państwo potrzebuje niewolników którzy będą płacić podatki i oddawać 50 % kasy. co oni by zrobili jak by np. z milion ludzi przestało pracować i potrzebowało by do szczęścia jedzenia domu sexu i palenia. skończyła by sie ich władzą. oni maja taka władzę jaka sami im dajemy
Wszystko fajnie, opodatkowanie i tak dalej, wolność jednostki, blablabla...
Pytanie - ilu z Was było w Holandii? Mieszkałam tam przez rok i trochę się naoglądałam ludzi, którzy dnia bez jointa sobie nie wyobrażają, zaraz po pracy cały wieczór jarają przy kuchennym stole i pie**olą głupoty, również takich, co jak nie zapalą, to im się ręce trzęsą i puszczają im nerwy. Znam osoby, które palą po 8-10 lat i mają papkę zamiast mózgu.
Za przeproszeniem, jeśli ktoś potrafi korzystać z marihuany, to nie są to Polacy. Nie mówię o jednostkach, mówię o jakiejś statystycznej części naszego społeczeństwa.
Wszystko jest dobre, ale raz na jakiś czas i w małych ilościach, a Polacy po prostu mają taki umiar w paleniu, jak i w piciu.
Jestem za legalizacją, bo sama od czasu do czasu zapalę, ale boję się, co stanie się wtedy z młodzieżą w Polsce.
I czy rzeczywiście znikną wtedy dopalacze? Wątpię.
TAk więc, argumentów "za" jest tyle samo, co "przeciw".