18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach

"Wyzwalanie" Polski przez armie czerwoną

Galin • 2013-03-22, 12:59
Obudziłem się dziś rano z poczuciem misji rozpropagowania kilku historyjek, które usłyszałem od moich przodków. Chodzi mianowicie o moment "wyzwolenia" naszej uciemiężonej ojczyzny przez "bratnią armię czerwoną"

Przede wszystkim, musicie wiedzieć że kacap kacapowi nierówny. Rosjanie z zachodniej części Rosji byli odrobinę bardziej cywilizowany, od wszelkiej maści mongołów, tatarów, czeczenów, turków etc. Największy strach budziły oddziały złożone z tych właśnie sołdatów. Stąd wzięło się określenie: "Dzicz ze wschodu".

1. 19 stycznia 1945, Włocławek. Pierwsze sowieckie oddziały wkraczają do miasta. W jednym z domów, na ulicy Łęgskiej zmarła blisko 80 letnia kobiecina. Nie doczekała "wolnej Polski". Wszystkie domy były przeczesywane i rabowane -"Wy skrywajecie giermańca". Staruszka nie otworzyła drzwi, więc weszli z drzwiami. Cała drużyna sobie dogodziła, póki ciepła.


2. 20 stycznia 1945, Włocławek. Bohaterscy żołnierze bratniej armii czerwonej panują już nad miastem. Niemcy kaput, z wyjątkiem kilku Łotyszów którzy zabarykadowali się w wieży kościoła na ulicy Brzeskiej i prowadzą sporadyczny ostrzał sowietów. Ruskie robią to co potrafią najlepiej - plądrują. Z wystaw sklepowych ginie WSZYSTKO. W tym beczki z kitem. Kit i zniszczone beczki walają się po ulicy. Później oficer, dowódca garnizonu, miał przyznać iż jego żołnierze pomylili kit z chałwą.

3.27 stycznia 1945, okolice Wyrzyska(powiat Pilski). W okolicznej gorzelni (ważny punkt strategiczny!) pozostawiono drużynę armii czerwonej. Oficer, który kwaterował w miasteczku wydał nieludzki rozkaz. Zakaz spożywania alkoholu w gorzelni. 28 stycznia, rano. Oficer wraca do gorzelni, sprawdzić sołdatów. Wszyscy pijani w sztok, nieprzytomni. Wydał kolejne rozkazy. Gorzelnie zaminowano i wysadzono w powietrze. Z drużyną jej "broniącą" w środku"


Na koniec mały bonus. Kojarzycie zdjęcie, na którym kacap stawią czerwoną flagę, w Berlinie?
Zostało ono edytowane. na ręce którą trzymał flagę miał pięć zegarków.

Zachęcam do wpisywania podobnych historii, zasłyszanych tu i ówdzie.

de...........nt

2013-03-22, 19:45
Moja babcia, która podczas wojny przeżyła bardzo wiele, nie raz i nie dwa opowiadała mi, że Rosjanie okrucieństwem i dziczą wielokrotnie przewyższali Niemców. Do tego, w czasie wojny na Ukrainie (wtedy jeszcze Polsce), Polacy traktowali Niemców, jak wybawicieli, przed partyzantką UPA, która mordowała całe wioski, łącznie z kobietami i dziećmi. I o ile jakaś polska rozdzina nie ukrwała Żyda, nic im nie groziło. Musieli jedynie oddawać Niemcom część żywności - chleb, jajka, mleko, sery, itp.

kucma19

2013-03-22, 19:47
gdzie jest ten komunista edvil co ma lenina w awatarze? komunisci to jak zydostwo, kula w leb i do piachu

Gracjan

2013-03-22, 19:55
Szto je nemiecka propaganda

astmuus

2013-03-22, 20:00
U mnie tylko historie po stronie niemieckiej raczej :) ... Pomijam już to, że kilka(naście) ruskich czołgów leży pod ziemią / na dnach jezior w Sandomierzu...

1. Mojej prababci coś się wbiło i szybko doszło do zakażenia... Gangrena itd. No i podczas przejścia niemieckiej Armii przez miasto (zdaje się Koprzywnicy), jeden zauważył, że moja prababcia kuleje. Był to lekarz, który obejrzał co się dzieje, pomógł i wyleczył bo stacjonowali w okolicy. Niemcy jednak nie byli tacy źli - zwłaszcza Ci zwykli, którzy byli wprowadzani do armii na zasadzie gestapo i ich "włączymy Cię do armii albo pożegnasz się z rodziną" ; ).

