18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

Ankieta o Smoleńsku

Alien_12 • 2013-09-23, 18:09
Nowy sondaż ws. Smoleńska:
37% ankietowanych uważa, że do śledztwa smoleńskiego nie są potrzebne dowody.
Według 34% Antoni Macierewicz powinien oddać wrak.
Jedna czwarta ankietowanych uważa, że Jarosław Kaczyński powinien przeprosić Putina.
4% respondentów prosiła by dać im czas na odpowiedź po Faktach TVN.


Zaj***ne z Facebooka

Matuch90

2013-09-24, 01:13
Zarammoth
Wiesz, że jesteś śmieciem i nie masz pojęcia nawet co pie**olisz ? Jedynie powtarzasz zdarte, sztampowe frazy po swoich idolach.

iron.the.great

2013-09-24, 04:54
Ech k***a odezwę się choć nie wiem czy warto... Z "Zespołem Macierewicz" sprawa jest prosta. Jedyną względnie kompetentną osobą z całej trójki jest prof. Binienda. Pozostałych dwóch zrobiło z siebie idiotów. Może i są profesorami na PW, ale o lotnictwie nie mają kompletnego pojęcia i jakakolwiek próba bronienia ich tez, to idiotyzm. Zakres zagadnień jakim się zajmują i w jakich są fachowcami jest bardzo daleko od wypadków lotniczych. Co do prof Biniendy, to prawda dostał wiele nagród i wyróżnień i rzeczywiście współpracuje z NASA itp. Nawet nie chciało mi się bardzo doszukiwać czym się dokładnie zajmuje bo to nie jest istotne. W zasadzie w jego przypadku sprawa rozbija się o symulację, którą przeprowadził czy też przeprowadzili jego dyplomanci. Otóż z protokołu dowiedzieliśmy się np, że symulacja ta została przeprowadzona w programie LS-Dyzna. Jest, to powszechnie stosowany w zagadnieniach inżynierskich program więc mówienie, że NASA nie pozwala ujawnić wyników czy też szczegółów, to zwyczajne pieprzenie. To jest powszechnie stosowany na całym świecie program i nikt tu ameryki nie odkrywa. Obliczenia w nim robione są powtarzalne i samo przygotowanie symulacji w tym programie nie jest wcale wybitnym osiągnięciem choć z racji skomplikowania modelu obliczenia takie wymagają dużej mocy obliczeniowej. I w zasadzie o cały model rozbija się sprawa. Bo każdy kto ma pojęcie o takim modelowaniu zada parę pytań: Jakie modele materiału przyjęto? Jak zdyskretyzowano model? Czy siatka była odpowiednio gęsta? Jaki rodzaj elementu skończonego przyjęto? Jakie były warunki brzegowe? Jakie były więzy? Jaki był typ analizy, wielkość kroku i podkroku? Wymieniłem tylko podstawowe, a i tak mało kto z was pewnie wie o co chodzi. Prawda jest taka, że od tego jak się model przygotuje zależy jego zgodność z rzeczywistością. Prof Binienda za nic nie chce powiedzieć jak przygotował model. Wymówki jakie robi są dla osoby, która ma pojęcia o takim modelowaniu niepoważne. I tu jest cały problem. W takiej sytuacji nie powinno być nic do ukrycia i Binienda powinien udostępnić cały model i założenia jakie przyjął i kropka. Dla mnie sprawa jest prosta. Nie robi tego bo wie, że sromotnie by się skompromitował. Zapytacie pewnie, że skoro takie modelowanie jest proste, to czemu jeszcze tego nie zrobiono w Polsce. Prawda jest taka, że nie było takiej potrzeby bo przyczyny katastrofy były dość jasne z punktu widzenia komisji i nie było takiej potrzeby.

ChomikAdrian

2013-09-24, 10:44
iron.the.great napisał/a:

Ech k***a odezwę się choć nie wiem czy warto... Z "Zespołem Macierewicz" sprawa jest prosta. Jedyną względnie kompetentną osobą z całej trójki jest prof. Binienda.



Poniżej tekst który dotyczy tego Biniedy, żadnego profesora a co najwyżej doktora inż.

Wiesław Binienda - dziekan Wydziału Inżynierii Cywilnej w Kolegium Inżynierii University of Akron. Jest także redaktorem naczelnym kwartalnika naukowego „Journal of Aerospace Engineering” wydawanego przez American Society of Civil Engineers (ASCE), współd przejdź do komentarza »
"Binienda nie jest ani pro­fe­so­rem w pol­skim tego słowa zna­cze­niu, ani fizy­kiem, ani eks­per­tem NASA i obec­nie wcale w NASA nie pra­cuje. Jedyne z tej wizy­tówki, co jest prawdą, to to, iż pra­cuje w USA.

