Ze szafy wyciągnąłem starą kurtkę, w kieszeni znalazłem maseczkę. Napłynęły łzy wzruszenia, bo przypomniały się piękne czasy pandemii Covid. Ale nostalgia nie trwała długo, na wierzch założyłem ołowiowy płaszcz i maskę p.gaz. Sprawdziłem czy mam odpowiednią ilość amunicji do mojego kałacha zdobytego w okopach na ruskim pod Bydgoszczą i postanowiłem zapolować na szczury w kanałach. Tam radioaktywność jest mniejsza, a dobrze przyprawione smakują prawie jak kurczak. Mmmm kurczak... nie miałem go od roku w ustach, podobnie jak większości zwierząt które mają dupę. Gdy weszli ruskie, ruchali wszystko co ją miało i jakoś tak nawróciło mnie na vege. Oprócz szczurów, bo te się ciężko chędoży, o czym opowiedział mi kacap na minutę przed tym, zanim nie upierdoliłem mu łba i nie naszczałem w szyję. Liczyłem na większą dawkę informacji, np. gdzie mają magazyny żywności, ale chyba nie zrozumiał co to zaplecze i wsparcie logistyczne, tam rolą zaplecza jest strzelanie swoim w potylicę, gdy się będą cofać.
Wyszedłem ze swojej piwnicy, w środku nocy, ostrożnie, by nie narobić hałasu. Najdrobniejszy błąd może skończyć się dramatem. Ostatnią rzeczą o której teraz marzyłem, to obudzić swoją starą i słuchać: “-a weź jeszcze poszukaj Vizir do prania i podpaski”. Kurwa, gdy świat w czasie pandemii był jeszcze normalny, to nie byłem w stanie tego questa wykonać (nie do białego, do koloru! nie ten mały, ten większy! ale czemu nie hipoalergiczny??, miał być z formułą 90 power X!). Że o podpaskach nie wspomnę. Wstyd jak chuj przed szczurami.
No, ale udało się, najgorsze za mną. Teraz tylko polowanko na wielkie chomiki dla protein i tępych ruskich dla bimbru…
cdn?
Jak nie będzie 200 piw to pierdolę, nie piszę dalej