2. Mój pradziadek sp***olił z niemieckiego obozu pracy w (zdaje się) Austrii.

3. Moi wujkowie (kuzyni albo bracia, nie pamiętam), podczas wojny, pracowali na robotach u Niemców. W końcu jeden się wk***ił, rzucił łopatę i powiedział, że pracować nie będzie. Niemiec wyciągnął pistolet. Wtedy drugi zasłonił pierwszego ciałem. Obaj zginęli ;c.

Dr.Val

2013-03-22, 20:14
No i trafił się ciekawy temat, wiec i ja co nieco dopowiem. Fakty zasłyszane od starszych ludzi, którzy przeżyli wojnę. Rozmawiałem z Polakami i Niemcami nawet na zleceniach za granicą przy wieczornym "sznapsie" w knajpce. Wiele rozmów mam nawet nagranych, bo nie sposób wszystko zapamiętać. Ciekawostki:
- hitler pozbył się bezrobocia i niemcy tak go za to pokochali
- niemcy mieli zdobyc polskę w tydzień, ale im nie wyszło, jak znajomi i bracia niemieccy zaczeli wracac bez pulsu to to hitler juz nie był taki wspaniały
- na pociąg hitlera był napad pod Jełową koło Opola, jednak adolf przepuścił pociąg z żołnierzami i tamtym się oberwało
- są ciekawe bunkry pod opolem we wsi Święciny, jednak nie odkryte do dziś. Na wojnie siedziała tam prominencja i wojska miały zakaz wstępu
- adolfo produkował idealnych małych niemców z idealnych dla niego niemek i niemieckich żołnierzy
- gdy berlin był zdobyty, wrocław wciąż się bronił, było słychać strzały pod Opolem i łunę świateł. Wsio padline wdupiono do odry.
- po wojnie polacy wybijali i mordowali ukrywających się niemców

i wiele wiele innych faktów zapisanych w nagraniach w prywatnej kolekcji. Może kiedyś wrzucę to na YT i założę temat. Każde nagrania po około 20-30 minut.

2 główne fakty rodzinne:
- ojciec taty opowiadał, że na syberii łapali szczury, żeby przeżyć
- ojciec mamy opowiadał jak spod lwowa przesiedlali ich 4 dni w jednym wagonie kolejowym z druga rodziną. W drugim wagonie bydło i rzeczy.

edyta, bo przypomniało mi się coś:
- niemcy nie wiedzieli, że adolf organizuje obozy koncentracyjne, nie chwalono się tym w dojczach
- na dworcu w opolu byly darmowe dostawy bydła i ogółu zwierząt, rozdawali za darmo, ale jakoś nikt nie był ciekawy skąd te zwierzęta

cornishon69

2013-03-22, 20:21
Barban napisał/a:

Akurat z tym ze zdjęcie było edytowanie to nieprawdę powiadasz. Ruscy rabowali jak leciało, cenne oprócz broni (głównie Lugera) były zegarki, ściągano je z trupów lub zabierano jeńcom. Dlatego niektórzy mieli po kilkanaście zegarków i nosili je na rękach, po kilka na raz.



Źle go zrozumiałeś, właśnie na tym zdjęciu nie ma tych zegarków a tak na prawdę tam były i na ty polega ten fotomontaż.

ozoq

2013-03-22, 20:24
Rok temu leżałem w szpitalu na święta na kardiologii.
Obok mnie leżał ponad 80letni dziadek. Miły był, grzeczny. Jak gasili światła zwijał się w kłębek i momentalnie zasypiał. Za dnia nikomu nie wadził.
Pewnego dnia opowiadał mi o czasach wojennych. Był wtedy kilkuletnim chłopcem. Wtedy chyba pierwszy raz usłyszałem, że Niemcy nie byli tacy źli jak Ruscy. Pamiętam jak wspominał, że dostał od niemieckiego żołnierza czekoladę. Gdy sytuacja na froncie się odmieniła i na nasze tereny zaczęli napływać Rosjanie opisywał podobne sytuacje do tych waszych. W biały dzień potrafili zastrzelić Bogu winnemu człowieka na ulicy. Bo się krzywo spojrzał czy powiedział coś nie tak. Opowiadał jak żołnierz ganiał go z pistoletem, gdy zabrał mu dla żartu czapkę.

Calme

2013-03-22, 20:44
Ja za młodu bardzo dużo słyszałem opowieści wojennych od dziadka, jednak jako 6 czy 7 latek mało co pamiętam. Jedyne co zapamiętałem z jego opowieści to jak mówił jak niemcy przyszli, wsadzili go jako chłopca z rodziną do wagonu bydlencego i wywieźli na roboty do niemiec. Na szczęście nie do obozu bo pewnie mnie by nie było. Przebywali gdzieś u niemca pracując na jego farmie, opowiadał że źle nie mieli, jeść i wodę dostawali, spali w oborze z bydłem więc mieli chociaż ciepło. W porównaniu do opowieści wyżej, widzę jak dużo szczęścia mieli moi bliscy.