Od początku zwró­ciło moją uwagę to, że czło­wiek przed­sta­wiany jako pro­fe­sor fizyki z USA wyga­duje, na temat fizyki wła­śnie, takie bzdury, iż nie powi­nien nie tylko uzy­skać dyplomu z fizyki, ale nawet matury. A jed­no­cze­śnie używa skom­pli­ko­wa­nych pro­gra­mów kom­pu­te­ro­wych do obli­cze­nia wytrzy­ma­ło­ści brzozy i skrzy­dła samo­lotu, nie zna­jąc dokład­nej budowy tego skrzy­dła, wymia­rów, prze­kroi, mate­ria­łów, kształtu pro­fili kon­struk­cji… Jakim cudem fizyk, może obli­czać wytrzy­ma­łość cze­goś, o czym nie wie, jak jest zbu­do­wane i z czego? Co to za fizyk, który nie wie, że drobna róż­nica w kształ­cie pro­filu i w skła­dzie stopu, z któ­rego jest wyko­nany, może rady­kal­nie zmie­niać jego wła­ści­wo­ści? Co to za fizyk, który nie wie, że w przy­padku pro­wa­dze­nia obli­czeń, w któ­rych dane wyj­ściowe znane są w przy­bli­że­niu (Binienda ani PiS nie mają doku­men­ta­cji tech­nicz­nej tego samo­lotu), nastę­puje zja­wi­sko mno­że­nia błędu i błąd koń­cowy może nawet prze­kro­czyć sto pro­cent uzy­ska­nego wyniku? Co to za fizyk, który nie wie, iż każda teo­ria jest błędna, jeśli prze­czą jej fakty empi­ryczne (brzoza została zła­mana, a skrzy­dło odpa­dło, więc wszel­kie teo­rie o tym, że nie powinno odpaść, ale bo, że nie ude­rzyło w brzozę, są do bani i już)?

Zaczą­łem szu­kać. Naj­pierw zna­la­złem list otwarty w „Kon­tra­tek­stach”, o któ­rym już nie pamię­ta­łem. Jest to „Pety­cja w spra­wie dys­kry­mi­na­cji oby­wa­teli pol­skich” z dnia 13 stycz­nia 2008, w któ­rej grupa sygna­ta­riu­szy użala się, iż nie mogą być zatrud­niani na pol­skich uczel­niach, bo pra­cują za gra­nicą, gdzie nie ist­nieje habi­li­ta­cja i sto­pień docenta, a nie pozwala na to ustawa, która mówi, że do tego zatrud­nie­nia potrzebna jest habi­li­ta­cja lub „znaczne i twór­cze osią­gnię­cia w pracy nauko­wej”. Jed­nym z sygna­ta­riu­szy jest: „Wie­sław K. Binienda, The Uni­ver­sity of Akron, Akron, OH, USA”.

A to ci dopiero! Pro­fe­sor fizyki, Wie­sław Binienda, jak sam uważa, nie ma habi­li­ta­cji oraz „znacz­nych i twór­czych osią­gnięć w pracy nauko­wej”. Zazna­czam, to nie ja tak uwa­żam, to on sam się pod tym podpisał.

No to szpe­ramy dalej i… bingo! Wie­sław Binienda ukoń­czył w 1980 roku Wydział Samo­cho­dów i Maszyn Robo­czych Poli­tech­niki War­szaw­skiej. Nie jest więc fizy­kiem, tylko inży­nie­rem od samo­cho­dów i trak­to­rów. Fizyki nie stu­dio­wał, przy­naj­mniej na Wydziale Fizyki UW (sprawdziłem).

No dobrze, a może nauczył się póź­niej? W końcu ja też nie stu­dio­wa­łem dzien­ni­kar­stwa i poli­to­lo­gii, a od 30 lat się tym zaj­muję, tylko wła­śnie mate­ma­tykę i fizykę. Czemu więc odma­wiać prawa bycia fizy­kiem Binien­dzie? A no temu, że z jego publicz­nych wypo­wie­dzi wyziera kom­pro­mi­tu­jący wręcz brak zna­jo­mo­ści ele­men­tar­nych praw fizyki i to takich ze szkoły śred­niej (o tym dalej).

A jak to jest z tym pro­fe­so­rem? W sys­te­mie ame­ry­kań­skim słowo „pro­fe­sor” nie ozna­cza stop­nia nauko­wego, tylko etat wykła­dowcy na uczelni. W zna­cze­niu ame­ry­kań­skim Binienda pro­fe­so­rem jest, bo rze­czy­wi­ście pra­cuje w Cole­gium of Engi­ne­ering (Szkole Inży­nier­skiej) Uni­ver­sity of Akron, w Akron w sta­nie Ohio. Po angiel­sku brzmi to nie­mal jak Oxford lub Sor­bona, ale jest to typowa pro­win­cjo­nalna szkółka pry­watna, która w ame­ry­kań­skich ran­kin­gach wyż­szych uczelni nawet nie jest noto­wana (a przy­naj­mniej nie zna­la­złem). Akron, to, jak na USA, dziura niczym pol­skie Skier­nie­wice, choć pod wzglę­dem liczby miesz­kań­ców, to co naj­mniej Radom. Nie wiel­kość mia­sta jest tu jed­nak istotna (Ber­ke­ley to też nie gigant, a uczel­nia zacna). Istotne jest to, że kogo bym z kole­gów fizy­ków spy­tał, to o ośrodku badaw­czym fizyki w Akron nie słyszał.

