Ależ miałem nadzieję, że będzie "ale urwał". Piękny scenariusz, gość omija linię z fazą i cudem przeżywa, by zaraz spotkać się z ziemią. Na szczęście to spotkanie także przeżywa, ale spada na zardzewiałe grabie. Umiera na gangrenę po mało sterylnym wioskowym zabiegu.
Ciągle powtarzane słowa "Jaaaa pie**oleee" podkreśla dramaturgię zaistniałej sytuacji, jak i lekkomyślność wspinającego się. Jeden zwrot a tyle emocji ...
Nie kable tylko przewody. Przynajmniej miał świadomość lub głupie szczęście że wybrał akurat przewód odgromowy i go nie urwał bo by było "Ale urwał", bzzzzzzyt, taki fajny duży błysk i zapach grilla do okoła.