Powodem do zastanowienia jest to, dlaczego od wielu lat z naszego kraju nie wyszedł jakiś zespół, którym zainteresował by się ktoś na świecie czy chociażby w Europie.
No i jest piękna a prosta muzyka. Choćby Garbarek ! Tylko w tym rapie co słuchałem, zawsze zapętlony był bit na góra czterech dźwiękach. Da się w ten sposób wywołać, jak napisałeś, zamierzony przez danego artystę konkretny stan emocjonalny? Możliwe, że Poniedzielski słyszał w życiu jedynie tę część rapu, co i ja - bo nie zamierzam krytykować rapu jako ogółu. Więc pisałem wcześniej nie tyle o samym rodzaju muzyki mówionej, ile o stereotypie zapisanym w mojej głowie na temat tegoż.
Poza tym... Chętnie bym posłuchał rapera przebijającego się przez kolejne partie solowe chłopaków z Liquidów !
Kolego, polska szkoła death metalu znana jest na całym świecie. Nie ważne czy jesteś w Tokio, Hamburgu, La Paz czy Johannesburgu - płytę Behemotha czy Vadera kupisz w każdym większym sklepie muzycznym.
A gatunku jakim jest rap nie da się eksportować, bo bariera językowa jest tu zbyt duża, a i nieprzekładalnych treści cała masa.
Czasami dobrze sklejony "bit" składający się z 2-ch dźwięków, jest w stanie wywołać ciekawe emocje, ale w moim przypadku, jako, ze jestem bardzo subiektywny, a taki w tym temacie powininem być, tyczy się to bardziej gatunków z działki elektroniki Co do stereotypów, warto się ich pozbyć, choć wiem, ciężko czasami znaleźć w określonej dziedzinie pozaregularny wyjątek.
Btw- apropo liquidów, nie jest to taki zły pomysł, zjawisko to, można byłoby określać mianem progressive rap'u, z indywidualnymi domieszkami artystów , całkiem do przyjęcia w mojej łepetynie.
kolego, proszę czytaj ze zrozumieniem. Death metal jest dla mnie muzyką niszową.