Owszem, w języku angiel­skim, w USA, Binienda ma prawo uży­wać tytułu „pro­fe­sor”, ale źle jest, jeśli prze­nosi ten tytuł do Pol­ski i nie pro­te­stuje, gdy na kon­fe­ren­cjach PiS przed­sta­wiany jest jako „pro­fe­sor fizyki”. Uczci­wie powi­nien powie­dzieć: - Sorry, nie jestem fizy­kiem i pro­fe­so­rem, jestem inży­nie­rem i mam tylko dok­to­rat. I nikt by nie miał do niego pre­ten­sji. Ale wyko­rzy­sty­wa­nie w Pol­sce tego, że słowo pro­fe­sor po angiel­sku zna­czy co innego, niż po pol­sku, jest po pro­stu nie­uczciwe. Podob­nie jest ze sło­wem „stu­dent”, które po angiel­sku ozna­cza ucznia, a nie stu­denta, a mimo to ucznio­wie ame­ry­kań­skich szkół śred­nich nie twier­dzą w Pol­sce, że są stu­den­tami wyż­szych uczelni. Dok­tor inży­nier na pewno nie jest pro­fe­so­rem dok­to­rem habi­li­to­wa­nym fizyki, więc niech tako­wego nie udaje.

Kim zatem jest Wie­sław Binienda w tej Szkole Inży­nier­skiej (Cole­gium of Engi­ne­ering) Uni­wer­sy­tetu w Acron? Jest dzie­ka­nem Depart­ment of Civil Engi­ne­ering, co po prze­tłu­ma­cze­niu na język pol­ski ozna­cza Wydział Inży­nie­rii Lądo­wej i Wod­nej (civil engi­ne­ering – inży­nie­ria lądowa i wodna; słow­nik angielsko-polski).

Reasu­mu­jąc: Wie­sław K. Binienda nie jest ame­ry­kań­skim odpo­wied­ni­kiem pro­fe­sora na Wydziale Fizyki Uni­wer­sy­tetu War­szaw­skiego, tylko inży­nie­rem dok­to­rem, dzie­ka­nem Wydziału Inży­nie­rii Lądo­wej na ame­ry­kań­skim odpo­wied­niku Wyż­szej Szkoły Inży­nier­skiej w Rado­miu. Nie mam nic prze­ciw WSI w Rado­miu, ale to deczko co innego niż Wydział Fizyki na UW.

Lek­tura strony inter­ne­to­wej Wie­sława Biniendy też jest cie­kawa. Słowo pro­fe­sor powta­rza się na niej gdzie tylko się da. Musi mieć facet nie­zły kom­pleks. Wykaz biblio­gra­fii impo­nu­jący, 148 pozy­cji, bóg wojny w nauce, Ein­stein wysiada! Tylko jak się temu przyj­rzymy kry­tycz­nie, to bar­dzo to bled­nie. Są dwie książki, ale obie pod iden­tycz­nym tytu­łem, tylko w innym czę­ściowo skła­dzie auto­rów. W pierw­szej jest trzech auto­rów, w dru­giej sam Binienda. Druga róż­nica, to rok wyda­nia. Czy aby nie są to dwa wyda­nia tej samej pozy­cji? Tre­ści żad­nej z tych 148 publi­ka­cji poznać nie można, bo są same tytuły, bez tekstu.

Dalej są 4 arty­kuły wstępne, 40 arty­ku­łów pra­so­wych (w pra­sie spe­cja­li­stycz­nej), 66 spra­woz­dań i innych publi­ka­cji, 20 publi­ka­cji NASA i 6 apli­ka­cji paten­to­wych. W sumie 148. Nie­mal wszystko to prace zbio­rowe. Przy­glą­da­jąc się temu szu­mowi zauwa­żam, że nie­które pozy­cje są chyba sztucz­nie roz­mno­żone. Np. w publi­ka­cjach NASA znaj­du­jemy dwie pozycje:

1. W.K. Binienda, S.M. Arnold and H.Q Tan, „Cal­cu­la­tion of Stress Inten­sity Fac­tors in an Iso­tro­pic Multi-C rac­ked Plate: Part I - The­ore­ti­cal Deve­lop­ment,” NASA TM 1 05766, 1992.

2. S.M. Arnold, W.K. Binienda, H.Q. Tan and M.H. Xu, „Cal­cu­la­tion of Stress Inten­sity Fac­tors in an Iso­tro­pic Multi-Cracked Plate: Part II – Symbolic/Numeric Imple­men­ta­tion,” NASA TM 105823, 1992.

Nie trudno zauwa­żyć, iż są to dwie czę­ści jed­nej publi­ka­cji. Po co robić z tego dwie pozy­cje w biblio­gra­fii? Dalej w wielu miej­scach, sądząc po bar­dzo podob­nych tytu­łach i iden­tycz­nym skła­dzie auto­rów, odno­szę wra­że­nie, że mogą to być powtó­rzone te same arty­kuły w róż­nych cza­so­pi­smach. Szkoda, że nie można oce­nić tre­ści, bo jest niedostępna.

Nie­stety znów mam wra­że­nie, iż pan inży­nier ma wielką potrzebę bry­lo­wa­nia i pod­kre­śla­nia swo­jej wielkości.

A jak to jest z tym „eks­per­tem NASA”. Wie­sław Binienda nie­wąt­pli­wie pra­co­wał dla NASA w wie­lo­oso­bo­wym zespole bada­ją­cym wytrzy­ma­łość mate­ria­łów. W żad­nej z publi­ka­cji NASA nie wystę­puje samo­dziel­nie. Moi infor­ma­to­rzy twier­dzą, iż zespół ten wyko­ny­wał typowo pomia­rowe prace labo­ra­to­ryjne. Co by to nie było, dla NASA pra­co­wał, tylko czy jako ekspert?

