bloodwar napisał/a:
Nie będe się kłócił na temat budowy ciała Japończyków w 1960 roku w porównaniu do uwczesnych Europejczyków bo obaj nie mamy w tej materii możliwości przedstawienia materialu dowodowego dodam tylko od siebie, że nie bez powodu w każdych relacjach z wypraw do Japonii powtarza się stwierdzenie "niepozorni wzrostem, ale niesamowicie zręczni i silni".
Mamy dowód, wystarczy pójść do muzeum i zobaczyć sobie zbroje z tamtego okresu. W mało którą byś wszedł, jeśli masz więcej niż 160cm wzrostu.
Niesamowicie silni nie znaczy, że by wygrali na rękę z kimś, kto ma 52cm w przedramieniu i 60cm w bicepsie.
bloodwar napisał/a:
Ja kilka dni temu skaleczyłem się jednorazową maszynką do golenia firmy Derlon scheermesjes - czy to oznacza automatycznie że jednorazowa maszynka do golenia firmy Derlon scheermesjes jest najlepszą bronią białą na świecie? Skoro oberwałeś i zyjesz, znaczy że ta zaostrzona krzywizna jest całkowicie nieszkodliwa i bezużyteczna w walce.
Niewiele wiesz o użyteczności w walce. Akurat miałem szczęście i zdążyłem się przechylić, więc dostałem tylko nad obojczyk, ale i tak mnie to wyeliminowało z walki. Nie trzeba pacjenta zabić, żeby się już do niczego nie nadawał.
Ciosy tyłem pióra są normalną techniką, są boleśnie skuteczne ze względu na zakrzywienie szabli (musisz dalej "wyjść" z paradą, żeby cię nie "wyhaczyło" końcem przez co tracisz równowagę) i potwornie szybkie.
bloodwar napisał/a:
Nie masz zielonego pojęcia o budowie miecza katana i procesie jego produkcji. Poczytaj sobie co nieco na ten temat - skład metali zawartych w mieczu zmieniał się z pokolenia na pokolenie, jego kształt był dostosowany do długości ramienia i wzrostu osoby zamawiającej, podobnie jak zagięcie, rodzaj czubka, sposób hartowania - każdy kowal miał w tych punktach swoją "szkołę" i miecze, mimo pozornej "spójności" jeżeli chodzi o kształt i budowę były na swój sposób unikalne.
Miały swoje cechy wspólne. Warsztat był podobny, stal była tak samo chujowa w każdym japońskim mieczu, technika nawęglania ostrza była właściwie niezmienna. Każdy kowal miał swój warsztat, to prawda, ale wszystkie były zgodne z bardzo tradycyjnym modelem społecznym i umysłowym Japończyków. Naprawdę wiem trochę o uzbrojeniu i wiem, jak się wykonywało (i wykonuje dzisiaj) prawdziwe katany. Podobną metodą swoje miecze kuli Celtowie, tylko mieli znacznie lepszą stal, więc ich miecze były zwyczajnie lepsze. O damascenie nawet nie wspominam.
bloodwar napisał/a:
Kształt nieustannie się zmieniał - od wielkich, dwuręcznych mieczy bojowych (popularnych w zamierzchłych czasach) po wystawną broń pojedynkową (znaną z obecnego kształtu). Lekka krzywizna w mieczu katana służyła ułatwieniu wyciągania z, za przeproszeniem, pochwy zaś znaczna krzywizna szabli miała na celu ułatwienie zadawania ciosów "znad głowy" ale jest utrudnieniem przy typowej walce pojedynkowej. Co do ewolucji - w momencie wejścia na "rynek" szabli było jeszcze w piździec innych, prostych broni białych i gdyby nie wejście pistoletów - do tej pory walczono by szablami na równi z longswordami, rapierami i cuttlasami Mała "ochronka" rękojeści też miała swoje uzasadnienie przy wyjmowaniu miecza i manewrowaniu nim a ochorona, przy walce pojedynkowej, nie miała znaczenia gdyż osoba która pozwoliła przeciwnikowi na dotarcie ostrzem tak daleko i tak by nie miała zbyt długiego żywota jako miecznik.
Dlatego żaden samuraj nie ustałby pięciu sekund z naszym szermierzem. Zobacz sobie, ile ciosów na palce jest w polskiej szkole szabli. Nie przez przypadek do naszej dodali jelec. Bez trzech palców walczy się marnie.
