Żyjemy w wolnym kraju, każdy ma prawo odejść, jak mu się żywnie podoba.
A to już mamy legalną eutanazję? Od kiedy?
Bruno Hołyst uważa, że samobójstwo to rodzaj śmierci dobrowolnej, a traktowane jako pewien rodzaj wyboru, może być rozważane w kategoriach procesu decyzyjnego, zaś decyzja kojarzy się ze świadomością działania
Ale eutanazja jest formą samobójstwa, tylko bardziej humanitarnego. Skoro inne formy są legalne, dlaczego i tego nie zalegalizujemy?
A z definicji prawnej alkohol ani dopalacze nie są narkotykami, bo są legalne. Czy wtedy nijak nie możemy ich nazwać narkotykami? Nie zawsze definicje naukowe/prawne są logicznie skonstruowane.
Powiedz wtedy czy jakby lekarz dał pacjentowi pragnącemu eutanazji do ręki strzykawkę ze środkiem, który go uśmierci i pacjent by sam sobie go zaaplikował, to wtedy już by nie była eutanazja tylko samobójstwo?
Tak właśnie, SAMObójstwo. Tylko gdzie tu w ogóle jest miejsce na eutanazje? Co ma eutanazja do kogoś, kto może sam się zabić?
Leżąc w szpitalu pod kroplówką, wycieńczony chorobą tak, że ledwo mogę ruszać rękami, raczej nie mogę sobie pozwolić na zrobienie szubienicy, wyjściu do sklepu po pigułki do przedawkowania czy zrobieniu sobie mixa na złoty strzał. Dlatego padło pytanie, czy danie do ręki strzykawki z trucizną to eutanazja bo bez pomocy lekarza nie jestem w stanie zrobić sobie krzywdy.
Czy jeśli osoba jest sparaliżowana całkowicie od szyi w dół, chce żeby lekarz włożył jej do ust piguły (czekam na komentarze odnośnie uduszenia penisem na życzenie), które może połknąć i umrzeć, albo wypluć i żyć to jest to eutanazja czy samobójstwo?
Czytasz w ogóle? Na wszystko już masz odpowiedzi wcześniej. Danie czegoś do ręki, żeby mógł się zabić to nie eutanazja, zabicie kogoś wpychając tabletki w gardło to eutanazja. k***a ile można
Czytam, nie rozumiem o co się bulwersujesz, ale może chodzi o to, że to Ty nie doczytałeś?
Czy ja mówię o wpychaniu tabletek w gardło? Jak włożysz coś do ust to automatycznie połykasz, czy możesz wypluć?
Rozumiem, że wg Ciebie osoba sparaliżowana powinna dostać strzykawkę do ust i niech sobie kombinuje jak ma wbić, żeby popełnić samobójstwo, a nie ulec eutanazji?
Zakładam, że chodziło o 'do rąk'
Chcesz rozpatrywać przełknięcie w kontekście świadomego samobójczego aktu woli ?
1. To, że piszesz do mnie w tonie w jakim pisze się do debila nie znaczy automatycznie, że masz rację.
Rozumiem Twój tok rozumowania. Po prostu przedstawiam swój.
Moje poprzednie posty tyczyły się Twojej wypowiedzi "Co ma eutanazja do kogoś, kto może sam się zabić?" i w tym kontekście formułowałem myśli mówiąc o ludziach, którzy nie mogą sami się zabić.
Tak... Dajmy osobie sparaliżowanej od szyi w dół strzykawkę do rąk żeby mogła sobie sama ulżyć w cierpieniu
A dlaczego nie? Jeśli dostanę od lekarza strzykawkę z trucizną do ręki i mogę ją sobie wbić, lub nie - podejmuję decyzję i w razie "sukcesu" uznajesz to za samobójstwo. W momencie gdy sterować mogę ustami i powiekami, analogiczna "pomoc" w samobójstwie to włożenie do ust tabletki, którą mogę wypluć lub połknąć.
Ja nie widzę różnicy między podaniem do ręki pixy z trucizną osobie, która może włożyć ją do ust, lub położeniem jej na języku osobie, która tego zrobić nie może.
Idąc Twoim tropem eutanazja w końcu przestanie w ogóle istnieć jako pojęcie i to tylko kwestia opracowania maszyny, która zareaguje na impuls mózgowy niosący informację "chcę umrzeć".
Może i tak będzie. Nie wiem po co tak się emocjonujesz.
EOT z mojej strony bo to nie etyka.pl
EOT z mojej strony bo to nie etyka.pl