Ja na miejscu chłopa pozwałbym te wszystkie posrane związki za zalewanie wodą moich upraw. I odszkodowanie, za brak możliwości uprawy. Wiem, zasłanialiby się nieobliczalnością przyrody, i takie tam. Wtedy kontra z tymi rybkami, a bym wyliczył, ile tracę, bo łąki nie skoszę, bo pod ICH wodą. Dobry prawnik rozkurwiłby kolesiostwo. Gdybym był dobrym prawnikiem, za darmo dla chłopa bym zrobił sprawę, pół na pół, chłop by wyremontował budynki, a ja bym dostawił garaż na kilka samochodów. Pamiętajmy, że to się dzieje co roku, i nikt nie zabezpiecza upraw. Razy tyle lat? Można walczyć. A taka prawda, że prosty człowiek, to i mu dojebali. Ciekaw jestem, jak by to wyglądało, gdyby mieszkał tam 'dobry prawnik'. Z lizaniem butów jechaliby mu odszkodowanie i zrobili porządne obrzeże rzeki. Tak to jest. W mniejszej skali, koszę sobie działeczkę elektryczną wykaszarką, a do mnie jebnięta sąsiadka wydziera japę, że mam to wyłączyć, bo wezwie straż miejską. A ja do niej 'śmiało, może dam swój telefon, żebyś kurwo minut sobie nie nabijała'? Jebnęła oknem. Straż faktycznie wezwana. Przyjechali. O co chodzi? Uprzejmie papierki, że moja działka jest moja, a ona ma od miasta. Czyli ma gówno do powiedzenia. Poza tym nie obowiązywała cisza nocna, bo około godz. 14. Ona na "swojej" działce trzyma wszelkie rupiecie ze śmietników, więc dostała mandat 50zł za zaśmiecanie terenu miejskiego
nie spodziewałem się, ale japa od ucha do ucha. Przykaz w ciągu trzech dni uprzątnąć, bo sprawa trafi wyżej. W końcu przy grillu nie siedzę obok połamanych klamotów. Nie trzeba wiele, można. Wprowadziłem się niedawno, mieszkanie wykupione własnościowe. I sporo gruntu wliczonego w mieszkanie, który był korzystany bo nikt się nie czepiał. Skończyło się. Wyjebałem 'prawowitych' użytkowników, bo oni od wielu lat tu parkowali. A chuj mnie to boli, wypierdalaj i tyle. Jeden skończył na lawecie. Zapłacił, odebrał szrota (270zł) , i już stawia na ulicy.Nie ma miękko ze skurwysynami. Nie mam twardej dupy, Mam prywatny parking, jak na nim zobaczę obce auto, wzywam lawetę, i chuj. Postawiłem zamykane bramki. Styka, nikt nie stawia.