Ja nie mówię tu o żadnej winie tylko o tym by włączyć myślenie. wielki pan kierowca, uwaga bo jadę 100 na zabudowanym. To co widać, to to, że nie wiesz jak ciężko upilnować dziecko i raz nawet na cały okres wychowania stracisz uwagę na dosłownie kilka sekund i dziecko jest na ulicy. Tak to byłaby wina rodziców ale to Ty nie zdazyles wyhamować z powodu zbyt dużej prędkości i to Ty potraciłeś. A może matka czy inny opiekun zaslabl? I co, wina opiekuna, że przed omdleniem nie odprowadził dziecka do domu i dopiero zemdlal? Są różne sytuacje... prowadzisz pojazd i nie jesteś sam na drodze. Jeśli myślisz, że odpowiadasz właśnie tylko za siebie, to grubo się mylisz. Musisz myśleć za innych by nie mieć materiału na harda. Jestem zawodowym kierowca i codziennie robie ponad 150km po centrum Warszawy (tak, wiem. Wielki mi wyczyn...) i przeraża mnie właśnie brak wyobraźni, głównie kierowców lecz przechodnie tez wcale nie są świeci. Po prostu trzeba myśleć również za innych, nie jesteśmy sami na drodze
bo nie czuje się większej różnicy jadąc 120km/h a 150km/h.