18+
Ta strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich.
Zapamiętaj mój wybór i zastosuj na pozostałych stronach
topic

Wspaniałomyślny kitku

Flodzia • 2024-03-18, 20:47

Sam się tego nauczył :-D

JanJankowski

2024-03-18, 20:49
Dupe wytarł w pościel zamiast papierem toaletowym. Kiciuś jest bliski ideału :-D

wojwod

2024-03-18, 20:56
Nauczył się od swojego Pana lub Pani .

PabloSkills

2024-03-18, 20:58
Oglądając chciałem powiedzieć "a dupe wytrze o dywan", ale się myliłem i mnie zaskoczył.

Caanonierka

2024-03-18, 21:05
"Saneczkowanie"u psów i kotów oznacza że trzeba je odrobaczyć!To przez pasożyty odbyt je swędzi!Wystarczy kropla-dwie preparatu na kark! 2 x w roku!

Ogórek

2024-03-18, 21:08
Kot pies to zwierzęta które muszą być na wolności. Kot ma likwidować gryzonie a pies ma bronić obejścia. Nie k***a w domu będą trzymać i kot dupę wytrze o kołderkę a pies wyliże policzek tym samym jeziorem co przed chwilą piłował sobie zad.

Zbyszek3000

2024-03-18, 21:18
Murzyn by nie uwierzył że w Europie koty są bardziej cywilizowane niż czarne małpy czlowiekopodobe

Nome

2024-03-18, 21:32
jezu oglądam jak kot sra....

muszę sobie zrobić przerwę od sadola

majeńka

2024-03-18, 21:33
Tak moda się teraz zrobiła, podobno łatwo kota nauczyć. Ale to ma sens chyba tylko dla kotów domowych — przynajmniej kiedy ja kota miałam, tradycyjnie go wypuszczałam, bez udziwnień. To nie pies żeby trzeba było go wyprowadzać, zbierać sraki (bo kot sam zakopuje), itd.

leonidkacap

2024-03-18, 21:47
Ogórek napisał/a:

Kot pies to zwierzęta które muszą być na wolności. Kot ma likwidować gryzonie a pies ma bronić obejścia. Nie k***a w domu będą trzymać i kot dupę wytrze o kołderkę a pies wyliże policzek tym samym jeziorem co przed chwilą piłował sobie zad.



powiedz to tym wszystkim zj***nym lewakom które zabraniają strzelania w sylwestra żeby piesek lub kotek nie dostali sraczki

SkoPio1

2024-03-18, 21:57
JanJankowski napisał/a:

Dupe wytarł w pościel zamiast papierem toaletowym.



Więc mówisz, e obejrzałeś film.
W kinie też na głos mówisz, co właśnie zobaczyłeś?

No to specjalnie dla ciebie:


