Jako, że już tu jestem od jakiegoś czasu to i swoją historią się podzielę.
Szłam sobie po fajki do żaby (100 metrów od domu) i mijając przystanek zaczepiali mnie panowie o brązowym odcieniu skóry (jakaś sienna palona gównem czy cos w tym stylu) , niestety była to godzina 17 w zimie (wiadomo ciemno w p*zdu). Kupiłam, wracam, mijam przystanek no i mnie szarpią, krzyczą, dorwali się do torebki, coś tam grzebią no i nagle widze, że z przystanku z naprzeciwka leci inna banda. Myślę sobie, h*j, zabiją mnie, zgwałcą, krzaki przecież obok. Ale nie. Z przystanku nadlecieli tzw "Rycerze ortalionu" i zaczeli bić po mordach tych "panów o brązowym kolorze skóry" Stoję, zbieram rzeczy i mam zamiar uciekać a tu nagle jeden z dresów mówi do mnie (cały czas jedną ręką bijąc po mordzie któregoś co mnie zaatakował) "eeee pani stąd ucieka bo tu k***a zara dym będzie" No i uciekłam.
I tutaj chciałabym powiedzieć, że jeśli was spotkam kiedyś jeszcze obrońcy to wam serio po piwo pójdę do sklepu i bardzo serdecznie pozdrawiam. Nie każdy dres zły jest.
Dres to stan umysłu i go nie zrozumiesz więc nie znasz dnia ani godziny kiedy Ci wpie**ol spuszczą i z dupy zrobią ci wjazd do stodoły a kiedy będą chcieli bawić się np. w berka bo i taki przypadek z sadolowych opowieści miał miejsce .
Raz z psem byłem na spacerze. Ten do kota się dorwał i obwąch*je, zachodzi ze wszystkich stron i ogólnie ciekawy spotkaniem face to face. Nagle podchodzą karki, bo stały z boku i obserwowały to wszystko. Myślałem, że będzie klasyczny wpie**ol, a tutaj grzeczne "kolego, uważaj, bo jak drapnie tego psa to się ch*jowo goi"
Aż mi się przypomina słynna historyjska:
W pełnym tramwaju siedzi dres, obok niego stoi zdyszana starsza pani. Widząc ją dres nie zastanawiając się długo wstaje i mówi miłym głosem:
-Pani se pie**olnie.
Nie każdy dres jest zły, tak samo jak nie każdy ciapaty jest zły, nie każdy murzyn jest zły i kogo tam sobie jeszcze wymyślicie. Znałem dresa, który był w porządku, nie rzucał się o byle co do ludzi, a jak się lał po mordach to na ustawkach. W każdym razie nie był z tych "E! Za kim jesteś?" albo "E, jakiś problem? Wpie**ol chcesz?". Miałem też przyjemność rozmowy z typem, który za krzywe spojrzenie dałby Ci w mordę (Oczywiście jeśli jesteś od niego mniejszy), całe szczęście mnie to ominęło.