Parę lat temu miałem myszki, rodzicom jednak one nie pasowały. Po paru tygodniach z 1 pary już miałem ponad 12 małych myszek, to było apogeum dla rodziców. Jak wracałem z podstawówki w pewny pogodny dzień spytałem się taty:
-Tato, a co się stało z myszkami?
Zaniosłem je do sklepu zoologicznego. Tam będą miały lepiej niż tutaj.
Uwierzyłbym ojcu gdyby nie to ,że po paru minutach poszedłem do ubikacji i zobaczyłem 3-4 myszeczki
martwe ,które nie zdążył "spuścić" w kiblu
Ja mam : fuzz, albonos, russian blue, aguti, jednego murzyna i chiniola (bo ma łaty na japie i wygląda jak chińczyk) fotki wrzucę jak będę chwilę miał.