Wcho­dzę na strony NASA i szu­kam nazwi­ska Binienda. Odpo­wiedź wyszu­ki­warki za każ­dym razem brzmi: Inva­lid Requ­est – w wol­nym tłu­ma­cze­niu: błędna prośba. Jed­nym sło­wem w zaso­bach stron NASA takiego nazwi­ska nie ma. Reasu­mu­jąc: Binienda nie­wąt­pliwi uczest­ni­czył w jakiś pra­cach dla NASA, ale był na tyle mało ważny, że na stro­nach NASA go nie ma. Czy więc nazy­wa­nie go „eks­per­tem NASA” to nie przesada?

No i teraz, co ja o tym wszyst­kim myślę. Jakoś nie wie­rzę, by absol­went Poli­tech­niki War­szaw­skiej i pra­cow­nik nawet naj­bar­dziej pro­win­cjo­nal­nej uczelni ame­ry­kań­skiej do tego stop­nia nie znał praw fizyki. Myślę, że jest ina­czej. Myślę, że Wie­sław Binienda, z powodu albo ide­olo­gicz­nego zaśle­pie­nia, albo z powodu chęci bry­lo­wa­nia i lecze­nia kom­plek­sów, robi rzecz w nauce nie­do­pusz­czalną. Zało­żył sobie z góry kom­plet­nie nie­praw­dziwą tezę, że w Smo­leń­sku był zamach, i kom­bi­nu­jąc jak koń pod górę, nagi­na­jąc fakty i prawa fizyki, stara się tę bzdurę udo­wod­nić. W oczach ludzi wykształ­co­nych kom­pro­mi­tuje się i ośmie­sza, ale ma swoje 5 minut w mediach i podziw gro­mady nie­uków i ćwierć­in­te­li­gen­tów z PiS-u. Ci igno­ranci, ale jakże wszech­stronni, z Kaczyń­skim i Giżyń­skim na czele, patrzą w niego, jak w obraz. Ci pano­wie, z powodu swego nie­uc­twa, nie wie­dzą, że w każ­dej nauce ist­nieją ludzie gło­szący tak zwane poglądy odosob­nione. Śro­do­wi­ska naukowe nie trak­tują ich poważ­nie. Co innego takie ciała, jak zespół Macie­re­wi­cza, które mają ide­olo­giczne zamó­wie­nie na udo­wod­nie­nie kom­plet­nej nie­prawdy. Dedy­kuję twier­dze­nie Petera: „Nawet naj­więk­sza liczba ćwierć­in­te­li­gen­tów nie daje jed­nego inteligenta”.

Na koniec przy­to­czę pewną zna­mienną aneg­dotkę krą­żącą na Wydziale Fizyki w moich cza­sach stu­denc­kich, a było to tak dawno, iż ludzie tyle nie żyją. Podobno prof. Wró­blew­ski, na egza­mi­nie z fizyki doświad­czal­nej, posta­wił na biurku szklankę z wodą i spy­tał stu­denta: - Pro­szę pana, dla­czego ta szklanka jest cie­plej­sza nie z tej strony, z któ­rej pada na nią świa­tło sło­neczne, tylko z prze­ciw­nej? Stu­dent zaczął kom­bi­no­wać o zała­ma­niu, odbi­ciu i tak dalej, aż w końcu wypro­du­ko­wał teo­rię tłu­ma­czącą zja­wi­sko. Wów­czas pro­fe­sor powie­dział: - Nie, bo ją obróciłem.

Ta aneg­dota poka­zuje rze­czy­wi­ste zja­wi­sko wystę­pu­jące w pseu­do­nauce. Jeśli robi się to, co robi Wie­sław Binienda, czyli zaczyna dowód od tezy, to selek­cjo­nu­jąc fakty i nagi­na­jąc prawa, można udo­wod­nić każdą bzdurę. Inter­net jest pełen tego rodzaju dowo­dów i takich ekspertów.

iron.the.great

2013-09-24, 14:37
@ChomikAdrian,

No Panie kawał dobrej roboty. Miałem ochotę dokładnie sprawdzić kim tak na prawdę jest Binieda, ale jakoś się nie mogłem zebrać. Przypuszczam, że trochę czasu Ci zajęło wyszukanie tego wszystkiego. Chapeu bas. Powinieneś zrobić z tego oddzielny temat.

Kiedyś wrzuciłem w dział Historia i Dokument tekst z serwisu altair, który jasno mówi dlaczego do katastrofy w Smoleńsku musiał dojść. Polecam przeczytać: http://www.sadistic.pl/lot-ku-smierci-vt189445.htm

initat

2013-09-24, 16:53
Analiza dorobku prof. Biniendy powyżej była robiona niestety przez amatora. I to mnie wkurza - nie zabieraj się Chomik za coś na czym się nie znasz. jesteś naukowcem? Masz cokolwiek do czynienia z artykułami naukowymi? Wiesz co to jest index H? Jak nie wiesz to się za to nie zabieraj bo potem dzieciaki czytają Twoje wypociny i powielają te bzdurne poglądy.

