18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Wyimaginowany przyjaciel

BongMan • 2013-11-24, 02:03
Jeśli jedna osoba ma wyimaginowanego przyjaciela, to jest chora psychicznie.
Jeśli wiele osób ma tego samego wyimaginowanego przyjaciela, to jest to religia.

Masterof

2013-11-24, 12:07
Jako, że kiedyś miałem Diskowery to jestę znawcą i oglądałem program za czasów wielkiego halo na "Kod...", w którym to jakiś inny znawca podał, że gość Jezus, Jeszhua, czy jakby go tam nie nazywano, nigdy nie istniał w żadnym spisie ludności, oczywiście w czasach i okolicach, które to podaje biblia. Zatem ktoś jednak zaprzeczył istnieniu tego typka.

SamSobieBogiem

2013-11-24, 12:08
tu chodzi o sam fakt tego, że tak by było... byłoby gdybym potrafił. Istnieje teraz masa iluzjonistów, magików itp osób, więc nie mam na to szans, chyba, że wymysliłbym coś, czego jeszcze nie było, a w czasach Jezusa, tak myślę, że taki Copperfield biłby go na głowę.

bloodwar

2013-11-24, 12:13
@decode21 - to, że Jezus istaniał nie dowodzi automatycznie, że był bogiem i miał jakieś nadprzyrodzone zdolności - dzisiaj ludzi którzy uważają się za bogów zamyka się w zakładach bez klamek (ewentualnie pozwala im się rządzić Koreą Północną i jakimiś małymi afrykanskimi państewkami :) ale wtedy nie było radia, telewizji i internetu, więc wystarczyło że kilka osób puściło plotkę że kogoś uzdrowił, że zmienił wodę w wino, że jego matka była dziewicą w chwili narodzin syna etc. i potem już poszła lawina plotek i niedopowiedzeń. W dzisiejszych czasach, mimo rozwoju techniki komunikacyjnej, kamer, dyktafonów etc. trudno jest dojść co się wydarzyło choćby na sobotniej imprezie bo z 20 osób które tam były każda opowiada co innego, a co dopiero dojść co się naprawdę wydarzyło 2000 lat wczesniej. Analogii do takich wydarzeń należy szukać przy okazji powstania każdej sekty - guru przekonuje do swoich pomysłów kilka osób, one przekonują kolejnych i potem samo się toczy, jedne sekty zdobywają miliony wyznawców i zostają religiami (np. scjentolodzy, chrześcijanie, muzułmanie, buddyści) a o innych, np. Heaven's Gate czy Świątynia Ludu nikt już nawet specjalnie nie pamięta...
http://pl.wikipedia.org/wiki/Heaven%27s_Gate
http://pl.wikipedia.org/wiki/%C5%9Awi%C4%85tynia_Ludu

A istnienia Jezusa próżno szukać choćby w spisach ludności czy księgach historycznych z okresu, zaś wszelkie "dowody" powstały już kilkaset lat po jego śmierci i były spisane albo przez chreścijańskich "historyków" albo przez wyznawców innych religii w których Jezus również odgrywa jakąś tam rolę (np. muzułmanie wierzą, że był jednym z pomnijeszych proroków Allaha) więc są niewiarygodne

_P...........K_

2013-11-24, 12:16
Piti1234555 napisał/a:

tu chodzi o sam fakt tego, że tak by było... byłoby gdybym potrafił. Istnieje teraz masa iluzjonistów, magików itp osób, więc nie mam na to szans, chyba, że wymysliłbym coś, czego jeszcze nie było, a w czasach Jezusa, tak myślę, że taki Copperfield biłby go na głowę.



Dokładnie. Poza tym po co się trudzić iluzjami? Wysłałbyś pierwszego lepszego "Kowalskiego" kilka tysięcy lat wstecz z zapalniczką za zeta w łapie, to wzięli by go za boga.

Mercury001

2013-11-24, 12:19
o 2 w nocy to się śpi, a nie myśli o religii na sadisaticu :D

*sadisticu

SamSobieBogiem

2013-11-24, 12:23
POLAK_nie_polaczek napisał/a:



Dokładnie. Poza tym po co się trudzić iluzjami? Wysłałbyś pierwszego lepszego "Kowalskiego" kilka tysięcy lat wstecz z zapalniczką za zeta w łapie, to wzięli by go za boga.