Co do krzywizny szabli, to służyła miliardowi różnych rzeczy. Np. rozprowadzeniu sił, przez co była węższa od długiego miecza, lżejsza i znacznie wytrzymalsza. Z broni białej najtrudniej wyszczerbić właśnie szablę. Jest krzywa również dlatego, że zwiększa rolę nadgarstka w walce i umożliwia błyskawiczne manewry bronią. I, jak wspomniałem, miliard różnych innych rzeczy.
bloodwar napisał/a:
Coś się uczepił tak tej twardości? Większość samurajów miała broń używaną od kilku pokoleń w wielu bitwach przez kolejnych członków rodu i nikomu jakoś nic nie pękało! Prawidłowo zrobiona i używana katana może przetrwać setki pojedynków bez nawet jednej szczerby, problem w tym, że większość NOWOŻYTNYCH katan jest hmm... nowożytna, robiona uproszczonymi metodami, często ocierającymi się o profanację (typu użycie jednowarstwowego metalu formowanego na zimno na prasie czy też metalu chromowanego by uzyskać efekt "przejścia" charakterystyczny dla hartowania wielowarstwowego) i niewiele ma wspólnego z autentyczną bronią (a znowu nikt nie jest tak durny, żeby broń z epoki wykorzystwać do pojedynków czy, o zgrozo! - do testów zgniatania "jak duże obciążenie wytrzyma bez pęknięcia".
Primo Japończycy mają fatalną rudę żelaza. FATALNĄ. Katany były kute z gówna, z materiału, do którego europejski płatnerz nie chciałby się dotknąć. Koszmarnie nawęglona i krucha. Na jedną katanę zużywano wielokrotnie więcej żelaza niż sama ważyła, bo większość urobku nie nadawała się do niczego.
Stąd warstwowanie, które miało zwiększyć wytrzymałość miecza. Katana jest i tak najdelikatniejszą formą broni białej, a "pokolenia" to sobie może wytrzymać na ścianie albo jak walczy się według kodeksu, bez parowania i innych pierdół. Pierwsza parada i na katanie zostanie szczerba. Katany potrafiły się szczerbić o tsuby wykonane ze srebra (chociaż to akurat rzadkość).
bloodwar napisał/a:
Walka dwiema szablami była poronionym pomysłem (nie słyszałem o tym nigdzie i w żadnym filmie tego nie było, chyba tylko w grze fabularnej "Dzikie pola" można było stworzyć postać walczącą w ten sposób) a jedynym który wpadł na ten pomysł był @korinogaro, za to walka dwiema katanami (bądź katana + tanto, katana + wakizashi) była szeroko rozpowszechniona i były całe rody walczące tylko i wyłącznie w ten sposób i przekazujące techniki tej walki kolejnym pokoleniom, więc próbując mnie zdyskredytować pisaniem "nakurwianiu w czterech zbrojach trzema mieczami w każdej łapie" ośmieszasz się samego prezentując osobom postronnym swoją niewiedzę na temat epoki.
Tak, walka dwoma mieczami. Znów ten sam temat. Raz i na zawsze: walka dwoma mieczami jest chujowa. Każde dwa miecze przegrają pojedynek z jednym. Ofensywnie są słabsze, bo zadaje się mniej ciosów, są mniej celne, mają wielokrotnie mniejszą siłę i mniejszy zasięg. Nie da się przełamać bloku, bo używając broni jedną ręką nie jesteś w stanie wykorzystać siły barków i pleców.
Poprawnie wyprowadzone cięcie długim mieczem przełamie każdy blok bronią wykonany jedną ręką, bo siła jest na to zwyczajnie za duża. Defensywnie są nieznacznie lepsze od np. długiego miecza, ale już o wiele słabsze niż tarcza. W przypadku walki z szablą problemem jest to, że ciosy będą spadać tak szybko, że zaplączesz się we własne miecze.
Dlatego w ogóle nie opłaca się walczyć dwoma brońmi (wyjątkiem jest łamacz albo sztylet do szabli lub rapiera). Tak, do renesansowej broni używało się różnej maści "offhandów", lewaków i innego ścierwa. Polacy z tego nie korzystali.
Reasumując: Katana jest bardzo interesującą bronią białą, która sprawdza się świetnie w przypadku walki z przeciwnikiem uzbrojonym w katanę. Z długim mieczem i szablą ma nikłe szanse. Zasięg i szybkość długiego miecza są podobne do katany (zasięg lepszy), broń znacznie wytrzymalsza, a techniki walki znacznie bardziej rozwinięte. W przypadku szabli katanie brakuje szybkości i zwinności, dodatkowo problemem (w obu przypadkach) jest jednosieczność. W walce z długim mieczem dochodzi problem szczerbienia ostrza. W przypadku długiego miecza szczerby nie osłabiają zasadniczo konstrukcji miecza, w przypadku katany jest znacznie gorzej. I tyle. A walkę dwoma mieczami to zostaw postaciom w komiksach.