Obiektywna prawda jest taka, że prof. Binienda ma indeks H równy 12. To znaczy że 12 z jego artykułów jest cytowana conajmniej 12 razy. Jest to najbardziej miarodany wskaźnik dorobku naukowego. Ogólnie cytowań ma 688.

Wszystko jest tutaj:

http://scholar.google.pl/citations?user=j314OY8AAAAJ&hl=pl&oi=ao

Inny z naukowców z zespolu Macierewicza - prof. Obrębski został honorowym członkiem Międzynarodowej Organizacji Struktur Przestrzennych i Konstrukcji Powłokowych - IESS.

O takim wyróżnieniu może pomażyć 99% polskich naukowców.
http://niezalezna.pl/46332-prestizowe-wyroznienie-dla-profesora-jana-obrebskiego

A teraz coś o zespole, któremu ufa większość Polaków- zepole dr leska.

Cały 34- osobowy zespół ma indeks H równy 0. ZERO. Zero artykułów z listy filadelfijskiej w ciągu ostatnich 16 lat. Sam Binienda ma ich blisko 100. Ja jako doktorant mam wyższy indeks H niż cały zespół Leska. Jaki z tego wniosek? Zespół Leska to amatorzy, kompletnie nie liczą się w świecie nauki. Nie są naukowcami! Nie powinni być zatrudniani na polskich uczelniach bo nic do nauki nie wnoszą.

http://pmk.salon24.pl/535549,galeria-ekspertow


Sorry ale kązdy kto ma chociaż troche oliwy w głowie powienien ufać bardziej naukowcom z zespołu Macierewicza niż tym pajacom od Leska. Tyle w temacie.


penance

2013-09-24, 20:36
@initat

Miśku, a czyli jeżeli artykuł z np. historii sztuki będzie cytowany 1000 razy to czyni to autora specem od fizyki?

initat

2013-09-24, 20:53
Oczywiście, że nie. Ale prof. Binienda publikuje tylko i wyłącznie w takich tematach jak inżynieria materiałowa, metody obliczeniowe w fizyce ciała stałego, i ich zastosowanie w lotnictwie i astronautyce itp.

Jest także redaktorem naczelnym kwartalnika naukowego „Journal of Aerospace Engineering” wydawanego przez American Society of Civil Engineers (ASCE)[6], współdyrektorem Gas and Turbine Research and Testing Laboratory w University of Akron (od 2003 roku). Jest autorem licznych publikacji naukowych[7] (w roku 2012: 79 publikacji, indeks h wynoszący 8[8]), specjalizuje się w inżynierii materiałowej, metodach obliczeniowych w fizyce ciała stałego i ich zastosowaniach w lotnictwie i astronautyce[9]

Wszędzie tam masz podobne problemy - rozwiązanie zdyskretyzowanego równania różniczkowego z określonymi warunkami brzegowymi. Za pomocą przeważnie metody elementów skończonych.

Pismo, którego prof. Binienda jest redaktorem naczelnym jest na pograniczu 1 i 2 ćwiartki listy pism filadelfijskich* w tym dziale. Co oznacza, że jest to powszechnie uznane i respektowane pismo. Oczywiście wiadomo- polscy internauci znają się lepiej na fizyce i lotnictwie. No to srajcie na niego dalej eksperci.

A jakich ekspertów ma dr Lasek? Profesor od budowania dróg? magister prawa?? Do tego mający 0 publikacji naukowych? Im ufacie? A może ufacie ekspertom moskiewskim? Naprawdę ten naród jest juz tak zidiociały?

* pisma z listy filadelfijskiej - pisma respektowane w całym świecie nauki - to info dla internetowych naukowców, ekspertów lotnictwa, wielbicieli dr Laska.

iron.the.great

2013-09-25, 03:07
No dobrze więc Binienda jest wartościowym naukowcem i co z tego? Z tego co Chomik wcześniej napisał, to jego prace nie są samodzielne i zawsze jest współautorem. Zresztą, to nie jest najistotniejsze. Przejrzałem sobie te jego cytowania, a właściwie tytuły prac. Facet zajmuje się mechaniką pękania z szczególnym upodobaniem kompozytów. Do tego jakieś prace na temat wytrzymałości żywic i włókien w kompozycie. Parę prac o ułożeniu włókien w kompozycie i ich wpływie na zachowanie materiału. Generalnie większość prac w których wziął udział, to badania z zakresu materiałoznawstwa i wytrzymałości materiałowej z uwzględnieniem różnych zjawisk np pełzania czy odkształceń termicznych. Widać wyraźnie, że specjalizuje się modelowaniu zachowanie się materiałów kompozytowych i anizotropowych. Nawet parę tytułów brzmi interesująco, ale ameryki nie odkrywa. Generalnie zajmuje się zjawiskami zachodzącymi w materiałach w skali mikro. Tyle tylko, że materiałoznawstwo czy wytrzymałość materiałów a wytrzymałość i struktura płatowca, dynamika lotu czy fizyka katastrof, to jednak różne dziedziny. Oczywiście nie przypadkowym jest, że pracuje dla branży lotniczej i kosmicznej bo w nich największym ograniczeniem są właśnie materiały, ale to ni jak nie czyni go kompetentnym do wypowiadania się w dziedzinie katastrof lotniczych. To tak jakby pisarz wypowiadał się na temat technik drukarskich w północnych Włoszech na przełomie XIX i XX wieku... Od treści jest pisarz od drukowania drukarz. Jeden bez drugiego nie ma pracy, ale jeden i drugi nie ma kompetencji żeby się wzajemnie zastąpić.