Otóż to. Teraz całkiem poważnie - Skąd pewność, że Jezus nie był:
a) podróżnikiem w czasie
b) podróżnikiem między wymiarami
c) przedstawicielem obcej cywilizacji
-pozaziemskiej
lub
-z innego kontynentu


Większość osób zainteresowanych ufologią kojarzy zapewne postać pisarza Zecharii Sitchina, który szukał śladów istot pozaziemskich w przekazach starożytnych Sumerów. Istnieją jednak teorie mówiące, że kosmici pozostawili także swe ślady w Starym i Nowym Testamencie objawiając się w postaci różnego rodzaju tajemniczych zjawisk interpretowanych niekiedy jako znaki od Pana. Zaliczamy do nich m.in. wspominane w Piśmie Świętym opisy latających pojazdów (w tym rydwanów), podniebnych filarów, chmur, ogni i cudownych świateł. Jeden ze "sztandarowych dowodów" na ingerencję sił nieziemskich w rozwój cywilizacji na naszej planecie ma zawierać się w bardzo enigmatycznym fragmencie "Genesis", w którym mowa o "gigantach" oraz "synach bożych" biorących za żony człowiecze córki. Umysłowość ludzi żyjących na początku epoki podboju kosmosu pozwala dopatrzeć się tam śladów przybyszów z innej planety. To nie wszystko, bo jak się okazuje - lista biblijnych bliskich spotkań jest znacznie dłuższa.

Jeden z przykładów obserwacji niezidentyfikowanego zjawiska powietrznego zawierać się ma w następującym fragmencie "Księgi Rodzaju": "A kiedy słońce zaszło i nastał mrok nieprzenikniony, ukazał się dym jakby wydobywający się z pieca i ogień niby gorejąca pochodnia." Tajemniczy obiekt miał też towarzyszyć Izraelitom w czasie ich drogi do Ziemi Obiecanej. Jak mówi "Księga Wyjścia": "A Pan szedł przed nimi podczas dnia, jako słup obłoku, by ich prowadzić drogą, podczas nocy zaś jako słup ognia, aby im świecić, żeby mogli iść we dnie i w nocy." Kiedy indziej z kolei "Pan" ukazywał się im pod postacią cudownej chmury: "W czasie przemowy Aarona do całego zgromadzenia Izraelitów spojrzeli ku pustyni i ukazała się im w obłoku chwała Pana."

Jednak najsłynniejsze biblijne spotkanie z UFO przypadło w udziale prorokowi Ezechielowi. Jego wizja boskiego rydwanu stała się wdzięcznym tematem dla artystów, którzy próbowali odmalować w swych dziełach enigmatyczny pojazd a także dla tych, którzy widzieli w jego opowieści coś więcej aniżeli religijną alegorię.

Ezechiel tak zaczyna swój opis: "Patrzyłem, a oto wiatr gwałtowny nadszedł od północy, wielki obłok i ogień płonący (oraz blask dokoła niego), a z jego środka [promieniowało coś] jakby połysk stopu złota ze srebrem, (ze środka ognia). Pośrodku było coś, co było podobne do czterech istot żyjących..." Historia ta tak mocno podziałała na wyobraźnię pisarzy, że Erich von Daniken porównał nawet widziany rzekomo przez proroka pojazd do współczesnych machin wykorzystywanych przez amerykańskie wojsko.
Ezechiel wydaje się bowiem w swym opisie próbować przybliżyć odbiorcy wygląd bliżej nieokreślonego obiektu mechanicznego złożonego z kół. W jego wizji-relacji czytamy dalej: "Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu wokoło. A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła."

Opis ten tak bardzo zainspirował Josepha Blumricha - inżyniera z NASA, że postanowił on sporządzić rysopis zaobserwowanego wówczas obiektu. W swej książce pt. "The Spaceships of Ezekiel" ("Kosmiczne statki Ezchiela") poddaje on analizie sześć różnych tłumaczeń fragmentu a na postawie zgromadzonego doświadczenia technicznego prezentuje współczesną wizję tego, co mógł zobaczyć Ezechiel. Jego interpretacja bożego rydwanu przypomina futurystyczny pojazd w postaci odwróconego do góry nogami bąka-zabawki z czterema przyczepionymi od dołu prętami wyposażonymi w śmigła.

