Czyli sam się przyznajesz że jesteś złodziejską k***om.Uczciwość popłaca tylko wobec swoich. Nigdy wobec obcych. Jak zgubiłem telefon to jakaś k***a znalazła, ale nie oddała. Dlatego ja też bym nie oddał.
Nie jestem, bo jeszcze nie miałem takiej okazji. Kiedyś znalazłem w szkole zegarek z Casio, taki którymi się wszyscy jarali. Było ogłoszenie, że zginął i że jest nagroda. Oddałem, ch*jek nawet nie podziękował. Innym razem woziłem koleżance i jej facetowi meble, miał zapłacić za benzynę, za fatygę i za mandat, który przez niego dostałem, taki ch*j a nie hajs zobaczyłem. Te dwie sytuacje i jeszcze w ch*j podobnych mnie wyleczyły z uczciwości i z chęci jakiegokolwiek pomagania ludziom, oprócz kilku osób. Może tutaj, wśród cywilizowanych ludzi, nauczę się tego od nowa. Bo w Polsce uczciwość to zła cecha - nigdy dobrze na tym wyjdziesz i nawet nikt cię za to nie pochwali.
- Znalazłem portfel z 1000zł.
- I co zrobiłeś?
- Oddałem.
- Hahaha jaki frajer! Było zatrzymać.
Ronoaro, mosagne, jakbyście dostali od życia i od ludzi chociaż 1/10 tylu kopów w dupę co ja, to byście się powiesili albo sobie żyły popodcinali, bo do tego stopnia byście stracili wiarę w ludzi...