Zresztą ta licytacja i tak nie ma sensu bo zaraz ktoś powie, że Lasek jest be... Dopóki Binieda nie upubliczni plików obliczeniowych lub nie przedstawi swoich założeń, warunków brzegowych itp, to k***a no sory, ale dla mnie to on będzie pajacem. Dla mnie jasnym jest, że "zespól Macierewicza" konfabuluje. Pozostali panowie opierają się na domysłach i ewidentnie nie są kompetentni w tej dziedzinie. Po prostu nie są i koniec. Mogą być k***a Noblistami w swoich dziedzinach, ale i tak mnie nikt nie przekona, że znają się na wypadkach lotniczych.

k***a ludzie chcecie szukać spisku? To szukajcie k***a, ale nie tu. Dla białego człowiek jasnym powinno być, że jak nastąpił by wybuch, czy jakieś inne tego typu zdarzenie, to prędzej czy później by to wyszło. Nie wierzycie, że drzewo może ściąć skrzydło? To odsyłam tu: http://www.sadistic.pl/skrzydlo-samolotu-kontra-drewniany-slup-vt232353.htm Powiem wam inaczej. Taki zamach o wiele łatwiej było by zrobić zakłócając pracę elektroniki. k***a zainteresujcie się np tym, że piloci kierowali się wysokościomierzem radarowym, a nie ciśnieniowym, albo tym, że samolot miał prawdopodobnie za małą prędkość na podejściu. Jak już chcecie bronić teorii spiskowej, to z zachowaniem jakiś resztek rozsądku. No ale k***a nie bo Macierewicz powiedział, że był wybuch. Czy wy sobie k***a zdajecie sprawę, że takie coś można zrobić w białych rękawiczkach? Czy dociera do was, że jak jebnie o ziemie, to się musi w rozwalić?

Co do przyczyn katastrofy, to k***a prawdą jest taka, że w tych warunkach piloci nawet nie powinni próbować lądować. Każdy pilot liniowy po takim podejściu nawet zakończonym udanym ładowanie straciłby pracę. Tam nie było warunków żeby nawet próbować. Tam nie trzeba było robić zamachu bo i tak szanse na, to że się rozbiją wynosiły 80-90%. Ale k***a, to nie jest nasza wina. To k***a Ruskie zestrzelili samolot i mgłą nakryli, żeby nikt nie widział. k***a jakie to Polskie. Bo my to byśmy byli najlepsi na świecie i wszystko robimy dobrze tylko wrogowie nam ciągle szyki krzyżują. Bardzo nie lubię uderzać w ten ton, ale już nie mam innych pomysłów żeby dotarło.

Lubie ten portal za inteligencje użytkowników, ale jak coś zejdzie na temat Smoleński, to przestajecie myśleć i okopujecie się w swoich stanowiskach. k***a też nie lubię kacapów, też nie przepadam za Tuskiem, Komora uważam, za wieśniaka, który nie umie nawet poprawnie napisać paru zdań, a co dopiero zachować powagę kiedy trzeba, ale to k***a nie jest dowód na to, że zrobili zamach. Beczycie, że TVN raz mówił tak, a raz tak o katastrofie. k***a TVN nie jest od tego, żeby mówić jakie są przyczyny tylko od tego, żeby takim zwrotami akcji sobie nabijać oglądalność. Przecież oni pytają o przyczynę 5 min po zdarzeniu, a po pół godzinie podają przyczynę nie ważne czy wykoleił się pociąg czy Waśniewskiej się okres spóźnia... Najwyżej potem się powie, że było inaczej, ale jak powiemy, że nie wiemy, to widz przełączy na inną stacje, a tak to mu coś rzucimy na zaciekawienie żeby dalej oglądał. Największa katastrofa Smoleńska, to to, że po ponad 3 latach ta sprawa nadal dzieli Polaków. Najgorsze jest, to, że wielu ludzi doskonale egzystuje w życiu publicznym antagonizując Polaków tą sprawą.

initat

2013-09-25, 15:40
Cytat:

Z tego co Chomik wcześniej napisał, to jego prace nie są samodzielne i zawsze jest współautorem

.

To tak jakbyś napisał, że Messi jest słabym piłkarzem bo zawsze gra z 10 innymi a nie sam. Naukowcy zawsze pracują w zespołach i publikują zbiorowo. Przejrzyj typowe artykuły naukowe w ISI web of knowledge - może 5% z nich ma 1 autora. Mam na myśli tematy techniczne.

Mało tego - Binienda jest często ostatnim autorem, tzn. że jest mózgiem projektu. Pierwszy to 'robol'. Nie powielaj opinii ludzi, którzy się nie znają na tym co opisują. Chomik nie mieszaj już więcej w temacie na którym się nie znasz.

Co do reszty Twojego postu.

1. 3 min po wypadku Sikorski mówi, że to był wypadek.

