Widzę cwe*ineczki, że dawno żaden najebus nie sprawił wam psikusa. Parę tygodni temu w Krakowie, wieczorową porą pewien szofer z ponad dwoma promykami w wydychanym powietrzu odbijał się jak pingpong swoim poldziem od innych aut na parkingu. Szczęście w nieszczęściu to były tylko samochody, a nie dzieciaki popylające do szkoły. Takich przykładów mógłbym wam podać dziesiątki... Ale po co? Przemówi to do waszych zbuntowanych, ociemniałych łbów???