Rzecz działa się w Niemczech. Wilhelm, niczego nie podejrzewając, wraca swoim Renault do domu. Jedzie z prędkością około 100 km/h, gdy nagle przed samochód wbiega mu zając.
Wilhelm wyszedł z auta - pobieżnie je obejrzał - było całe, a zająca ni widu, ni słychu - uciekł. Pojechał on do domu i zapomniał o sprawie.
Następnego dnia żona Wilhelma - Sandra chciała pojechać na zakupy. Usłyszała dziwne szmery w komorze silnikowej. Pomyślała, że być może to kuna przegryza przewody i zadzwoniła po męża. Wilhelm obejrzał auto i natychmiast odkrył, co się stało. Pomiędzy zderzakiem a chłodnicą siedział potrącony poprzedniego dnia zając. Jak to się stało, że się tam dostał?
Po bliższych oględzinach Wilhelm odkrył niewielkie uszkodzenia w kratce, która pękła podczas zderzenia, a następnie zamknęła się i zając nie miał jak uciec.
Po uwolnieniu z pułapki szarak poskubał troszkę trawki, został dostarczony do znajomego myśliwego, skąd zwiał sobie do lasu cały i zdrowy.
Czekam na jakąś rzetelną ekspertyzę dotyczącą w jaki sposób zając przeżył/ czemu nie miał szans przeżyć.
Najlepiej jakby się zaczynała "pan od fizyki mówił że"
Jak zrobić pasztet zajęczy?
Idziesz do jakiegoś klubu, ważne żeby nie było selekcji przed wejście, szukasz najbrzydszej dziewczyny. Następnie zaciągasz ją w jakieś romantyczne miejsce typu wc no i posuwasz ją, aż pasztet zajęczy.