Historia własna, wydarzenia miały miejsce 10 minut temu, lecz dopiero teraz ogarnąłem.
Siedze sobie, po pysznym obiadku (to były zimnioki czy halucynacja ?). Do sedna. Nagle słysze, że ktoś otwiera drzwi do mieszkania, zdziwiony, gdyż żadnego z domowników się nie spodziewałem, ide do przedpokoju i widze starą cyganke jedną nogą w mieszkaniu. Strasznie się speszyła gdy mnie zobaczyła i usłyszałem tylko "o, drzwi pan miał otwarte". Niestety byłem tak zdziwiony że gdy za nią wykroczyłem słyszałem tylko zamykające się drzwi od klatki.
Czy to jest k***a wgl normalne brudasy wchodzą do mieszkań, czy ja miałem takiego pecha ?
też miałem kiedyś taką sytuację, tylko że bylo ich dwóch i "sprzedawali pościel" ale jakby mama nie wyszła to byłbym bez prostownika i akumulatora który ładował się w ganku. Jaki z tego morał? zamknij się, bo nigdy nie wiesz keidy Cię brudas z łóżkiem i całym dobytkiem wyniesie!
A z mojego domu cygan zaj***ł 3 pary butów, leżały w ganku, ciepły dzień to drzwi uchylone (spokojna okolica) a tu cygan jeb buty wziął i tyle go widziałem :|
Do mnie się też kiedyś te j***ne brudasy wj***ły do domu. No wyobraźcie sobie sytuację: Godzina 6 rano (drzwi otwarte całą noc, bo mieszkamy w bloku) a mój ociec słyszy szepty w przedpokoju i się mnie pyta, czy ja też. Powiedziałem mu, że powinien iść do laryngologa, ale jako że mój ojciec należy do osób, którym przeszkadza nawet woda kapiąca z kranu poszedł do tego przedpokoju. Co tam zobaczył? Dwie pie**olone brudaski, które planowały zapie**olić buty (jak wynika z opowieści ojca to jednego już jedna z nich miała w torbie). Ojciec już podk***iony i gotowy do ataku niczym nordyccy berserkowie wypie**olił je z hukiem z domu, bo przecież popiłby ścierwo, a poszedłby siedzieć jak za człowieka. Od tego czasu drzwi są praktycznie cały czas zamknięte. Tak więc radzę wam, jeżeli widzicie cygana nawet na drugim końcu ulicy to sprawdzajcie czy micie telefony, mp3, buty itp. przy sobie, bo nie wiadomo kiedy to kurestwo was opie**oli.
To jest normalne dla tych podludzi. Jak jeszcze mieszkałem z rodzicami to taka jedna mała brudaska też nam weszła do domu, bo drzwi niezamknięte. Pewnie nikt z domowników by się nie zorientował gdyby nie zaczęła straszliwie drzeć mordy po tym jak przywarła plecami do drzwi wejściowych z łapami psa (seter irlandzki) na jej ciapatych ramionach.
Miałem identyczną sytuację dwa lata temu, przy czym pierwsze drzwi od domu były zamknięte 'na domofon' a ona upie**oliła zapadkę w zamku i się wj***ła potem do mieszkania. Oglądam teleexpres i słyszę jakieś łażenie, patrzę a tam j***na ciawura. Miałem większego farta niż Ty, bo zdążyłem ją jebnąć miotłą i pogonić kawałek drogi. Za rogiem stał jej tabor, więc sobie odpuściłem - gdyby to było w internecie to bym im pocisnął..
Ps.babcia mi mówiła, że kiedyś cyganka w babci wsi kradła kury, jakiś gospodarz ją przyuważył i zamknął w chlewie na dwa dni:) Syn wchodził i ją trzymał, ojciec karmił trzodę i zamykali ją znowu - żarła chyba razem z blondynkami:)
Ojej pan miał otwarte drzwi a ja akurat przechadzałam się klatką schodową na której nie znam nikogo i nikt mnie nie zapraszał. Ot tak tylko łapałam za klamkę i sprawdzałam czy ktoś nie zapomniał zakluczyć a jak nie zakluczył to postanowiłam zobaczyć czy aby nikogo nie ma w mieszkaniu.
Ciekawe jakie tłumaczenie by było jakbyś wracał do mieszkania i zastał ją w progu z dwoma twoimi walizkami wypełnionymi wszystkim co cenne.
Pamiętam jak kiedyś jeszcze jako dzieciak chodzili cyganie po bloku. Byłem z kilkoma kolegami i zaczęliśmy ich wyzywać i rzucać czym popadnie. Jak wybiegli z bloku to rzucaliśmy w nich z okna jakimś gruzem odłupanym od okna i śmieciami. Wsiedli do jakiegoś poloneza (ch*j wie skąd go mieli) i odjechali z piskiem.
Co to za nawyk niezamykania drzwi na klucz. W dodatku w bloku? Ja nabyłem ten nawyk z dwóch powodów: moje drzwi nie zamykają się na klamkę oraz jak raz jest zostawiłem otwarte to - uwierzycie czy nie - wtargnęli do mnie jehowi.