Zwolennicy obecności kosmitów w świętej księdze nie kończą tu na wytykaniu zbieżności między opisami z Biblii a współczesnymi spotkaniami z UFO. Co śmielsi UFO-entuzjaści wskazują np., że wizja drabiny widzianej we śnie przez Jakuba, po której poruszali się aniołowie reprezentować ma moment opuszczania statku przez starożytnych astronautów. Nowy Testament nie daje nam już tylu okazji do domysłów, choć w tym przypadku główne kontrowersje ogniskują się wokół opisu wniebowstąpienia Chrystusa.

Niezależnie od tego, czy uwierzymy w biblijne spotkania z UFO, czy nie, jasna wydaje się sprawa, że zjawisko obserwacji dziwnych zjawisk na niebie jest takie stare, jak ludzkość. Przez wieki zmieniała się tylko kwestia jego interpretacji. Choć my skłonni jesteśmy dostrzec w opisie Ezechiela rodzaj egzotycznego pojazdu, współcześni prorokowi widzieli w tym zapewne coś zupełnie innego.

Serwis Infra

Wszystkie cytaty pochodzą z "Biblii Tysiąclecia", Pallotinum, Poznań 2000.

Zarammoth

2013-11-24, 12:25
Chodzi o to, że Jezusów-shipisiałych buntowników w tamtym okresie było wielu. Imię było popularne, a czasy takie, że co rusz ktoś podburzał lud. Nie słyszano jednak o jakimś cudotwórcy, bo dopiero dużo później przypisano te cuda, jak i dziewictwo Maryi i inne pierdoły zaczerpnięte z wcześniejszych mitologii czy legend. Chodziło o człowieka-symbol dającego motywację do oporu przeciw Rzymowi.
Jezus był po prostu kimś w rodzaju lewaka - podburzał ludzi przeciw władzy i kościołowi, tradycji. Propagował pacyfizm, żył w komunie z grupą ludzi, dzielili się jedzeniem po równo. Nigdy nie opowiadał się za patriotyzmem, a jedynie za walką przeciw niesprawiedliwości społecznej. Do tego długie włosy. Dzisiaj pewnie by dostał niezły wpie**ol od prawicowców.
I nie dziwne, że "naukę" ludzi zaczął dopiero 3 lata przed śmiercią w wieku 30 lat, a przez taki okres nic o nim nie było słychać?

pi...........ja

2013-11-24, 12:46
Bongman na starość wojującym gimbusem został.

korinogaro

2013-11-24, 12:56
W sumie w tym temacie można jedynie powiedzieć, że wierzący to taki który nie wierzy w 3987 bogów (liczba z dupy ale potrzebna dla dalszej części zdania) ale w jednego wierzy. Ateista to taki który nie wierzy w 3988 bogów.

_P...........K_

2013-11-24, 13:04
Nie mogę patrzeć na szerzącą się głupotę, więc wytoczę najlepszy argument przeciw wszystkim religiom:
- Panowie i Panie, mamy XXI wiek, skończcie z zabobonami sprzed wielu tysięcy lat, czas dorosnąć. :kawa:

joystik1337

2013-11-24, 13:11
Od dziś ignoruję tematy Bongmana.

korinogaro

2013-11-24, 13:33
BTW. Zastanawia mnie skąd ludzie wierzący w daną religię wiedzą że ich bóg to jest ten właściwy.

Sylarr

2013-11-24, 13:34
@decode21 to że Jesus istniał nie znaczy, że dokonał jakiegokolwiek cudu. Mahomed też istniał i też mu się przypisuje cudy niewidy.

mariuan

2013-11-24, 14:24
Jeżeli ktoś uważa że coś nie istnieje, a jednocześnie stara się z tym walczyć, to nazywamy to urojeniem

_P...........K_

2013-11-24, 14:32
mariuan napisał/a:

Jeżeli ktoś uważa że coś nie istnieje, a jednocześnie stara się z tym walczyć, to nazywamy to urojeniem



Chyba chciałeś pojechać ateistom, że walczą z bogiem, ale coś Ci nie wyszło. :roll: Ateiści walczą logicznymi argumentami z ciemnotą w ludzkich głowach, która jest niestety jak najbardziej realna i przynosi więcej szkód niż pożytku.