Ist­nie­je pew­na zbrod­ni­cza, mil­jo­no­wa ma­fja, któ­rej pod­ła dzia­łal­ność nie da się nie­ste­ty „pod­ciągnąć” pod pa­ra­gra­fy ko­dek­su kar­ne­go, cho­ciaż członko­wie jej za­słu­gu­ją na wszel­kie ist­nie­ją­ce, a na­wet za­nie­cha­ne już spo­so­by tor­tu­ro­wa­nia, na cięż­kie więzie­nie z ciem­ni­cą, na chło­stę pu­blicz­ną lub do­raź­ne mor­do­bi­cie. Ta zor­ga­ni­zo­wa­nia ban­da, ta „fe­ra­jna” ciem­nych in­dy­wi­du­ów dzia­ła wy­łącz­nie na te­re­nie kin. Krad­ną? Nie. To by­ło­by zro­zu­mia­łe. Wywołują zgor­sze­nie mo­ral­ne? Nie. To by­ło­by ra­czej przy­jem­ne. Cóż więc te wy­rzut­ki ro­bią? Czy­ta­ją gło­śno na­pi­sy fil­mo­we. Nie wiem, ko­cha­ny czy­tel­ni­ku, czy i za tobą łażą. Za mną — za­wsze. Gdy tyl­ko sią­dę w ki­nie, sia­da tuż za mną (lub cze­ka tam już na mnie) ja­kaś par­ka i na­ głos, z kre­tyń­skim upo­rem, od­czy­tu­je na­pi­sy. Jeżeli par­ka skła­da się z sam­ca i sa­mi­cy, spe­aker­ką jest za­zwy­czaj ona. Je­że­li to para cha­mów ro­dza­ju męskie­go, czy­ta­ją na­ prze­mian. Je­że­li dwie idjotki — jed­no­cze­śnie. Zda­rza­ło mi się nie­jed­no­krot­nie mieć za sobą całe ro­dzi­ny. Wte­dy re­cy­ta­cje od­by­wa­ły się we­dług za­sad „roz­kła­da­nia gło­sów” (me­lo­de­klama­cja) z wpad­ka­mi cien­kich gło­si­ków dzie­cię­cych.
Naj­gor­szą od­mia­ną tych po­two­rów są typy, nie­tylko od­czy­tu­ją­ce na­pi­sy, ale wręcz i po­ pro­stu opo­wiada­ją­ce gło­śno, co się na ekra­nie dzie­je. Zja­wia się na­pis: „I cóż z na­szą spra­wą, ko­cha­ny hra­bio? Czy zobaczę kie­dy swo­je pie­nią­dze?”. By­dlę za­czy­na sy­la­bi­zo­wać:
— I... i... có... có... cóż z na... na-na-na­szą spra­wą ko... ko­cha... ko­cha­ny hra­bio... bio... Na­pis tym­cza­sem znikł, pyta się więc by­dlę­cia obok, co tam „sta­ło na­pi­sa­ne”. Dru­gie by­dlę mówi:
— Py­tał się jego, co z tą spra­wą i czy jemu for­sę odda. Na ekra­nie wi­dać już hra­bie­go i jego ad­wer­sa­rza, roz­ma­wia­ją­cych z oży­wie­niem. By­dlę znów za­czy­na:
— O! On wła­śnie te­raz jego za­py­tu­je, co z tą sprawą i czy odda mu pie­nią­dze. Ha ha! Głu­pi był­by, żeby od­dał. Hra­bia, w po­go­ni za cyr­ków­ką, jest już w Bag­dadzie; wy­bu­chła tam re­wo­lu­cja. Ara­bo­wie pę­dzą na spie­nio­nych ko­niach. Na­pi­su na szczę­ście nie­ ma. Ale by­dlę jest. Więc gada:
— Do Pa­le­sty­ny po­je­chał po pie­nią­dze. Tam żydy na ko­niach jeż­dżą. A jej nie może zna­leźć. O! — leci z re­wol­we­rem. Coś się tego sta­re­go pyta.
Zja­wia się na­pis: „Ale Hus­san ibn Mu­sta­fa nie po­znał swe­go do­bro­czyń­cy”. Ma­to­wy, kre­tyń­ski głos od­zy­wa się na­tych­miast:
— Ale Hu... Hus­san i... ibn... Musz­tar­da... nie po... po... po­znał swe­go do­bro... do­bro­dzie­ja. A ko­le­ga tę­pe­go cha­ma do­daje cie­ka­wy ko­mentarz:
— O — nie po­znał go. On nie wie, że to on, bo go nie po­znał. Żeby go po­znał, toby wie­dział, a tak to nie wie...
A tu już ma­ha­ra­dżo­wie walą z ka­ra­bi­nów maszy­no­wych w okna pod­ziem­ne­go ka­ba­re­tu w Li­zbonie. Szam­pa­ni­ta śpie­wa an­giel­skie­go szla­gie­ra:
Speak gently to the herring
And kindly to the calf...
Na ekran pada prze­kład pio­sen­ki:
Gdy dziewczę cię pokocha,
Całuska chętnie da...
Po­twór rzu­ca dow­cip: — Albo da, albo nie da! Co? Dru­gi się z nim zga­dza: — Moż­li­we, że nie da, a moż­li­we, że da. I śmie­ją się. Do­syć dłu­go się śmie­ją, beł­ko­cąc, seple­niąc, śli­niąc, char­cząc i kwi­cząc wszyst­ko, co widzą, czy­ta­ją, my­ślą i czu­ją. A kie­dy im zwró­cić uwa­gę, żeby byli ci­cho, psyknąć lub skar­cić su­ro­wo wzro­kiem, ob­ra­ża­ją się śmier­tel­nie i sy­pią zja­dli­we uwa­gi:
— Jak pan taki ner­wo­wy, to niech pan w domu sie­dzi.
— Pa­trz­cie go! Żydow­ski hra­bia!
— Wa­cek, daj spo­kój, co tam bę­dziesz z byle kim ga­dał!
— Kie­dy ja nie po­trze­bu­ję uwag słu­chać! Inteli­gen­cja!
— Za­pła­ci­łem za bi­let tak samo jak pan!
— Niech pan swe­go nosa pil­nu­je!
— Też wy­cho­wa­nie!
Dużo po­tra­fią po­wie­dzieć. W tym mo­men­cie apa­rat za­ciął się i ekran przez ćwierć se­kun­dy jest ciem­ny. Cha­my już walą no­ga­mi w pod­ło­gę i stukają la­ska­mi. Bo to już dla nich „gran­da”. Już ich ktoś chce na­brać. Za jego „for­sę” wszyst­ko musi być w po­rząd­ku — i na­wet naj­drob­niej­szy, naj­krót­szy de­fekt gen­jal­nej ma­szy­ny bu­dzi w tej ka­nal­ji coś w ro­dza­ju po­twor­ne­go try­um­fu.

