Pierwsze spotkanie dzikiego plemienia z białym człowiekiem. Papua Nowa Gwinea, rok 1976, biały podróżnik zwie się Jean-Pierre Dutilleux, a plemię - Toulambi.
Mała uwaga: ci murzyni są o wiele bardziej przyjaźni niż większość ich "cywilizowanych" kolegów.
Niby wszystko ładnie, pouśmiechaliśmy się, pokazaliśmy jak wygląda biały człowiek itp. Super! Ale na tym powinno się poprzestać, a koleś zachowuje się jak jakiś namolny akwizytor próbujący im wcisnąć zapałki, lusterko, maczetę, łyżkę i nawet przez myśl mu nie przeszło jak bardzo mógł przez to zniszczyć im ich światopogląd.
Takie plemiona powinno się po prostu dalej izolować i pozwalać im żyć swoim własnym spokojnym życiem. Ide o zakład że teraz wszyscy noszą tam podkoszulki z chin, popijają cole z puszek, słuchają radia i latają z kanistrami żeby zasilić swoje małe leśne agregaty.
Młode z plemienia nasłucha się 50centa czy innego gówna, po czym nie widząc dla siebie szansy i nie słuchając dziadka wyemigruje gdzieś w p*zdu, a następnie skończy na ulicy kradnąc kołpaki. Plemię w końcu wyginie (bo kto chce siedzieć w lesie skoro wielki świat wzywa?!) i tyleśmy ich widzieli.
jestem ciekawy w jak bardzo szczęśliwym świecie oni żyli w takiej niewiedzy o tym wszystkim co nas otacza. Jedynym ch*jstem dla nich była choroba i śmierć....
Jeżeli komuś spodobał się owy filmik to zalecam przeczytanie dwóch ostatnich książek Wojciecha Cejrowskiego gdzie też spotkał owe plemiona które też po raz pierwszy spotkały białego człowieka. Z tego co wiem to jest jeszcze kilka plemion które żyją skrupulatnie odizolowane od białych ludzi lub sami świadomie wybrali życie po staremu ale, żywot takich plemion skończy się za kilka lat na pewno ale miło jest wiedzieć że, takie wioski jeszcze funkcjonują. Jestem ciekawy reakcji takiego dzikiego który by został schwytany w worek i wywieziony np do nowego yorku i wypuszczony wprost z wora na nowojorski bulwar
@Cyrk, ci ludzie nie znają czegoś takiego jak dobro materialne, własność prywatna. Są nieskażeni cywilizacją, która wpoiła nam wiele zachowań i napędza nasze potrzeby.