2. 2h po - Komorowski dokonał zamachu stanu. Nie było oficjalnych info, że prezydent zginał. Nie było sekcji zwłok. Jeszcze krążyły informacje, że 3 os. przeżyły. A on już grzebał w szafkach w pąłacu prez. i przejął anaks do raportu WSI - który mocno go obciążał.

3. Eksperci moskiewscy orzekli, że to był wypadek - wina polskich pilotów.

4. Eksperci polscy (34 os. bez żadnego dorobku naukowego, mgr prawa, tylko 1 profesor, do tego od dróg, z 0 dorobkiem naukowym) bez żadnych badań akceptują raport z moskwy.

5. Osoby, które przeanalizowały raport z moskwy znajdują wiele błędów, nieścisłości, zaniedbań w raporcie.

6. Ginie ok 15-20 os. związanych bezpośrednio lub bezpośrednio ze smoleńskiem w samobójstwach, wypadkach...

7. Został powołany zespół parlamentarny ze świetnymi naukowcami, o międzynarodowej renomie, zeby wskazać, że śledztwo nie było przeprowadzone tak jak trzeba, że cała ta sytuacja uderza w suwerenność Polski. Domagają się zwrotu wraku i czarnych skrzynek, zeby zrobić niezależną ekspertyzę. Niestety- 3 lata po wypadku nie możemy odzyskań NASZEGO samolotu, czarnych skrzynek i innych dowodów.

8. Każda opinia tego zespołu spotyka się z ogromną agresją - tak jak teraz.

Nie chodzi, o to, żeby udowodnić za wszelką cenę, że to był zamach. Chodzi, o to żeby traktować Państwo Polskie poważnie. Jeżeli zginął polski prezydent, szef banku polskiego, posłowie, generałowie polscy to się nie dziw że są ludzie, którzy domagają sie rzetelnego śledztwa a nie ślepego podpisywania papierków które przyszły z moskwy. Poza tym w takiej sytuacji trzeba brać zawsze pod uwagę, że to MÓGŁ być zamach. NAwet jak jest 1% szansy, to poważne państwo weźmie to pod uwagę. Do tej pory jedynie zespół Macierewicza rozważył taką opcję. Reszta robi wszystko żeby udowodnić, że teza o wypadku jest prawdziwa.

Chyba tobie też zależy na tym, żeby Polska była suwerenna? Jeżeli odpuści się Smoleńsk to będzie oznaczało że Polacy nie mają żadnego szacunku do swojego państwa i możńa z nimi zrobić wszystko. Np. rozbiory. Albo kolonię gospodarczą- państwo neokolonialne. Ta sprawa pokazała jakim jesteśmy patologicznym państwem na każdym szczeblu.

pozdrawiam.

iron.the.great

2013-09-26, 03:22
@initat,

Odniosę się do twoich punktów.

1. Nie wiem co mówił Sikorski 3 minuty po. W którymś radiu zdarzyło mu się powiedzieć "Zamach Smoleński". To za bardzo o niczym nie świadczy jak dla mnie. Gorzej jakby minister spraw zagranicznych powiedział, że był to zamach. Bo to mogło by wywołać burzę, a nawet wojnę w najgorszym wypadku.

2. W takich sytuacjach najważniejszym jest zachować ciągłość władzy. Tak samo by było w USA czy innym państwie w tej sytuacji. Oczywiście Komor, to burak i nie zdziwiłbym się, żeby zrobił, to z pobudek egoistycznych. Tak czy inaczej to, że przejął władzę było właściwym krokiem. Jakby po katastrofie Polska znalazła się w stanie wojny z Rosją, to przypominam, że w takiej sytuacji prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych.

3. Bo to była wina pilotów... Polecam: http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=5015

4. W PKBWL siedzą ludzie kompetentni i komisje nie są powoływane przypadkowo. Lasek nie musi mieć dorobku naukowego, ale musie być odpowiednio przeszkolony w tej dziedzinie. Musi być tam prawnik. lekarz, materiałoznawca i ogólnie ludzie nazywani biegłymi. Tak jak sprawy badają biegli. Dorobek nie ma tu nic do rzeczy. Co do prof. Krystka, to znalazł się on w komisji nie dla tego, że zajmuje się drogami i mostami tylko, że jest specjalistą w dziedzinie bezpieczeństwa transportu i badania przyczyn katastrof w transporcie.

5. Ok, miałem w ręku raporty moskiewski, ale nie chciało mi się czytać. Kto znajduje błędy i jakie błędy? Powiedz mi ja to sprawdzę i powiem Ci czy są to błędy istotne.

6. Tzw seryjny samobójca. Ostatnio wypowiadał się o tym szef ABW nawet. Nie wydaje mi się, żeby Smoleńsk był jedynym wspólnym mianownikiem łączącym te osoby. Zresztą mam na to swoją teorie, ale o tym później.

7. Rozmawiałem kiedyś z kumplem i mówię mu, że wrak, to w sumie mogli by oddać. On zadał mi proste pytanie: A ty jakbyś miał takie magiczne pudełeczko u siebie, co zawsze jak o nie potrzesz, to wszyscy Rosjanie kłócą się miedzy sobą, to oddał byś je Rosjanom?

