Młody, 31-letni chłopak, Bartek Zajda postanowił przebiec 600 kilosów, ze stolicy na festiwal. Rusza w poniedziałek, z placu Zamkowego. Co ciekawe, główne stołeczne media nie były zainteresowane tym wyczynem, także niektóre branżowe - jeden z portali zajmujących się biegami zawodowo powiedział mu, że "nie widzi w tym nic interesującego"ŹRÓDŁO. Dlaczego? Ano chłopak ma w dupie sponsorowanie. Nie chciał zakładać czapeczek, pić firmowych napoi i nosić loga na koszulce. Chciał tylko, żeby o tym napisano.
Tymczasem chłopak będzie bieg prawie 80 kilometrów dziennie. To jest możliwe, jednak nikomu nie życzę tego, co chłopak będzie czuł ósmego dnia na 50 kilometrze
Po co to robi? Chyba chce pokazać, że można. Niby mało, a tak wiele.
Wrzucam materiał, bo może kogoś zmotywuje. Jak nie - do kosza.
Biegnie na festiwal ale wcale mu nie zależy na reklamie. No durniejszych pierdół dawno nie czytałem. Hipokryzja całą gębą. Dla mnie to może nawet biec na Sybir.
Swoja droga, z dupy wziete ze mlody. Mlody chlopak mozna wg mnie napisac o kims max 25 lat. 31 to juz mezczyzna, zwykle z pieciolatkiem wlasnej produkcji krecacym sie pod nogami.
Zdecydowanie bardziej wolałbym przebyć ten dystans rowerem. Na rowerze można jako-tako odpoczywać, a 80 km biegu - prawdpodobnie - bez przerwy, to katorga
Heh, ciekawe kto z was zobaczy relację z biegu 80 kilometrów dziennie bez przerwy. Łykacie każde gówno jak kaczka nakrętki M8. Bo rzucone pod pysk to opierniczę...
ch...........07
2013-07-20, 16:16
j***niec, wygląda na takiego co łyka takie odległości. k***a też bym to zrobił, na razie katuje rower i rolki. Ale coś mi się zdaje, że bieg w maratonie muszę zaliczyć, bo pewne rzeczy trzeba sobie w życiu udowodnić.