Kierowca amator, powinien driftem wytracić speeda, potem robić bączka i otworzyć maskę, w tym czasie babka powinna wyjść przez okno na przód auta, obciąć przewody paliwowe i problem z głowy. A tak to spanikowali i narobili burdelu.
Zależy od samochodu, ale ja bym wyłączył silnik po prostu i obydwa hamulce( nawet bez wspomagania). Chociaz mając kilka sekund to ciężko ocenic co by się zrobiło. Ja miałem taką sytuację że już na dojeździe do domu przerwały mi się przewody hamulcowe(urwał mi się kawałek ramy i przewody razem z nimi) i cały płyn wyleciał. Jechałem może ze 30km/h ale w pierwszych 2 sekundach czułem się jak pasażer. Strasznie głupie uczucie. Później dopiero chwyciłem za ręczny i wyłączyłem silnik.
a może kierował turbo dieslem w automatiku. Jeśli pęknie uszczelka pod turbo sprężarką, to olej dostaje się do cylindrów. Następuje samoistny zapłon i maksymalne przyspieszenie. W automaticu wciskanie hamulca niewiele wtedy daje, bo skrzynia pod wpływem obciążenia zredukuje bieg i dalej będzie ciągnęła, a po kilku sekundach hamulce zagotują się i po hamowaniu. Wyłączyć zapłonu też się nie da.
W automacie wciskamy hamulec(ch*j ze się rozpadną) i wrzucamy na neutral... ehh...
A jak nie chce wam odpalić samochodzik na przejeździe kolejowym i nie możecie odjechać a napie**ala na was pociąg to co robimy? Jedynka i kręcimy rozrusznikiem. Zawsze trochę odjedziecie akurat tyle by pociąg was nie rozj***ł...
Kiedyś na prawo jazdy uczyli jak samochód działa, a dziś nowi użytkownicy samochodów nie wiedzą w którą stronę się silnik kręci...
Jak Automat zaciągasz delikatnie ręczny i skrzynia "wysprzęgla".Tak przynajmniej u mnie jest...
Ale wciskając hamulec w automacie też powinien to samo zrobić...
Hamulec z gazem po pewnym czasie odetnie silnik i skrzynie...