojadów?
Bym coś kurewsko dobitnego napisał o mentalności lwiej części społeczeństwa ale mi się nie chce.
Miast tego, jebnę zdanie o grach.
Jedyny wyjątek piracenia gier, którego nie należy potępiać- pomijając sprawdzanie czy gra jest dobra by nie kupować w ciemno- to ściąganie produkcji, których już nie ma w sprzedaży.
Bo np chcę pograć w Vampire the Masquarade Bloodlines, a w sklepie nie mogę kupić. Ani w necie, ani poza. A na torrentach jest. No to k***a sory ale takie piracenie to nie piracenie