Websterthe1

2013-03-22, 20:57
Podobno w Szczecinie towarzysze zajadali się kremem NIVEA (taka kryptoreklama) :-P

normalnynick

2013-03-22, 21:00
Podobno zdjęcie z tym bolszewikiem z flagą radziecką w Berlinie, to jako pierwszy dotarło tam wojsko polskie i to Polak wieszał polską flagę, którego chwilę później zepchnięto z dachu i strzelono fotę kacapowi z czerwona flaga

gargo

2013-03-22, 21:08
Historie mojej Babci:

1. Za czasów okupacji w Krakowie moja Babcia miała wypadek- palec dostał się w walce magla.
Palec połamany pokrwawiony więc zabrała ją Prababka do lekarza, a że miały daleko musiały jechać tramwajem. W tym czasie tramwaje były podzielone na część dla Niemców i część dla Polaków. W części polskiej panował ogromny ścisk, a jeden z Niemców wziął Babkę i Prababkę do wydzielonej części niemieckiej.

2. W czasie "wyzwalania" przez swołocz czerwoną cała rodzina Babki uciekała z miasta i była świadkiem takiej sytuacji. Drogę zablokowali ruscy i kontrolowali ludzi: Jeśli ktoś miał gładkie i nie poniszczone dłonie to dla nich znaczyło że inteligent ( nie pracował ciężko) i cała rodzina była rozstrzeliwana.

3. Z kolei w czasie "wyzwalania" ludzie chowali się w piwnicach, niejednokrotnie kilka rodzin. Co robili ruscy, ano wrzucali granaty przez zsypy na węgiel.

Websterthe1

2013-03-22, 21:11
Polacy zawiesili pierwsi flagę na Bramie Brandenburskiej ale radziecki snajper zastrzelił naszego żołnierza. To i tak nic w Berlinie dochodziło do walk miedzy Rosjanami oddziałami Żukowa i Koniewa jedni na drugich zsyłali artylerie, ot takie wyścigi kto pierwszy

Prometheus_Coprophagus

2013-03-22, 21:14
Wręcz legendarna była słabość czerwonoarmistów do zegarków. Chociaż z problemem tym wiąże się wiele dowcipów, które krążą do dziś, to ograbionym wcale nie było do śmiechu. Niekiedy fakt posiadania zegarka stawał się nawet przyczyną tragedii. Świadczą o tym nawet dokumenty sowieckie. Jedną z metod zdobywania zegarków opisał Marian Kopf z Lubaczowa: "Każdy posiadacz jakiegoś zegarka, nawet budzika, był potencjalnie zagrożony. Takim prostym sposobem zdobywania zegarków było niewinne pytanie: >>słuszajtie towariszcz, skolko wremia?<<. Jeśli naiwny się zdradził, że ma zegarek, to już było po zegarku, podobnie było z rowerami". Potrzeba posiadania zegarka niekoniecznie szła w parze z elementarną wiedzą na temat tego urządzenia. Sowiecki podoficer, który na przemyskiej ulicy kupował budzik, z przerażeniem rzucił go na ziemię w chwili, gdy ten zaczął dzwonić. Z kolei we Lwowie, podczas zabawy zorganizowanej w związku z 22. rocznicą rewolucji październikowej, oficerowie ACz, którzy nie zdążyli zaopatrzyć się w chronometry, nadrabiali ten brak założeniem na nadgarstki kompasów.
(...)
W sowieckich filmach wojennych z minionej epoki często przewijał się motyw rozśpiewanych żołnierzy, jadących samochodami bądź na pancerzach czołgów, przy akompaniamencie czerwonoarmisty grającego na harmonii lub akordeonie. Rzeczywistość była nieco inna, żołnierz musiał najpierw tę harmonię zdobyć. Jeżeli ten ambitny zamiar mu się nie powiódł, musiał posiłkować się innymi przedmiotami, z pozoru przypominającymi instrumenty muzyczne. Pracownik przemyskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, Jan Smołka, odnotował wydarzenie, jakie miało miejsce w tym mieście. Oto jeden z sowieckich żołnierzy "kupił w sklepie maszynkę do mięsa, szedł ulicą, kręcił korbą i narzekał, że mu nie gra".

Źródło: Źródło: Tomasz Bereza, Obraz czerwonoarmisty na okupowanych ziemiach polskich (1939-1941) w dokumentach, wspomnieniach i relacjach w: Okupacja sowiecka ziem polskich 1939-1941, red. Piotr Chmielowiec, Rzeszów - Warszawa 2005, s. 15.