Moja teoria co do całej tej sprawy wygląda mniej więcej tak:

W wyniku wysokiej niekompetencji MON i Sił Powietrznych RP wpakowuje się do jednego samolotu masę ważnych osobistości razem z całym dowództwem tych sił. Sytuacja, która w cywilizowanym kraju nie maiłaby miejsca. O zgrozo nie wyciągnięto żadnych wniosków po katastrofie w Mirosławcu. Niestety świadczy to fatalnie o kompetencji dowództwa Sił Powietrznych. Za sterami samolotu siedzą ludzie, którzy z takim przeszkoleniem nie powinni być w ogóle dopuszczeni do lotu. Lot jest fatalnie przygotowany. Zgłoszony jako lot cywilny, nie ma lotniska zapasowego. Samolot startuje z Warszawy, ale warunki nie nadają się do lądowania. Piloci mając w pamięci, to co działo się w 2008 nad Tibilisi, gdy odmówiono prezydentowi Kaczyńskiemu lądowania w stolicy ogarniętego wojna kraju. Nie wielu pamięta, ale Lech Kaczyński domagał się ukarania pilotów za odmowę lądowanie w Gruzji i zwyzywał ich od tchórzy. Kolejna sytuacji niedopuszczalna w cywilizowanych państwach. W 2010 doszła presja 2 oddzielnych wizyt i to, że Tuskowi udało się dotrzeć na uroczystości. W świetle zbliżających się wtedy wyborów, to, że Kaczyński nie dotarłby na uroczystości paradoksalnie mogła zaszkodzić jednej i drugiej stronie i wywołać ogromną burzę w kraju. Dochodzi do katastrofy bo po prostu w tych okoliczności musiało do niej dojść. Była, to wina burdelu jaki panował w lotnictwie wojskowym. Pośrednio za ten burdel odpowiadał minister Klich, który powinien mieć trybunał stanu za marazm jaki wprowadził do MON. O Klichu polecam: http://www.altair.com.pl/news/view?news_id=4347 Do katastrofy doszło, a wina leży po stronie Polski i tu koniec.

Druga sprawa, to to co działo się i dzieje się do tej pory po katastrofie Smoleńskiej. Różne grupy bardzo szybko od początkowego szoku przeszły do prób wykorzystania całej tej sytuacji by jak najwięcej ugrać dla siebie. Najszybciej chyba we wszystkim połapali się Rosjanie. Bardzo szybko dotarło do nich co się stało i w jakim stanie jest państwo Polskie. Zresztą Rosyjska agentura bardzo śmiało i skutecznie poczyna sobie w Polsce. Rosjanie oficjalnie łączyli się z nami w bólu i niby robili, to co do ich należy. Po cichu natomiast zaczęli kreować się na sprawców. Po co? Wiadomo, ze społeczeństwie pojawią się 2 grupy: zwolenników zamachu i zwolenników katastrofy. Zwolennikami teorii o zamachu z automatu stały się środowiska krytycznie nastawione do Rosjan. Jednak Rosjanie wiedzieli, że teoria zamachu szybko upadnie jeśli nie będą jej podsycać wiec po drodze wynikały różne kwiatki i wszystkie te dziwne akcje związanie z badaniem katastrofy itp. Niesamowitą przysługę zresztą robi im tu Antoni Macierewicz, który wymyśla coraz to nowsze sposoby na wmawianie nam zamachu. W całej sytuacji wytworzyły się w naszym społeczeństwie 3 grupy. Jedna to zwolennicy zamachu, droga to przeciwnicy teorii o zamachu i trzecia, która nie chce słuchać o Smoleńsku. Wszystkie te grupy są do siebie zantagonizowane. Teraz jak chcemy coś namieszać w Polsce, to wystarczy zrobić smoleńską zasłonę dymną i można kupować akcje stoczni Gdańskiej czy Puławskich azotów, a Polacy i tak będą się rzucali sobie do gardeł bo ruska prokuratura wydrukowała jakieś pismo o katastrofie.

Co do seryjnego samobójcy, to osobiście dla mnie bardzo niepokojąca sprawa. Wydaje mi się, że klucz Smoleński, to przykrywka do jakiejś innej rozgrywki. Oczywiście ginęli ludzie, którzy wypowiadali się o Smoleńsku, ale to nie było meritum chyba. Taki np gen Petelicki o samej Katastrofie mówił, ale prócz tego chciał dobrać się do dupy prokuraturze wojskowej. Wydaje mi się, że równie dobrze za samobójstwa mogą odpowiadać Rosjanie jak i środowiska związane z WSI, Prokuraturą Wojskową czy wywiadami rosyjskim czy izraelskim, a zabito parę osób ewidentnie związanych ze Smoleńskiem by odwrócić uwagę od innych osób, które zajmowały się nie tylko tą sprawą. Jakby skierowano uwagę na Smoleńsk by odwrócić ją od czego innego.

Co do odpuszczania Smoleńska, suwerenności itp, to wydaje mi się, że oczywistym jest, że wrak powinien wrócić tyle, że chyba PO po kompromitacji po samej katastrofie na tyle się sparzyła, że raczej nie ma co się spodziewać, że kiwną choćby palcem by ten wrak sprowadzić.

initat, jak chcesz, ty cz ktokolwiek, jeszcze o tym dyskutować, to na priv,