PP. wła­ści­cie­lom kin będę bar­dzo wdzięcz­ny, je­że­li ze­chcą prze­dru­ko­wać ten fel­je­ton w for­mie ulot­ki i bez­płat­nie roz­da­wać w swych te­atrach.

twojstarywsamychgaciach

2024-03-18, 22:00
Caanonierka napisał/a:

"Saneczkowanie"u psów i kotów oznacza że trzeba je odrobaczyć!To przez pasożyty odbyt je swędzi!Wystarczy kropla-dwie preparatu na kark! 2 x w roku!



Nie wiem, jak u kotów, ale u psów nie zawsze to oznacza robale. Mogą też jeździć, bo gruczoły w dupie mają pełne i trzeba je wycisnąć. Jak się nie wyciska, to pies może hemoroidów dostać.

psotna_cipka

2024-03-18, 22:13
Film ze srającym kotem. Widziałam już wszystko - mogę już umrzeć.

pazuzu

2024-03-18, 22:15
Ogórek napisał/a:

Kot pies to zwierzęta które muszą być na wolności. Kot ma likwidować gryzonie a pies ma bronić obejścia....



Chyba mylisz pojęcia, co innego zwierzęta domowe dla rozrywki a co innego do pracy. Z twoim podejściem to chłop powinien rano wyruszac do lasu na polowanie i wrócić dopiero jak zlowi sarne, wyjdź z lepianki średniowiecze się skończyło

melek

2024-03-18, 22:17
Caanonierka napisał/a:

"Saneczkowanie"u psów i kotów oznacza że trzeba je odrobaczyć!To przez pasożyty odbyt je swędzi!Wystarczy kropla-dwie preparatu na kark! 2 x w roku!



Saneczkowanie oznacza zapchanie gruczołów okołoodbytowych (kota posiada takie dwa) i wtedy należy udać się do weta w celu mechanicznego oczyszczenia. Dodam jeszcze, że gruczoły wydzielają śmierdząca wydzielinę do znakowania terenu.

Sadol bawi, uczy, wychowuje :)