Shaman_

2013-03-22, 21:19
Z opowiadań babci:

Moja prababcia idąc ulicami Łańcuta , ze swoim małym synem (bratem mojej babci - żeby nie było) natrafiła na niemieckiego oficera prowadzącego przed sobą żyda. Babcia opowiadała że miał strasznie smutne oczy. Prababcia miała kisiel w majtach bo sama w plecaku miała sporo chleba - a jak wiadomo to było zabronione. Kilka sekund po tym jak się minęli usłyszała wystrzał. Tuż za jej plecami żołnierz zabił żyda. Miała dużo szczęścia że niemiecki oficer zajęty był żydem bo prawdopodobnie zrobił by jej rewizje.

Kiedy Niemcy wycofywali się z Łańcuta jeden z żołnierzy (zwykły szeregowiec) przyszedł do domu mojej prababci i poprosił o jakiś święty obrazek. Obiecał że jeżeli przeżyje to go odeśle. Obrazek nie wrócił....


Wiele słyszałem też o "Kacie łańcuckim" - Józefie Kokocie. Był on czeskim (albo czechosłowackim) volksdeutchem i żandarmem w Łańcucie. Często jadąc motocyklem zdarzało mu się strzelać do ludzi dla zabawy. Wiadomo - głównie skupiał się na żydach ale tak na prawdę na ulicy nikt nie mógł się czuć bezpiecznie. Największą zbrodnią jakiej się dopuścił była masakra w Markowej.Zabito tam łącznie 16 osób - w tym kilkuletnie dzieci i kobietę w ciąży. Roczne dziecko zabił uderzając jego główką o drzewo (tutaj to pewnie niektórym może się podobać ale nie takie są moje intencje)

http://pl.wikipedia.org/wiki/Zbrodnia_w_Markowej_%281944%29


Wiadomo - takich jak on w całej polsce było wielu. Ale teraz najważniejsze:

Pomimo tego wszystkiego co zrobili Niemcy , moja Babcia i tak twierdzi że gorsi byli Rosjanie...

I jeszcze jeden przykład tym razem ze strony dziadka - kiedy Niemcy maszerowali przez pola nie było siły żeby przeszli przez jakieś uprawy np - zborze. Rosjanie za to szli przed siebie mając w dup*e po czym idą. Możne nam się to wydawać błahostką ale praca na roli (szczególnie w tamtych czasach kiedy nie było żadnej mechanizacji) była kur*wsko ciężka.

KlinikaAborcyjna

2013-03-22, 21:34
Barban napisał/a:

Akurat z tym ze zdjęcie było edytowanie to nieprawdę powiadasz. Ruscy rabowali jak leciało, cenne oprócz broni (głównie Lugera) były zegarki, ściągano je z trupów lub zabierano jeńcom. Dlatego niektórzy mieli po kilkanaście zegarków i nosili je na rękach, po kilka na raz.



Cytat z książki "Zapiski oficera armii czerwonej " ot i cała prawda o ówczesnych ruskich ludziach

Wstaję ja dziś rano i pierwsza rzecz na zegarek patrzę. A on drugą pokazuje. Co za czort?
– myślę. Posłuchałem ja: nie chodzi. Potrząsnąłem go, też nic – nie funkcjonuje. Ot i orżnął mnie burżujski zegarmistrz! Trzeba było „Kirowski” kupić. Bardzo ja zdenerwowałam się i nawet na kiełbasę apetyt straciłem. Tylko ubrałem się jak najprędzej, pistolet załadowałem i od razu do zegarmistrza walę. Przychodzę i, nie witając się, z miejsca mu powiadam:
– Cóż to za kpiny? Za taką hecę ja mam prawo tobie zaraz w łeb palnąć! Gwarancję dawałeś mi na rok, a zegarek na drugi dzień zepsuł się.
– Może uderzyliście go, albo spadł?
– Jestem oficer i kulturalny obywatel Związku Radzieckiego. Wiem, że zegarka na ziemię nie rzuca się. Tylko ty mnie zepsuty zegarek sprzedałeś. Ale to ci łatwo nie ujdzie!
– Proszę mi pokazać zegarek – powiedział zegarmistrz.
Dałem ja mu „Omegę”. On szkiełko w oko wsadził, zegarek otworzył i patrzy. Potem uśmiechnął się jadowicie i zegarek zamknął. Później główkę przy zegarku palcami uchwycił i zaczął ją kręcić. Potem posłuchał i podaje mi „Omegę”.
– Zegarek – powiada – jest w porządku, tylko trzeba raz dziennie go nakręcać, bo mechanizm jest poruszany sprężyną.
Ale ja to już i sam zmiarkowałem. Lecz żeby drań się nie cieszył, że niby taki mądry jest, to ja jemu powiedziałem:
U nas w Związku Radzieckim, lepsze zegarki nakręca się elektrycznością.