Kompletnie nie rozumiem ludzi, którzy się podpalają. Skok z mostu, pod pociąg, z wieżowca, z samolotu bez spadochronu, wstrzyknięcie sobie odpowiedniej substancji w żyłę - spoko. No ale żeby podpalać się, wieszać czy podcinać żyły - bez sensu. Jedynie cierpisz. Zresztą i tak zawsze obiecałem sobie, że gdy kiedyś nie wytrzymam (albo będę śmiertelnie chory), to wyrwę kilka chwastów ze sobą korzystając z potencjału nie ponoszenia odpowiedzialności za swe czyny.